Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi exit87 z miasteczka Szczecin / Olsztyn. Mam przejechane 11745.60 kilometrów w tym 5.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.57 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 18643 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy exit87.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2011

Dystans całkowity:1974.08 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:101:07
Średnia prędkość:19.15 km/h
Maksymalna prędkość:72.78 km/h
Liczba aktywności:21
Średnio na aktywność:94.00 km i 5h 37m
Więcej statystyk

long way home - WTF ?!

Czwartek, 28 lipca 2011 · dodano: 08.08.2011 | Komentarze 2

Dluga droga do domu. Dzisiaj powrot po ponad 3 tygodniach poza Szczecinem. Z rodzinnego miasteczka miałem jeszcze zrobic sobie jednodniowa wycieczke do Kazimierza Dolnego nad Wisła. Niestety w czasie tych poprzednich kilku dni, pogoda była na tyle nie stabilna, ze nie pozwolila mi na to. Ale na pewno jeszcze kiedys tam zawitam.
Dzisiejszy powrot oraz dotarcie do domu zaplanowałem transportem kolejowym. Pobudka o godz. 4.00. Ogarniecie się, sniadanie i jade 2-3km na stacje kolejowa, a bardziej na to co po niej pozostalo.


stacja, przed godz. 6.00 - Zaklików


takim jade, tylko ze wersja niebieska :) - Zaklików

Szynobus już słychać kilka kilometrow przed stacja i przyjezdza zgodnie z planem – około godz. 5.50. Pakuje się do maszyny na dwie raty i ruszamy. W srodku nie wiele pasażerów, cisza i spokoj. Wagon estetyczny i funkcjonalny. Za bilet zapłaciłem 15.60zl (normalny) + 5.50zl za rower – spółka to Przewozy Regionalne.


szynobus w srodku - trasa Zaklików-Lublin

Około godz. 7.15 dojezdzam do Lublina. Tutaj przesiadka na pociag do Szczecina. Wedlug planu rusza o godz. 7.55 (jedyny bez przesiadek w ciagu dnia), wiec miałem troche czas, żeby kupic bilet i przetransportowac się z rowerem i bagazem we właściwe miejsce. Na samym dworcu spotkalem dwoch chłopaków - sakwiarzy, niestety również nie pamiętam ich imion – ale to także nie istotne. :P Rowniez wracali do domu. Jeden był z Warszawy, drugi z Konina. :) Po krotkim zapoznaniu, zaczęliśmy szukac wagonu rowerowego. Konduktor w polowie drogi nas zawrocil i powiedział, ze rowerowy jest na koncu składu. Jak się okazalo chwile pozniej, wagonu rowerowego nie było ! ;o Skandal ! Tak dluga trasa – do Szczecina prawie 700km, a tu wagonu rowerowego nie ma. Jednakze w informacji jest zaznaczony. Zapewne nie pierwsza i ostatnia tego typu sytuacja z PKP w roli głównej. Dodam tylko, ze bilet na rower kosztowal cale 9,10zl – drożej niż w Przewozach Regionalnych. To ja się pytam, za co?! Ostatecznie wpakowaliśmy się i zainstalowalismy w wagonie bez przedziałowym na koncu skladu. Raptem kilka osob i caly wagon dla nas. :)
Dalsza czesc podrozy minela nam na wymianie wrazen, przemyśleń i ogolnych kwestii na temat podróżowania – chłopaki akurat wracali z 10-dniowej wyprawy po Tatrach po stronie słowackiej. Prezentowali w pelni oldschoolowe i freestylowe podejście do zycia. :) Zrobili raptem dwadzieścia kilka fotek, w dodatku telefonem komorkowym, ale i tak mnie zachecili, żeby niedlugo jakas wypad zrobic w tamte rejony. Z tego co mi powiedzieli, to na wyprawie wydali polowe tego co my, a może i mniej porownujac do naszej. (400-500zl) Rowery i sprzet mieli na typowo studencka kieszen. Ale to wszystko nie wazne ! Licza się checi i realizacja założonych planow, a przede wszystkim spełnianie wlasnych marzen ! :)
Na rozmowie czas szybciej leci, wiec po niedlugim czasie dojechaliśmy do Warszawy.


Stadion Narodowy - Warszawa


Stadion Narodowy - foto z pociagu - Warszawa

Jeden z chłopaków wysiadl i sporo ludzi się dosiadło, także z rowerami. Wiec zrobilo się już calkiem tloczno. W dodatku zostaly zamkniete drzwi, którymi wsiadaliśmy i teraz chcąc wysiąść z pociągu musieliśmy się przedzierac z rowerem przez caly wagon. W Koninie drugi z poznanych chłopaków wysiadl, ale cos czuje, ze się jeszcze zobaczymy gdzies na rowerowym szlaku. Za Poznaniem zacząłem rozmowe z chłopakiem, który dosiadl się troche wczesniej. Okazalo się, ze tez sporo podrozuje z ekipa, tyle ze nie rowerem, a stara Nysą ! :) Tez fajna opcja. Ktos chetny na Eurotripa starą Nyską ?! :D Do Szczecina pociag dojechal 15-20 minut spóźniony. Podroz dwoma pociagami (ponad 750km) zajela mi około 12 godzin. Pozostalo mi jeszcze dokręcić kilka kilometrow z dworca głównego do domu. Jastrząb wylądował ! :)


