Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi exit87 z miasteczka Szczecin / Olsztyn. Mam przejechane 11745.60 kilometrów w tym 5.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.57 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 18643 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy exit87.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

0-50 km

Dystans całkowity:3242.57 km (w terenie 5.00 km; 0.15%)
Czas w ruchu:66:18
Średnia prędkość:23.81 km/h
Maksymalna prędkość:55.45 km/h
Suma podjazdów:5586 m
Maks. tętno maksymalne:189 (96 %)
Maks. tętno średnie:162 (82 %)
Suma kalorii:33592 kcal
Liczba aktywności:121
Średnio na aktywność:26.80 km i 1h 37m
Więcej statystyk

Maroko 2012 - Fes - 7 km za Fes

Niedziela, 29 kwietnia 2012 · dodano: 20.05.2012 | Komentarze 0


Kategoria 0-50 km, Maroko 2012


Maroko 2012 - 45 km do Fes - Fes

Sobota, 28 kwietnia 2012 · dodano: 20.05.2012 | Komentarze 0


Kategoria 0-50 km, Maroko 2012


Maroko 2012 - Midelt - bus - Meknes - 45 km do Fes

Piątek, 27 kwietnia 2012 · dodano: 20.05.2012 | Komentarze 0


Kategoria 0-50 km, Maroko 2012


Maroko 2012 - przełęcz Tizi-n-Ouano (2917 m.n.p.m.) - Agoudal

Wtorek, 24 kwietnia 2012 · dodano: 20.05.2012 | Komentarze 0


Kategoria 0-50 km, Maroko 2012


Maroko 2012 - kilka km za Marrakechem - Tahanaoute

Czwartek, 12 kwietnia 2012 · dodano: 20.05.2012 | Komentarze 0


Kategoria 0-50 km, Maroko 2012


Maroko 2012 - Agadir - bus - Marrakech - kilka km za Marrakechem

Środa, 11 kwietnia 2012 · dodano: 20.05.2012 | Komentarze 0


Kategoria 0-50 km, Maroko 2012


Maroko 2012 - lotnisko pod Agadirem - Agadir

Wtorek, 10 kwietnia 2012 · dodano: 20.05.2012 | Komentarze 0


Kategoria 0-50 km, Maroko 2012


Wyspy Kanaryjskie 2012 - 16.03.2012 - piątek - camping Montana Roja - lotnisko Aeropuerto de Tenerife Sur

Piątek, 16 marca 2012 · dodano: 27.03.2012 | Komentarze 0

Dzisiejszą noc dobrze przespałem. Była to moja ostatnia noc pod gołym niebem – było ciepło – około 15’C. Do godz. 3-4 nad ranem mocno wieje, później wiatr nieco słabnie. Rano pochmurnie, ale w ciągu dnia wypogadza się. Wstaję bez pośpiechu, jem śniadanie i około godz. 10 idę na plażę. Leżę sobie tak kilka godzin i odpoczywam. Przy okazji wyrównuje opaleniznę :) Później na niebie - chmury i słońce na zmianę. Wiatr jest nadal silny, a fale całkiem spore. Następnie wracam na camping i dalej odpoczywam. Około godz. 16.15 zaczynam się powoli zbierać. Ruszam i jadę na lotnisko – tzw. odcinek dojazdowy. Pokonujęmoje ostatnie kilometry rowerem na tej wyprawie. Droga na mapie przy lotnisku jest niestety nie przejezdna, więc muszę pojechać około 3-kilometrowy odcinek po autostradzie – nie pierwszy raz. Jest lekko z górki, więc średnio kręcę 35-45 km/h. Po godzinie jestem na miejscu. Na lotnisku zamawiam grillowanego steka z frytkami i surówką – za około 6 euro. Niestety nie był to dobry wybór, ponieważ mięso było bardzo ‘gumowate’. Nawet surówka i frytki smakowały jakoś inaczej. Mówi się trudno. Następnie znalazłem ustronne miejsce na rozłożenie i spakowanie roweru z sakwami. Nieco ponad 2 h ‘zabawy’ i gotowe. Poćwiczę jeszcze i będzie jak w pit-stopie F1 :) Teraz pozostaję mi jedynie poczekać do jutra rana na otwarcie bramki.

