Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi exit87 z miasteczka Szczecin / Olsztyn. Mam przejechane 11745.60 kilometrów w tym 5.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.57 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 18643 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy exit87.bikestats.pl

Wyspy Kanaryjskie 2012 - 25.02.2012 - sobota - lotnisko - Playa Honda

Sobota, 25 lutego 2012 · dodano: 27.03.2012 | Komentarze 0

-Prolog-

23.02.2012 - czwartek

Moja wyprawa zaczyna się od tego, że najpierw muszę dojechać do Jeleniej Góry, gdzie mieszka mój współtowarzysz wyprawy - Piotrek. Następnie wspólnie wyruszymy busem na lotnisko Frankfurt-Hahn. Wyjeżdżam ze Szczecina pociągiem o godz. 9.32. Jest pochmurno i czasami kropi deszcz, również jest nie za ciepło. Ale to już bardzo niedługo ma się zmienić :) Ładuję się do prawie pustego wagonu i jadę. We Wrocławiu jestem ok. godz. 15.15. Aktualnie trwa przebudowa dworca głównego i lekko mówiąc jest niezły ‘rozpiździaj’ :) Pociąg do Jeleniej Góry mam za ok. 1,5 godziny, więc czekam na zapowiedź z którego peronu odjeżdża. Modlę się w myślach, żeby był to ten na którym stoję. Niestety torba jest dosyć ciężka, ale bardziej jest nie poręczna i trudno się z nią przemieszcza. Na szczęście pociąg odjeżdża z tego samego peronu. Pakuję się do wagonu, zajmuje miejsce i jedziemy. Odległość z Wrocławia do Jeleniej Góry nie jest oszałamiająca – raptem około 120 kilometrów – ale pociąg wlecze się niecałe 4 godziny, trzęsąc do tego jak cholera. Dojeżdżam na miejsce około godz. 20.30. Dzwonię do Piotrka, który oznajmia mi, że w jego rowerze pękła śruba mocująca przednią przerzutkę.
Dobrze, że ostatecznie jedzie na innym – nowym, prostu z kartonu. Z dworca czeka nas transport mojej torby z rowerem - na rowerze Piotrka. Wieczorem jest już zimno, więc zakładam kominiarkę. Bardzo ciekawie musieliśmy wyglądać, idąc tak przez miasto – dwóch gości, jeden w kominiarce, rower i czarna, duża torba. Dojście do domu zajęło nam trochę ponad godzinę. Zmęczeni maksymalnie zaczęliśmy „zabawę” z nowym rowerem Piotrka. Po złożeniu i odpowiednim „stuningowaniu”, a następnie rozłożeniu. Okazało się, że torba która miała być dobra, okazała się być za mała ! Zonk. Pakujemy rower i części w zapasowy karton. Już na totalnym zmęczeniu poszedłem spać około godz. 3 w nocy. Piotrek jeszcze później coś
tam mieszał.

24.02.2012 - piątek

Pobudka ok. 7 rano, czyli za długo to sobie nie pospaliśmy dzisiejszej nocy. Nasz bus, którym jedziemy na lotnisko przyjeżdża ok. godz. 8.15. Przy okazji dziękujemy bardzo naszemu sponsorowi za transport – firmie ROB-TRANS – www.rob-trans.pl. Ładujemy się i krętymi dolnośląskimi drogami jedziemy w kierunku granicy. Jeszcze przed przekroczeniem granicy, przesiadamy się do nowego busa. Przepakowujemy się i po niedługiej przerwie jesteśmy znowu w trasie. Po drodze okazało się, że nasza dwójka wysiada jako ostatnia z busa, więc czekała nas wyjątkowo długa podróż. Mieliśmy, więc możliwość podziwiania środkowych i zachodnich krajobrazów Niemiec. Koniec końców po około 13 godzinach jazdy docieramy na terminal lotniska. Teraz czeka nas noc na lotnisku i jutro startujemy ;-)

25.02.2012 – sobota – lotnisko - Playa Honda

Po ciężkiej nocy na lotnisku, gdzie każda godzina dłużyła się i dłużyła niesłychanie. W końcu nadszedł czas naszej odprawy. Po przepakowaniu i zapakowaniu sakw i torby oraz kartonu z rowerami, udaliśmy się na odprawę. Szybkie ważenie. Moja torba waży około 26 kg (z rzeczami Piotrka) + sakwa 9 kg, natomiast Piotrka 25 kg. Równie szybka odprawa na bramkach i już czekaliśmy na samolot. Startujemy około godz. 13.45. W Arrecife na Lanzarote jesteśmy około godz. 16.45 czasu miejscowego (strefa czasowa UTC + 1h). Pogoda słoneczna i dosyć ciepło 18-20’C. Uśmiechy od razu zagościły na naszych twarzach, szczególnie po tak długiej i wyczerpującej podróży. Przecież na to czekaliśmy, opuszczając zimową Polskę ! Ciekawostką był brak kontroli paszportowej po przylocie. Później nadszedł czas na skręcenie rowerów. U Piotrka brak problemów ze złożeniem – dosyć szybko poszło – zero strat w sprzęcie. Co jest dobrym wynikiem, biorąc pod uwagę „delikatność” z jaką obchodzą się bagażowi ze sprzętem sportowym. Natomiast moja torba na rower, o dziwo posiada już lekkie przetarcia w materiale. Składanie całkiem sprawnie poszło, odpakowanie części zajęło mi trochę czasu. W trakcie operacji składania, okazało się niestety, że jest problem z moimi hamulcami tarczowymi. Awaria prawdopodobnie spowodowana przez ciśnienie panujące w luku bagażowym samolotu. Szczęki hamulcowe zacisnęły się i nie chciały ‘odbić’. Poza tym wyciekło trochę oleju z przewodów. Co nie rokowało dobrze na przyszłość. Początek wyjazdu i już taki problem :( Jazda bez hamulców nie wchodziła w rachubę, więc trzeba było jakoś szybko znaleźć rozwiązanie. Po około 2 godzinach opuszczamy lotnisko. Wieczorem jest już trochę chłodniej. Bez sprawnych hamulców jazda była prawie niemożliwa, ale udało się znaleźć całkiem niezłe miejsce na spanie. Z nowymi pomysłami i nadziejami na lepsze jutro i naprawę nie działających hamulców, poszliśmy spać około godz. 23-24. Nocleg gdzieś na obrzeżach miejscowości Playa Honda.


nasze bagaże na lotnisku Frankfurt-Hahn - lot na Lanzarote (Arrecife) by Ryanair


wieczór po wylądowaniu - pierwsze kaktusy na wyspie





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa ludzi
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]