Kategoria 0-50 km, Polska


  • DST 128.40km
  • Czas 06:15
  • VAVG 20.54km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Sprzęt Kellys Definite 2010
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zaklików - Sandomierz - Zaklików

Sobota, 23 lipca 2011 · dodano: 08.08.2011 | Komentarze 1

23 lipca – sobota [Zaklików-Sandomierz-Zaklików]
128.04km
6:15:43h
Vsr = 20.50km/h
Temp. 26C

Po wczorajszym luzniejszym dniu i niezbyt zachęcającej pogodzie do jazdy. Dzisiaj postanowiłem pojechac i zwiedzic Sandomierz. Pogoda miala być i była dobra – nie za cieplo, bez opadow. Jedynie czasami mocniejszy wiatr dawal się we znaki.
Wstalem około godz. 9.00. Z Zaklikowa natomiast wyjechałem przed godz. 11.00. Jadac dobrym tempem, droga na zachod wśród lesnych drzew dojechałem do wsi – Borów.


w drodze do Borowa przez Puszczę Solską

Nastepnie skręciłem na polnoc – na droge powiatowa numer 854. Miałem zamiar przeprawic się promem przez Wisłę w rejonie miejscowości Zawichost., wiec skręciłem w Kosinie na droge numer 755. Niestety na miejscu okazalo się, ze przeprawa jest nieczynna z powodu podwyższonego poziomu rzeki. Zatem pierwsza niespodzianka tego dnia.


mala niespodzianka - rejon przeprawy promowej (Zawichost-Kosin)

Wracajac do Kosina, na miejscu zauważyłem niezbyt czytelny znak, który informowal o tym, ze jest lipa z przeprawa. Hmmm.. Pozostalo mi pojechac przez Annopol i tam, mostem smignac na drugi brzeg Wisły.


most (czesciowo w remoncie) - Annopol


szeroka Wisła - na moście

W Maruszowie skręciłem na poludnie i droga numer 777 przez Zawichost i Dwikozy dotarłem wreszcie do Sandomierza.


przeprawa w Zawichoście - to tutaj miałem planowo wyjechać :)


drugi brzeg - czyli fotka numer 2


kościół - Zawichost


kościół - Dwikozy

Ogólnie bez przeprawy przez Wisłę musialem nadrobic około 20 kilometrow. Zwiedzanie zajęło mi 2-3 godziny.


dworek Strużyńskich - wybudowany w 1861 roku, jeden z wielu sandomierskich dworków podmiejskich


kamienica - Sandomierz


pobenedyktyński kompleks klasztorny z kościołem św. Michała, obecnie siedziba Wyższego Seminarium Duchownego - Sandomierz


kompleks z innej perspektywy - Sandomierz


poreformacki kompleks klasztorny z parafialnym kościołem św. Józefa usytuowany przy placu św. Wojciecha - Sandomierz


Brama Opatowska - jedyna zachowana brama wjazdowa do miasta z XIV wieku - Sandomierz


ratusz - usytuowany na środku Rynku - Sandomierz


okolice Rynku - Sandomierz


back in time :)


Ratusz i Rynek - oryginalna kotwica.. :) - Sandomierz


..a tedy jezdzi ojciec Mateusz :D


Rynek - Sandomierz


Zamek - w stylu gotyckim zbudowal Kazimierz Wielki, stad nazwa Zamek Kazimierzowski - Sandomierz


katedra p.w. Narodzenia Marii Panny i bł. Wincentego Kadłubka


studnia na Zamku Kazimierzowskim - Sandomierz


dzwonnica przy dawnym domu księży emerytów - Sandomierz


Wisła i po prawej bulwar Piłsudskiego - Sandomierz

Wszystkie główne i te mniej istotne zabytki zobaczyłem i zwiedziłem. Na rynku poznałem tez jednego sakwiarza z Mysłowic – niestety imienia nie pamiętam, ale to nie wazne. :) Wymienilismy kilka zdan oraz uwag i po zjedzeniu kebaba moglem udac się w droge powrotna. Jako, ze na osi była już okolica godz. 17.00. Postanowiłem pojechac droga krajowa numer 77 do Gorzyc i tam skręcić na droge 854. Natomiast dalej przeprawic się przez San w miejscowości Wrzawy. Tym razem dobrze podejrzewając, ze przeprawa,ze i tutaj przeprawa może być nie czynna, pojechałem na most do Radomyśla nad Sanem. Dalej skręciłem na zachód i przez Antoniów i Chwałowice dotarłem znowu do Borowa.


zachodzace slonce - w drodze do Zaklikowa


droga do Zaklikowa

W miedzyczasie poczułem znow silniejszy bol w lewym kolanie, tym samym co odzywalo się co jakis czas na wyprawie po Polsce. Zatem dalej kręcąc już bardziej spokojnym tempem dojechałem do Zaklikowa. Ogolnie droga plaska z 2 lub 3 bardziej wymagającymi podjazdami. Dzisiejsza droga prowadzila przez 3 wojewodztwa: podkarpackie, lubelskie i świętokrzyskie. Jestem zadowolony z dzisiejszej wycieczki. :)