17.03.2012 – sobota

Czekanie dobiega końca. Odprawa zaczyna się po godz. 4. Kontrola na bramce poszła bez problemu. Startujemy według planu około 6.10. Lot numer FR 5553 spokojny. Widok prawdopodobnie na Alpy - rewelacyjny. Lądujemy i odbieramy rowery. Pakujemy się do busa i jedziemy. Pogoda ładna jak na marzec – dosyć ciepło i słonecznie. Na granicy jesteśmy z dobrym czasem, bo około godz. 17.15. Po krótkiej przerwie i następnej godzinie dojeżdżamy do Jeleniej Góry. Chłopaki podrzucają mnie na dworzec PKS. Dowiaduję się, że niedawno odjechał autobus do Wrocławia i następny jest dopiero o godz. 20.30. Mam trochę czasu. Wieczorem jest już chłodno. Poczułem, że nie jestem już na Wyspach Kanaryjskich. W końcu autobus podjeżdża. Płacę 37 zł za bilet studencki + 4 zł za bagaż. Sporo jak za odcinek 142 kilometrów. O godz. 23.45 dojeżdżam do Wrocławia. Sądziłem, ze pociąg wlecze się długo, ale jak widać PKS-y są nie wiele szybsze. Zabrakło mi jakieś 10-15 minut, żeby zdążyć na pociąg do Szczecina. Z ciężką i nieporęczną torbą nie tak łatwo się przemieszcza. Następny pociąg mam za około 3,5 godziny. Kupuję bilet i idę zjeść jakiegoś fast fooda. Jak wcześniej wspomniałem, obecnie trwa przebudowa dworca głównego we Wrocławiu i czasami ciężko przyjezdnym się w tym połapać. Ale nie to jest najgorsze. Poraziła mnie wszechogarniająca patologia. Na samym dworcu jak i dookoła niego. Co jak co, ale w Szczecinie nie jest to, aż tak widoczne. Bezdomni którzy śpią po kątach. Jegomoście co chwila proszący o brakujące 50 groszy na wino. Brud i smród. Naćpani nastolatkowie. Jednym słowem – zostałem w dosadny sposób sprowadzony na Ziemię. Ot taka polska rzeczywistość. Na szczęście pozytyw w tym wszystkim, że spotkałem też dwójkę spoko chłopaków z Poznania.

-Epilog-

18.03.2012 – niedziela

Pogadaliśmy sporo, więc czas jakoś w miarę szybko zleciał. Pociąg przyjechał bez większego opóźnienia. Zapakowaliśmy się. Po drodze miło było usłyszeć komentarz, że w torbie niesiemy zwłoki :D Około godz. 3.30 opuszczam Wrocław. W wagonach dosyć tłoczno. W II klasie ciężko znaleźć 3 wolne miejsca, więc ładujemy się do I klasy. Niestety konduktor nie daje nam za długo posiedzieć. W końcu znajdujemy wolny przedział na końcu składu. Torba i rower jest kilka wagonów bliżej lokomotywy. Dalsza droga bez przygód. W Szczecinie jestem bez opóźnienia około godz. 9.45. Na niebie lekkie chmury, słońce i dosyć ciepło jak na polskie warunki. W ten oto sposób kończy się ta opowieść..


plaża Playa de las Tejitas i szczyt Montana Roja


również takie miejsca można spotkać na Teneryfie - okolice lotniska Teneryfa Sur


ostatnia prosta - lotnisko Teneryfa Sur

Galeria - kliknij




Wyspy Kanaryjskie 2012 - 14.03.2012 - środa - Zona Recreativa ‘La Lajas’ - Zona Recreativa ‘Ohio’

Środa, 14 marca 2012 · dodano: 27.03.2012 | Komentarze 0

Rzeczywiście. Zeszła noc była najzimniejsza podczas całej wyprawy. Nad ranem mój licznik wskazywał -1’C. Myślałem już nad tym, żeby wyciągnąć folię NRC, ale jakoś dałem radę dotrwać do rana. Miałem także ‘wizytę’ dzikiego psa lub wilka. Trochę się wystraszyłem, ale jak szybko się pojawił, tak szybko sobie poszedł. Dzisiaj czeka mnie najważniejsze – atak na szczyt wulkanu – Pico del Teide – 3718 m.n.p.m. Startuję około godz. 7.40. Na miejsce, gdzie zostawiam rower dojeżdżam dosyć szybko. Jestem o godz. 9.45. Rano jest nadal zimno, zaledwie kilka stopni na plusie. Jem śniadanie, zabieram co potrzeba i w drogę :) Szlak zaczyna się przy głównej drodze, na południe od Montana Blanca. Pierwsze kilometry to łagodne podejście. Dalej to już całkiem konkretna i solidna ściana. Wchodzę w butach SPD i blokach. Jak się później okazało, nie był to za dobry pomysł. Po niedługim czasie mam problem z lewą stopą. But zaczyna obcierać mi piętę i Achillesa. Pomyślałem sobie - nie po to jechałem takich kawałek świata, żebyś się teraz poddać ! Nigdy ! Jakoś kombinuję i powoli wspinam się do góry, robiąc dosyć częste przerwy z uwagi na wysokość i mniejszą ilość tlenu w powietrzu. Mijam schronisko Refugio de Altavista na wysokości około 3260 m.n.p.m. W okolice górnej stacji kolejki Teleferico – 3555 m.n.p.m. – docieram po około 3,5 h wspinaczki. Moje okienko wejścia na szczyt jest między godz. 15-17. Jednak udaję mi się dogadać ze strażnikami i zaczynam atak szczytowy już około godz. 14. Według strażników mam około 60-80 minut na wejście i zejście. Wejście na szczyt zajmuje mi około 25-30 minut. Widoki są nie do opisania ! Także to, co wtedy się czuję ! Na górze wieje jak cholera. W dodatku czuć zapach siarki unoszący się w rozrzedzonym powietrzu. Temperatura jest na poziomie około -2’C. Robię zdjęcia i filmiki. Następnie zaczynam powoli schodzić w dół, wciąż chłonąc widoki i otaczającą rzeczywistość. Na zejściu mam problem z duży palcem w lewej stopie. Na dole jestem po około 2,5 h. Jest już dosyć późno – godz. 17.45. Szybko ogarniam się i wyjeżdżam z parku. Czuję w nogach dzisiejsze podejście. Jedzie się dosyć sprawnie i za granicą parku na szczęście czeka mnie zjazd. Po drodze orientuję się, że ktoś buchnął mi pompkę :( Muszę teraz być jeszcze bardziej czujnym, żeby nie złapać kapcia. Na Zona Recreativa jestem chwila przed godz. 19, więc jeszcze mam około 20-30 minut zanim zrobi się ciemno. Szybka kolacja i padam zmęczony, ale mega szczęśliwy i zadowolony !


