Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi exit87 z miasteczka Szczecin / Olsztyn. Mam przejechane 11745.60 kilometrów w tym 5.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.57 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy exit87.bikestats.pl
  • DST 122.16km
  • Czas 06:56
  • VAVG 17.62km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Sprzęt Kellys Definite 2010
  • Aktywność Jazda na rowerze

wyprawa po Polsce 2011 - dzień 11 [Grybów-Osławica]

Piątek, 15 lipca 2011 · dodano: 01.08.2011 | Komentarze 0

Dzien 11 – 15.07.2011 piatek [Grybów-Osławica]
122.16km
6:56:49h
Vsr = 17.58km/h
Temp. 24C

Zeszlej nocy troche popadalo, ale nie za mocno – chociaż tropik był jeszcze mokry. Poranek powital nas chmurami i od czasu do czasu niegroźnym deszczem. Niestety musieliśmy spakowac troche mokra sypialnie i mokry tropik do pokrowca – jeden dzien przechowywania w takich warunkach nie powinien zaszkodzic.


kilka kilometrow za Grybowem - prawdopodobnie Bartnia Góra

Na sniadanie dojechaliśmy do miejscowości Ropa, przedtem musieliśmy poradzic sobie ze sporym podjazdem - bez sniadania nie szlo tak latwo.


w drodze do Gorlic

Po przerwie dalej na wschod droga krajowa numer 28 dojechalismy do Gorlic. W tutejszej biedronce male zakupy i jedziemy droga powiatowa numer 993 na wschod.


gdzies za Gorlicami

Dzisiaj dzien wytchnienia od tropikalnych temperatur – chmury i czasami jakas mżawka. W ciagu dnia temperatura była w zasadzie na odpowiednim poziomie dla kolarzy. W miedzyczasie mijamy Magurski Park Narodowy i wjeżdżamy do województwa Podkarpackiego. Dzieki dzisiejszej aurze szczyty gor w tutejszym Parku Narodowym prezentuja się calkiem tajemniczo i majestatycznie.


widok na Magurski Park Narodowy - w drodze do Nowego Żmigrodu

Dalsza droga docieramy do miejscowości Nowy Żmigród, a pozniej do Dukli.


rynek - Nowy Żmigród

Tam skrecamy na poludnie i jedziemy kilka kilometrow droga krajowa numer 9 przez Beskid Niski. Dalej kierujemy się na wschod droga powiatowa numer 897 (bardzo niewielki ruch samochodowy).


Beskid Niski - w drodze do Komańczy


w drodze do Komańczy - droga powiatowa numer 897

Kilometr, dwa za zjazdem odzywa się lewe kolano – to samo, które dawalo znac o sobie na podjezdzie na Zieleniec. Sadzilem, ze przejdzie po dosyc krotkim czasie - tak jak wiele razy przechodzilo już wczesniej. Jednak cos nie przechodzilo, wiec posmarowałem mascia rozgrzewajaca, pozniej założyłem opaske elastyczna. Z kilometra na kilometr zamiast być lepiej było coraz gorzej. Jechalem coraz wolniej. Kryzys dopadl mnie około 86-88 kilometra, gdzies kilka kilometrow za wsią – Daliowa. Ból był już tak ostry, ze potrzebna była przerwa. Ledwo moglem chodzic. Pomyslalem sobie – no ladnie, przejechałem cala Polske po to, żeby mi tu kolano siadlo :P Przeciez jeszcze Bieszczady czekaja do zdobycia! Wiec pozostalo mi walczyc ! Walczyc z samym soba ! Nie poddam się ! Nigdy !