Kategoria 100-200 km, Polska


dookoła Zaklikowa

Piątek, 22 lipca 2011 · dodano: 08.08.2011 | Komentarze 0

22 lipca – piątek [dookoła Zaklikowa]
8.12km
Temp. 17-18C


Kategoria 0-50 km, Polska


  • DST 41.84km
  • Czas 01:47
  • VAVG 23.46km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Sprzęt Kellys Definite 2010
  • Aktywność Jazda na rowerze

trasa Kocudza - Zaklików

Czwartek, 21 lipca 2011 · dodano: 07.08.2011 | Komentarze 0

21 lipca – czwartek [Kocudza-Zaklików]
41.84km
1:47:50h
Vsr = 23.28km/h
Temp. 20-22C

Po krótkiej wizycie u mojej znajomej ze studiow – Eweliny, czas wyruszyc w dalsza droge. Pojechalem, wiec do mojego rodzinnego miasteczka – Zaklikowa (około 3 tysiące mieszkańców), skad mam bardzo miłe wspomnienia z dzieciństwa. Na mapie wyszlo, ze mam do pokonania około 40 kilometrow. Zatem szykowala się luzniejsza jazda. Niebo było zachmurzone i do tego nie było za cieplo – około 20-22 stopni. Po wyjezdzie z Kocudzy, kawalek za Dzwolą załapał mnie deszcz, ale po 30 minutach postanowiłem ruszyc dalej.


kościół Matki Boskiej Częstochowskiej zbudowany w latach 1924-1927 według projektu Ignacego Kędzierskiego - Dzwola

W drodze lekko siąpiło i zanim dojechałem do Janowa Lubelskiego już nie kropilo.


w drodze do Zaklikowa

Dalsza trasa była już względnie sucha i tylko czasami lekka mżawka mnie ‘spotykala’ na swojej drodze. Ostatecznie do Zaklikowa dojechałem w dobrym tempie po około 1h 40min. Po przyjezdzie czas na przywitanie i gościnę u mojej cioci - jednej z trzech. :)


Zaklików wieczorem :)


Kategoria 0-50 km, Polska


zwiedzanie Zamościa i trasa Płoskie-Kocudza

Środa, 20 lipca 2011 · dodano: 07.08.2011 | Komentarze 1

20 lipca - środa [Płoskie-Kocudza]
68.87km
3:33:59h
Vsr = 19.31km/h
Temp. 18-30C

Dzisiaj pierwszy oficjalny dzien po naszej wspolnej wyprawie po Polsce. Jednakże co tego dnia mnie spotkalo, również ‘dorzucilo’ troche punktow do mojego doświadczenia.

Na początku około godz. 10 pojechalismy z Piotrkiem do centrum Zamościa na male zwiedzanie. Wiecej info - kliknij ! Pogoda była sloneczna, około 30 stopni w cieniu. Jechalo się bardzo przyjemnie. Po kilku kilometrach dojechaliśmy na miejsce. Ogolnie miasto bardzo ladne z indywidualnym klimatem. Oryginalne zabytki, sporo miejsc aktualnie było w przebudowie.


czesc fortyfikacji zamojskiej twierdzy oraz katedra pw. Zmartwychwstania Pańskiego i św. Tomasza Apostoła – dawniej kolegiata, renesansowa bazylika z przełomu XVI i XVII w. (w remoncie) i wolno stojaca dzwonnica - Zamość


kule po pociskach z II Wojny Światowej - czesc fortyfikacji zamojskiej twierdzy


pomnik Jana Zamoyskiego - Zamość


pomnik i dawny Pałac Zamoyskich - Zamość


konne powozy - Zamość


Ratusz przy Rynku Wielkim – symbol miasta, jeden z najcenniejszych zabytków, manierystyczno-barokowy, z wachlarzowymi schodami i 52-metrową wieżą, od północy połączony z niższą, dobudowaną w XIX w. oficyną (początkowo więzienie, z wejściem od strony Rynku Solnego), po prawej stronie kamienice ormiańskie - Zamość


Rynek Wielki - Zamość


zabytkowe kamienice - okolice Rynku Wielkiego - Zamość


synagoga w Zamościu (ul. L. Zamenhofa/ul. Bazyliańska) – późnorenesansowa, I poł. XVII w.


kościół franciszkanów pw. Zwiastowania NMP (ul. S. Staszica – pl. Wolności) – największy kościół na Starym Mieście w Zamościu, barokowy, poł. XVII w.