wulkan Teide - widok z płaskowyżu


tutaj zaczyna się trudniejszy fragment szlaku - konkretna ściana :)


widok ze szlaku na południową część krateru i Parku Narodowego


na szczycie ! - Pico del Teide 3718 m.n.p.m. - wiało jak cholera ! - temperatura na górze wynosiła -2'C


panorama południowej częśći Parku Narodowego


widok z drogi TF-38 na Pico Viejo (3130 m.n.p.m.)

Galeria - kliknij




Wyspy Kanaryjskie 2012 - 12.03.2012 - poniedziałek - La Orotava - Chasna

Poniedziałek, 12 marca 2012 · dodano: 27.03.2012 | Komentarze 0

Kolejna nie za dobrze przespana noc. Niestety komary chciały posmakować mojej krwi :P Tak to czasami bywa, jak się śpi pod gołym niebem w gęstym i wilgotnym terenie. Wstaje rano około godz. 7. Śniadanie i szybkie golenie zarostu na twarzy, żebym ludzi nie odstraszał :) Udaję się do informacji turystycznej po materiały. Następnie odwiedzam Cabildo de Tenerife – miejscowy urząd - i załatwiam kilka spraw związanych z moim pobytem w parku naturalnym Corona Forestal i w parku narodowym Teide. Dalej zaczynam zwiedzanie. Więcej chodzę niż jeżdżę. Podsumowując mój 2 godzinny spacer - rzeczywiście bardzo ładne miasteczko położone na zboczu. Jest jedną z najstarszych i najładniejszych architektonicznie miejscowości na Teneryfie. Z licznymi zabytkami i atrakcjami. Choć dwie godziny to stanowczo za mało na dobre zwiedzanie i zobaczenie większości miejsc. Jednakże mogę z pewnością polecić to miejsce innym ! Następnie jadę do Puerto de la Cruz. Na miejscu poznaję sympatycznego mieszkańca miasta. Z rozmowy okazuje się, że mieszkał kilka lat w Nowym Jorku, a jego współlokatorem był Polakiem :) Dalej zwiedzam polecone mi miejsca i po około 2 godzinach wyjeżdżam. W międzyczasie udaje mi się w końcu wydrukować kartę pokładową na lot powrotny. Z ciekawości dowiaduje się także, że w Polsce temperatura jest o kilkanaście stopni niższa niż teraz na Teneryfie :) Robię jeszcze ostatnie zakupy w Lidlu i Sparze, przed ostatecznym wjazdem do parków. Gdzie sklepów oczywiście brak. Jadę przez La Orotavę i zaczynam mozolną wspinaczkę. Wraz ze wzrostem wysokości i późniejszą porą robi się coraz chłodniej i bardziej wilgotno. Udaję mi się znaleźć miejsce na nocleg w miejscowości Chasna. Tuż obok głównej drogi. Jestem na poziomie chmur, na wysokości około 800-850 m.n.p.m. Zapowiada się chłodna noc.


wulkan Teide i północne zbocze Teneryfy o poranku


zabytkowe kamienice w La Orotavie


La Casa de los Balcones (1632 rok) - La Laguna


Puerto de la Cruz


Puerto de la Cruz


bar na zakręcie :)

Galeria - kliknij