Dodatkowo postanowilem obniżyć siodełko i zmienic troche pozycje, żeby bardziej obciążyć uda. Zacisnalem zęby i jechałem ze srednia prędkością 13-15km/h, czasami szybciej z górki. Zadzwonilem tez w miedzyczasie do Piotrka, żeby poczekal na mnie, bo pognal już kilka kilometrow dalej – kupowal wczesniej wode w sklepie i myślał, ze go wyprzedziłem. Na szczescie nie było do Komańczy już jakis powazniejszych wzniesien, ale i tak był to dla mnie bardzo ciezki sprawdzian. Przy okazji mialem mozliwosc lepiej przyjrzec sie okolicznym cerkwiom - widac juz tu bylo dobrze klimaty wschodnie/ukrainskie.


cerkiew - gdzies po drodze do Komańczy


kolejna cerkiew - rowniez po drodze do Komańczy

Powolnym tempem jakos się doturlałem do Komańczy.
Tam zrobiliśmy sobie przerwe w miejscowej ‘restauracji’. Kilka minut pozniej zaczela się kilkuminutowa ulewa – na szczescie byliśmy pod duzymi parasolami. Na obiadokolacje zamówiłem sobie calkiem spore udko z kurczaka i do tego chleb – menu niestety nie było zbyt okazałe. Zjedlismy i poczekaliśmy jeszcze chwile, az groźniejsze chmury pojda sobie dalej. Miejscowy chlop powiedział, ze za kilka minut będzie burza z nad Słowacji. Poczekalismy chwile, ale jakos się nie zanosi, wiec ruszyliśmy dalej. Wczesniej okazalo się, ze kilka kilometrow za Komańczą mamy zaklepany (przez Andrzeja, znajomego Piotrka - spotkanego w Bystrzycy Kłodzkiej i ekipe) domek campingowy/letniskowy, wiec nie pozostalo nam jeszcze wiele do przejechania. Co ciekawe – po tej przerwie i zjedzeniu udka z kurczaka bol kolana zupełnie przeszedl ! ;o - jak reka odjal :) magia ! Morale od razu poszybowaly w gore ! :)
Pare kilometrow za Komańczą jestesmy na miejscu (jakos około godz. 19) – wies Osławica – dosłownie kilka domow na krzyz. Gdy dojeżdżaliśmy, zaczely się już kłębić sine chmury nad nami i pierwsze ostrzegawcze krople deszczu zaczely spadac z nieba. Andrzej i ekipa mieli przyjechac pozniej, jakos około godz. 22 – ostatecznie byli jakies dwie godziny pozniej jak już spalem.
Dobrze ze kolano przestalo bolec w pore, bo gdyby nie, to byśmy się zmagali z bardzo mocnym wiatrem. Co nie wróżyło dobrze. Chmury się kłębiły coraz bardziej i było słychać grzmoty z kilku stron. W miedzyczasie zdążyliśmy jeszcze zjesc zamowione u gospodarzy pierogi z kapusta ! mniam ! :)


nasza dzisiejsza obiadokolacja ! :)

Po calym dniu jazdy czas było pojsc pod prysznic, który znajdowal sie na zewnatrz w malej chatce. Woda była podgrzewana sporym piecykiem na drewno – zmyslna konstrukcja. Piotrek pierwszy poszedl skorzystac z tego wynalazku, w miedzyczasie szalala już konkretna burza. Pioruny walily raz po raz. Po chwili ja szybko poleciałem pod prysznic.


burza szaleje na dworze, a my bierzemy prysznic ! :)

Bardzo ciekawie uczucie brac prysznic w takich warunkach – wicher hula i burza dookoła ! :) Miałem już wychodzic z tej chatki, a tu slysze ze cos napier.. w blaszany daszek ! mysle sobie - what the f*ck !? Okazalo się, ze zaatakowal nas pokaznej wielkości.. grad ! ;o Na pamiątkę tego wydarzenia zrobiłem fotke porownawcza.


rozmiar gradu podczas burzy ! ;o

Dobrze, ze dzis nocowaliśmy w tym domku letniskowym, bo inaczej to ta burza z gradem by nas dosłownie zmiotla ! :P Burza trwala dosyc dlugo, ale zmeczony poszedłem wypoczywac i chwile pozniej spac.






Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa wiata
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]