widok na jedyny zachowany bastion VII z trasą turystyczną - Zamość


bastion VII - Zamość


bastion VII - Zamość


pomnik w hołdzie zolnierzom polskiego panstwa podziemnego Batalionów Chłopskich i Ludowego Zwiazku Kobiet - Zamość


pomnik Żołnierzy Armii Krajowej – ul. Partyzantów, za Bastionem VII - Zamość


bastion VII - w srodku - trasa turystyczna - Zamość


bastion VII - w srodku - trasa turystyczna i sklepy - Zamość


bastion VII - gorna czesc, na zewnatrz - Zamość


bastion VII - widok z zewnatrz - Zamość


bastion VII - sztywne chlopy :P - Zamość


żołnierze artylerii garnizonowej - trasa turystyczna w bastionie VII - Zamość


żołnierze 13 pułku piechoty i moździerz francuski - bastion VII - Zamość


w tej kamienicy mieszkal i tworzyl Bolesław Leśmian (poeta) 1878-1937 - Zamość


widok na Panstwową Szkołę Muzycznż I i II stopnia im. Karola Szymanowskiego w Zamościu


Ratusz i Rynek Wielki - Zamość

Po zwiedzaniu wróciliśmy ponownie do dziadków Piotrka. Jako, ze pogoda nadal dopisywala to zrobiliśmy sobie grilla. :) Szkoda, ze pozniej czekalo mnie ‘krecenie’, bo posiedziałbym chetnie troche dłużej. Po obiedzie, powoli zbierałem się do wyjazdu i po krotkim pozegnaniu około godz. 16 byłem już w drodze do mojej znajomej ze studiow – Eweliny. :)


przygotowania do trasy - Płoskie

Do Kocudzy - bo tam mieszka, było około 50 kilometrow, wiec w sumie rzut beretem (przynajmniej tak mialo być). Lecz nie spodziewalem się, ze warunki w czasie jazdy zmienia się, az tak drastycznie.
Im bliżej byłem Szczebrzeszyna, tym czarne chmury coraz bardziej kłębiły sie nade mną. Tempo było bardzo dobre z lekkim wiatrem w plecy. Niestety burza dopadla mnie w Szczebrzeszynie, wiec musialem się gdzies schowac i przeczekac nawałnicę. Po 1,5 godziny stwierdziłem, ze nie ma co już czekac, chociaż jeszcze kropilo. Jako, ze powoli robilo się już pozno, a nie chciałem jechac po zmroku, wiec ruszyłem. Do celu zostalo około 30 kilometrow, tymczasem temperatura spadla do około 18 stopni, wiec zrobilo się dosyc zimno.

Pozostale kilometry to już jazda w deszczu i walka z samym soba. Zimno, deszcz i wiatr w twarz – to co rowerzyści lubia najbardziej. :P Sila woli w tym momencie była najwazniesza przeciwko takim warunkom. Około godz. 20 dojechalem na miejsce. Caly mokry, zlany do suchej nitki, ale zadowolony, ze kolejne wyzwanie pozytywnie zaliczyłem. (przy okazji pokrowce na buty Author’a cos się nie sprawdzily, pozniej przetestuje je jeszcze raz) Mina i zaskoczenie mojej znajomej – Eweliny – bezcenne. :) Jej krotki komentarz, gdy dotarłem na miejsce – ‘wariat !’. Zgadzam się. :)
Pozniej pozostalo mi skorzystac z jej gościny, troche się osuszyc i odpocząć. Wieczorem opowiedziałem o wspolnej wyprawie po Polsce.


Kategoria 50-100 km, Polska


WYPRAWA PO POLSCE 2011 (1700 KM w 15 DNI) - PODSUMOWANIE

Wtorek, 19 lipca 2011 · dodano: 06.08.2011 | Komentarze 1

Moja pierwsza wyprawa rowerowa. Pierwsze doświadczenia. W skrocie – mega przygoda ! :) Warto było się wbrac i jechac - bez dwoch zdan ! Polecam każdemu kto chce sprawdzic siebie i wlasne granice, czasami lub zwłaszcza w ekstremalnych warunkach. Wielodniowa wyprawa rowerowa to proba charakteru, sprawdzenie wlasnych możliwości, lepsze poznanie wlasnego organizmu i samego siebie. Nie napisze, ze było latwo lekko i przyjemnie. Bo nie było! Czasami było ciezko , a nawet bardzo ciezko ! Ale jestem mega zadowolony, ze dalem rade i nie poddalem się w momentach prawdy ! :) Aktualnie czekam na kolejne wyprawy (nie tylko rowerowe) i wyzwania! Teraz nieco o samej wyprawie.

Na początku wedlug planu, miala być to wyprawa dookoła Polski wzdloz granic w miesiąc (około 30dni). Już w trasie okazalo się niestety, ze nasza wspolna wyprawa zakonczy się troche wczesniej – ze względu na nie planowany wyjazd za granice mojego współtowarzysza podróży - Piotrka. Może tym razem nie udalo się objechac Polski, ale dla mnie największym sukcesem było przejechanie gór – wzdloz granicy poludniowej, wzdloz głównych pasm górskich – Sudety i Karpaty.
Wyruszylismy ze Szczecina 5.07.2011 , do Zamościa dotarliśmy 19.07.2011. Trasa wyprawy prowadzila przez 8 województw (w kolejności jazdy): Zachodniopomorskie, Lubuskie, Dolnośląskie, Opolskie, Śląskie, Małopolskie, Podkarpackie i Lubelskie.

Łącznie pokonaliśmy około 1700 km w 15 dni ! Dziennie wychodzilo około 110-130 kilometrow.
Całkowite przewyższenie wedlug serwisu bikemap.net wyniosło około 12 190 metrow !
Ustanowilem wlasny rekord Vmax = 72.78 km/h (z sakwami)

Zdobylismy kilka szosowych przeleczy:
- przełęcz Krowiarki (1018 m.n.p.m) - najwyżej położona szosowa przełęcz w całości znajdująca się w Polsce.
- Przełęcz Puchaczówka (897 m.n.p.m.) z Bystrzycy Kłodzkiej przez Idzików
- przełęcz Wyżniańska (855 m n.p.m.) - Bieszczady
- inne mniejsze przełęcze, których nazw nie znam

Sprzet.

W zasadzie bezawaryjna jazda. Co jest niezłym wynikiem, biorac pod uwage dystans i jazde w roznych warunkach – drogowych i atmosferycznych.
- zero ‘gum’
- zero uszkodzonych szprych
Jedynie przeczyszczenie i nasmarowanie lancucha, kasety, przerzutek.

Odżywianie.

- wypite dziesiątki litrow płynów – woda, izotoniki (Powerade, z biedrony i Lidla), coca-cola, piwo :)
- zjedzone kilka/nascie kilogramow bananow :)
- niezliczone ilości słodyczy (batony,czekolady itp.)
- obiady/kolacje - pizza, kebab, zupki chinskie, makarony gotowane na kuchence (butla + palnik MSR)

Ogolnie wszystko co zawiera duza ilość węglowodanów i kalorii.

Noclegi / społeczeństwo.

Spanie na dziko – na polu, pola namiotowe, za kościołem/klasztorem, u siostr Elżbietanek, na ‘ogrodach’ przy gospodarstwach agroturystycznych.
Po drodze spotkaliśmy i poznalismy wiele milych i życzliwych ludzi, którzy pytali się o standardowe rzeczy – skad i dokad jedziemy, gdzie spimy, ile kilometrow dziennie przejeżdżamy itp. Jestesmy bardzo wdzieczni i dziekujemy tym, którzy nam pomogli. Tam gdzie byliśmy, wzbudzaliśmy czasami mniejsze jak i wieksze zainteresowanie - ludzie jakos nie potrafili przejść obojetnie.. :)

Koszty.

Calkowity koszt samej wyprawy wyniosl mnie okolo 400-500 zl ! (15 dni)

Waga.

Rower okolo 13 kg + sprzet 20-22 kg = razem okolo 33-35 kg !

Odnosnie zabranego ‘stuff’u’ - wiele rzeczy się przydalo, jak i wiele nie uzylem ani razu. Po wyprawie jestem bogatszy o wlasne doświadczenia, przemyślenia odnośnie planowania jak i samej wyprawy. Mam nadzieje i jestem tego pewien , ze owa wiedza zaprocentuje w przyszłości ! Do zobaczenia na trasie ! :)

Zacznij działać ! Działanie zawsze przynosi efekty, myślenie nigdy !




  • DST 121.31km
  • Czas 05:48
  • VAVG 20.92km/h
  • Temperatura 29.0°C
  • Sprzęt Kellys Definite 2010
  • Aktywność Jazda na rowerze

wyprawa po Polsce 2011 - dzień 15 [Zalesie-Płoskie]

Wtorek, 19 lipca 2011 · dodano: 01.08.2011 | Komentarze 0

Dzien 15 – 19.07.2011 wtorek [Zalesie-Płoskie]
121.31km
5:48:52h
Vsr = 20.85km/h
Temp. 28-30C

Jako, ze dowiedziawszy się troche wczesniej, ze Piotrek musi wyjechac do pracy do UK, dzisiaj miał być nasz ostatni etap wspolnej wyprawy. Odcinek miał prowadzic do miejscowości Płoskie – kolo Zamościa, gdzie mieszkaja dziadkowie Piotrka. Z wyliczen wyszlo, ze jest około 90-100 km do pokonania. Zatem w droge !

W nocy troche pokropilo i poranek powital nas chmurami. Jednak z godziny na godzine przejaśniało się i robilo sie coraz cieplej. Po sniadaniu ruszyliśmy droga powiatowa numer 865 i po niedlugim czasie byliśmy w Oleszycach, gdzie odbiliśmy na ‘biala’ droge w kierunku Nowego i Starego Dzikowa. Jedzie się bardzo dobrze. Docieramy niebawem do Starego Dzikowa, gdzie napotykamy cerkiew, która ‘wystepowala’ w filmie Andrzeja Wajdy – ‘Katyń’.


cerkiew z filmu Andrzeja Wajdy - Stary Dzików


cerkiew w środku - Stary Dzików


widok z przodu na cerkiew - Stary Dzików

Miejsce zwiedzaja również napotkani rowerzyści. Po krotkim postoju jedziemy dalej.


cerkiew w Cewkowie - szlak architektury drewnianej

Niestety zamiast skręcić na polnoc w kierunku drogi powiatowej 863 (zadnego znaku nie było ! ;|) – troche bladzimy i wyjeżdżamy ostatecznie w rejonie wsi Adamówka. Mamy do nadrobienia około 20 kilometrow. Idzie dosyc żwawo i wkoncu wjeżdżamy na droge numer 849 w kierunku Józefowa – ogolnie droga slabej jakości - koleiny, dziury, polskie 'łatanie'. Drogą przez sosnowe lasy docieramy do Józefowa, gdzie robimy sobie mala przerwa.


sosnowe lasy - w drodze do Józefowa

Dalej jadac przez Roztocze w kierunku Zamościa napotykamy na remont drogi na sporym odcinku – ruch wahadłowy w kilku miejscach. Musimy tutaj troche mocniej uważać na drodze.


chyba kawalek za daleko pojechalismy ! :D - droga w kierunku Zamościa

Nastepnie już doslownie tuz przed samym Zamościem skrecamy na ‘biala’ droge i jedziemy obok pobliskiego lotniska cywilnego. Po chwili jesteśmy na miejscu, jakos przed godz. 16.
Zostajemy przyjeci jak bohaterowie ! :) Witam się z przemila para. Dalszy dzien spedzamy na wypoczynku, opowieściach i rozmowach. Miałem okazje doswiadzyc osobiście, co to znaczy polska wschodnia gościnnosc. :) W tym miejscu konczy się oficjalna czesc naszej wyprawy. Zatem czas na podsumowanie – czytaj w nastepnej relacji !





  • DST 123.93km
  • Czas 06:20
  • VAVG 19.57km/h
  • VMAX 72.78km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Sprzęt Kellys Definite 2010
  • Aktywność Jazda na rowerze

wyprawa po Polsce 2011 - dzień 14 [Ropienka-Zalesie]

Poniedziałek, 18 lipca 2011 · dodano: 01.08.2011 | Komentarze 0

Dzien 14 – 18.07.2011 poniedzialek [Ropienka-Zalesie]
123.93km
6:20:40h
Vsr = 19.53km/h
Temp. 30C vmax = 72.78km/h

Zeszla noc również nie należała do cieplych, ale wschodzące slonce szybko zaczęło mocno grzac. Przed wyruszeniem mielismy już calkiem suchy namiot i pozostale rzeczy. Ogarnelismy się, zjedliśmy sniadanie i po paru chwilach byliśmy już w drodze. Zaraz za Ropienką czekala nas solidna wspinaczka – akurat na sniadanie.


zjazd ! - droga w kierunku Wojtkowa - na horyzoncie góry czy nie góry? :)

Zjezdzajac z wniesienia widzimy przed soba stado krow, które pasza się tuz przy drodze. Jedna cwana wchodzi nam prawie pod kola, ale ostatecznie udaje się uniknąć zderzenia z laciata. Predkosc oscylowala wtedy w granicach 40-50km/h, wiec za fajnie by nie było. Dalsza droga jak i caly dzien to zjazd z gor i wyzyn. Po niedlugim czasie dojeżdżamy do drogi powiatowej numer 890. Jedziemy kilka kilometrow w kierunku Kuźmina i dalej skrecamy na ‘biala’ droge w kierunku miejscowosci Robotycze. Bardzo klimatyczna trasa, praktycznie bez aut, z super widokami i droga wzdloz rzeki Wiar – gdybym nie wiedział gdzie jestem, to pomyślałbym ze w gorach ! :)


droga przez wode - rzeka Wiar


w dolinie wieś Makowa i wyżyny

Jadac tak sobie przez lasy i pola dojechaliśmy do wsi Huwniki – wczesniej krotki, ale za to konkretny podjazd.


panorama wsi Huwniki

Po minieciu tej wsi czekal na nas iście gorski podjazd. Pogoda i temperatura nie sprzyjala pokonywania tego typu podjazdow. Po wjezdzie – a jak ! – czekal na nas solidny zjazd. Wlasnie na tym odcinku w drodze do wsi Aksamanice, ustanowilem swój ‘personal best’ prędkości maksymalnej. Na dlugiej prostej wśród drzew, dokręcając ile można, osiągnąłem prędkość 5 MACH-ow, czyli 72.78km/h (z sakwami). Dalsza droga dojechaliśmy do Fredropola – tam krotki postoj i odpoczynek.


kombajn w polu - droga z Fredropola do Przemyśla

Po niedlugim czasie jesteśmy już w Przemyślu. Zwiedzamy, robimy fotki i odpoczywamy.


późnobarokowy kościół oo. Franciszkanów - Przemyśl


katedra greko-katolicka św. Jana Chrzciciela w Przemyślu


katedra greko-katolicka św. Jana Chrzciciela w Przemyślu


gotyckie prezbiterium katedry - Przemyśl


katedra - Przemyśl


jeden z zegarow na katedrze - Przemyśl


widok na Przemyśl - katedra


panorama Przemyśla - widok z katedry


panorama z innej strony - Przemyśl


wczesnobarokowy kościół oo. Karmelitów - widok z katedry - Przemyśl


Muzeum Dzwonów i Fajek - Przemyśl

Pozniej jadac boczna dróżką wzdloz drogi krajowej numer 77 dojezdzamy do Radymna. Tam znajdujemy miejsce, gdzie serwuja domowe obiady ! :) Wiec za cale 12 zl zamówiliśmy sobie po kotlecie mielonym z ziemniakami plus do tego zupa pomidorowa. Jak dla mnie super. Po odpoczynku ruszyliśmy w dalsza trase. Przez boczne ‘biale’ dukty docieramy do powiatowej drogi numer 865 i jedziemy kilka kilometrow przez Lasy Sieniawskie. Zaczyna się robic już pozno, wiec szukamy miejsca na nocleg. Ostatecznie znajdujemy we wsi Zalesie – na terenie tutejszej Szkoły Podstawowej. Ciche, kameralne miejsce, zamykane na noc. Rozbilismy się, wieczorne piwko i czas spac.


nasze miejsce na nocleg - teren Szkoły Podstawowej w Zalesiu




  • DST 94.15km
  • Czas 04:29
  • VAVG 21.00km/h
  • VMAX 66.72km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Sprzęt Kellys Definite 2010
  • Aktywność Jazda na rowerze

wyprawa po Polsce 2011 - dzień 13 [Ustrzyki Górne-Ropienka]

Niedziela, 17 lipca 2011 · dodano: 01.08.2011 | Komentarze 0

Dzien 13 – 17.07.2011 niedziela [Ustrzyki Górne-Ropienka]
94.15km
4:29:48h
Vsr = 20.93km/h
Temp. 24-26C

Po wczorajszym luzniejszym dniu, dzisiaj także miał być odpoczynek od ciezaru sakw. Zeszla noca była zimna i wilgotna - lekko zmarzłem. Poranek wita nas słońcem i niegroźnymi jasnymi chmurkami. Dzisiaj kolejny dzien jazdy po bieszczadzkich terenach :)


zbieramy sie - pole namiotowe PTTK - Ustrzyki Górne

Andrzej już troche wczesniej ułożył dzisiejsza trase, która tak jak wczorajsza miala swój odcinek terenowy. Po sniadaniu, male zakupy w pobliskim sklepie i jedziemy.


Bieszczady - Ustrzyki Górne

Na początku czekal nas podjazd na wczorajsza Przełęcz Wyżniańską (855 m n.p.m.), ta sama droga co jechalismy wczoraj. Na przeleczy maly odpoczynek i zjeżdżamy do Brzegów Górnych i skrecamy w kierunku Dwernika.


zjazd z Przełęczy Wyżniańskiej w kierunku Brzegów Górnych

Teraz czekal nas zjazd przez dobre kilkanaście kilometrow! :) Srednia oscylowala w granicach 40-50km/h. To mi się podoba ! :) Po dojechaniu do wsi skrecamy na droge, która wiedzie wzdloz Sanu. Bardzo malownicza trasa – polecam ! Chociaz przeszkadzalo troche to, ze miejscami jest mocno kamienista, wiec wytelepalo nas dosyc mocno.


chmielowe kaskady na Sanie - okolice wsi Chmiel


dalsza jazda wzdloz Sanu


San - okolice wsi Zatwarnica


Bieszczady i San - okolice wsi Krywe


inne ujecie - Bieszczady i San

Przejezdzamy przez miejscowości Rajskie, Sakowczyk, Bukowiec. W miedzyczasie dowiadujemy się, ze dziewczyny i nas woz techniczny czekaja w Wołkowyji nad jeziorem Solińskim.


fragment jeziora Solińskiego - okolice Wołkowyji

Tam robimy sobie przerwe. Idziemy na obiad do pobliskiej restauracji. Po odpoczynku Andrzej i ekipa ida skorzystac z kapieli w jeziorze. My jedziemy dalej i umawiamy się, ze nas dogonia na trasie i zabierzemy sakwy. Droga powiatowa numer 895 przejezdzamy przez Solinę – niedziela po poludniu i ladna pogoda sprawily, ze były tam dzikie tlumy. Wiec zwawym tempem, wykorzystując to, ze nie mamy jeszcze sakw na bagażnikach dojechaliśmy do miejscowości Uherce Mineralne (brzmi jak jakas czeska wioska :P). Przy okazji w drodze na jednym ze zjazdow wyrownuje wlasna prędkość maksymalna i to bez dokręcania. W Uhercach, które pozegnanie i już z sakwami na pokladzie ruszamy w dalsza droge.


Uherce Mineralne - stacja kolejowa

Ostatecznie na nocleg docieramy do miejscowości Ropienka. Tam znajdujemy miejscowe gospodarstwo agroturystyczne i rozbijamy się na trawie tuz obok domu. Dogadujemy się z właścicielem, ze zaplacimy symboliczna kwote za możliwość przenocowania tutaj, dodatkowo możemy skorzystac z lazienki.


tutaj dzisiaj spimy :) - Ropienka

Po odpoczynku i wieczornym piwie, idziemy spac.





  • DST 77.29km
  • Czas 03:55
  • VAVG 19.73km/h
  • VMAX 66.72km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Sprzęt Kellys Definite 2010
  • Aktywność Jazda na rowerze

wyprawa po Polsce 2011 - dzień 12 [Osławica-Ustrzyki Górne]

Sobota, 16 lipca 2011 · dodano: 01.08.2011 | Komentarze 0

Dzien 12 – 16.07.2011 sobota [Osławica-Ustrzyki Górne]
77.29km
3:55:42h
Vsr = 19,67km/h
Temp. 24-26C

Po pobudce witam się z ekipa Andrzeja, która przyjechala zeszlej nocy. Poranek wita nas chmurami, ale z przebijającym się co jakis czas słońcem. Dzisiaj i jutro czeka nas z Piotrkiem ‘luzniejszy’ dzien w gorach :) Z tego względu, ze mamy woz techniczny z dziewczynami na pokladzie :), wiec czeka nas jazda przez Bieszczady bez sakw.


nasz domek letniskowy i woz techniczny :)

Po solidnym sniadaniu i spakowaniu reszty ekwipunku do samochodu, udaliśmy się z chłopakami (Andrzej i Michal) na zdobywanie Bieszczad. Po tylu dniach jazdy z sakwami, teraz czujemy się, jakby ktos nam zwolnil zaciągnięty wczesniej hamulec reczny. Zapewne na najwyższe przelecze w Alpach pewnie byśmy wjechali bez najmniejszego problemu :D


jedziemy !

Kilometr, dwa po starcie mamy dosyc powaznie wygladajaca sytuacje - Michałowi wkręciła się tylna ‘workowa’ sakwa w kolo. Na szczescie wyglądało groznie, a skonczylo się jedynie na strachu i pokaznym sladzie na asfalcie od hamowania i zlamanej jednej lub dwiema szprychami. Postanowilismy szybko podjechac na miejsce noclegu i wrzucic szybko feralna sakwe do auta. Dalej droga przebiegala już bez wiekszych niespodzianek. Na jednym z pierwszych zjazdow, lekko dokrecajac pobilem rekord życiowy - licznik pokazal 66,72km/h (bez sakw).


taki sobie domek w gorach - Bieszczady

Jechalismy droga powiatowa numer 897 w kierunku Cisnej. Przed miejscowością Żubracze skręciliśmy w las i dalej jadac droga szutrowa/kamienista dotarliśmy do schowanej wśród drzew wsi – Solinka.


odcinek terenowy - gdzies przed Solinką


mała awaria pompy ssąco tłoczącej z wariatorem na przedniej łopatce wirnika (:D:D) - okolice Solinki

Pozniej jadac sciezka, gdzie po obu stronach drogi lezaly ścięte drzewa dojeżdżamy do wsi – Roztoki Górne.


droga przez las - w kierunku wsi Roztoki Górne


no i z gorki ! - kawalek przed wsia Roztoki Górne

Od tamtego momentu wjeżdżamy wkoncu na asfalt. Po drodze oczywiście podziwiamy dzikie tereny i super krajobrazy ! Mijamy wioske Liszna i jestesmy spowrotem na drodze numer 897. Po kilku kilometrach dojeżdżamy do Cisnej. Tam maly korek na drodze, co powoduje, ze w pore nie zdążyłem się wypiac z SPD i przy zerowej prędkości zrobiłem ‘bęc’ na asfalt, akurat na kontuzjowane kolano ;/ pech! Przy okazji robimy mala przerwe, kupujemy kilka potrzebnych rzeczy w sklepie i jedziemy dalej w kierunku Ustrzyk Górnych. Po drodze wspinamy sie po kilku serpentynach i robimy mala przerwe w Wetlinie. Po postoju zaczynamy kolejna wspinaczke i wjeżdżamy na jedna z przełęczy.


widok z jednej z przeleczy na Połoninę Wetlińską

Pozniej jazda w dół z super widokiem na serpentyny i gory!


zjazd ! - widok na Połoninę Caryńską - w drodze do Brzegów Górnych


jedziemy.. ! - Połonina Caryńska


..i jedziemy po serpentynach !

Za wsia – Brzegi Górne kolejny podjazd na Przełęcz Wyżniańską (855 m n.p.m.), dawniej zwana Prislip – przełęcz leżąca w Bieszczadach Zachodnich pomiędzy Berehami Górnymi a Ustrzykami Górnymi.


widok z Przełęczy Wyżniańskiej (855 m n.p.m.) w kierunku Brzegów Górnych - Bieszczady

Mala przerwa i jedziemy już zjazdem do samych Ustrzyk Górnych. Na licznych zjazdach prędkość oscylowala w graniach 50-60km/h i ponad, co nie było czyms wyjatkowym – wkoncu jesteśmy w gorach ! :)


Ustrzyki Górne - widok na okoliczne szczyty - Bieszczady

W Ustrzykach kontaktujemy się z dziewczynami, i dowiadujemy się, ze czekaja już na nas na campingu PTTK nad rzeka Wołosaty. Rozbijamy się tam z namiotami. Pozniej to już czas relaksu. Piwo, poker i spanie.

terenowy odcinek narysowany na oko, pozniej skoryguje nieco trase: