Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi exit87 z miasteczka Szczecin / Olsztyn. Mam przejechane 11745.60 kilometrów w tym 5.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.57 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 18643 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy exit87.bikestats.pl

Maroko 2012 - ok 13-14 km za Tazenakht - ok 4 km przed Bleida

Wtorek, 17 kwietnia 2012 · dodano: 20.05.2012 | Komentarze 0




Maroko 2012 - ok 70 km przed Tazenakht - ok 13-14 km za Tazenakht

Poniedziałek, 16 kwietnia 2012 · dodano: 20.05.2012 | Komentarze 0




Maroko 2012 - ok 28 km przed Aoulouz - ok 70 km przed Tazenakht

Niedziela, 15 kwietnia 2012 · dodano: 20.05.2012 | Komentarze 0




Maroko 2012 - Ijoukak - ok 28 km przed Aoulouz

Sobota, 14 kwietnia 2012 · dodano: 20.05.2012 | Komentarze 0




Maroko 2012 - Tahanaoute - Ijoukak

Piątek, 13 kwietnia 2012 · dodano: 20.05.2012 | Komentarze 0




Maroko 2012 - kilka km za Marrakechem - Tahanaoute

Czwartek, 12 kwietnia 2012 · dodano: 20.05.2012 | Komentarze 0


Kategoria 0-50 km, Maroko 2012


Maroko 2012 - Agadir - bus - Marrakech - kilka km za Marrakechem

Środa, 11 kwietnia 2012 · dodano: 20.05.2012 | Komentarze 0


Kategoria 0-50 km, Maroko 2012


Maroko 2012 - lotnisko pod Agadirem - Agadir

Wtorek, 10 kwietnia 2012 · dodano: 20.05.2012 | Komentarze 0


Kategoria 0-50 km, Maroko 2012


Wyspy Kanaryjskie 2012 - 16.03.2012 - piątek - camping Montana Roja - lotnisko Aeropuerto de Tenerife Sur

Piątek, 16 marca 2012 · dodano: 27.03.2012 | Komentarze 0

Dzisiejszą noc dobrze przespałem. Była to moja ostatnia noc pod gołym niebem – było ciepło – około 15’C. Do godz. 3-4 nad ranem mocno wieje, później wiatr nieco słabnie. Rano pochmurnie, ale w ciągu dnia wypogadza się. Wstaję bez pośpiechu, jem śniadanie i około godz. 10 idę na plażę. Leżę sobie tak kilka godzin i odpoczywam. Przy okazji wyrównuje opaleniznę :) Później na niebie - chmury i słońce na zmianę. Wiatr jest nadal silny, a fale całkiem spore. Następnie wracam na camping i dalej odpoczywam. Około godz. 16.15 zaczynam się powoli zbierać. Ruszam i jadę na lotnisko – tzw. odcinek dojazdowy. Pokonujęmoje ostatnie kilometry rowerem na tej wyprawie. Droga na mapie przy lotnisku jest niestety nie przejezdna, więc muszę pojechać około 3-kilometrowy odcinek po autostradzie – nie pierwszy raz. Jest lekko z górki, więc średnio kręcę 35-45 km/h. Po godzinie jestem na miejscu. Na lotnisku zamawiam grillowanego steka z frytkami i surówką – za około 6 euro. Niestety nie był to dobry wybór, ponieważ mięso było bardzo ‘gumowate’. Nawet surówka i frytki smakowały jakoś inaczej. Mówi się trudno. Następnie znalazłem ustronne miejsce na rozłożenie i spakowanie roweru z sakwami. Nieco ponad 2 h ‘zabawy’ i gotowe. Poćwiczę jeszcze i będzie jak w pit-stopie F1 :) Teraz pozostaję mi jedynie poczekać do jutra rana na otwarcie bramki.

17.03.2012 – sobota

Czekanie dobiega końca. Odprawa zaczyna się po godz. 4. Kontrola na bramce poszła bez problemu. Startujemy według planu około 6.10. Lot numer FR 5553 spokojny. Widok prawdopodobnie na Alpy - rewelacyjny. Lądujemy i odbieramy rowery. Pakujemy się do busa i jedziemy. Pogoda ładna jak na marzec – dosyć ciepło i słonecznie. Na granicy jesteśmy z dobrym czasem, bo około godz. 17.15. Po krótkiej przerwie i następnej godzinie dojeżdżamy do Jeleniej Góry. Chłopaki podrzucają mnie na dworzec PKS. Dowiaduję się, że niedawno odjechał autobus do Wrocławia i następny jest dopiero o godz. 20.30. Mam trochę czasu. Wieczorem jest już chłodno. Poczułem, że nie jestem już na Wyspach Kanaryjskich. W końcu autobus podjeżdża. Płacę 37 zł za bilet studencki + 4 zł za bagaż. Sporo jak za odcinek 142 kilometrów. O godz. 23.45 dojeżdżam do Wrocławia. Sądziłem, ze pociąg wlecze się długo, ale jak widać PKS-y są nie wiele szybsze. Zabrakło mi jakieś 10-15 minut, żeby zdążyć na pociąg do Szczecina. Z ciężką i nieporęczną torbą nie tak łatwo się przemieszcza. Następny pociąg mam za około 3,5 godziny. Kupuję bilet i idę zjeść jakiegoś fast fooda. Jak wcześniej wspomniałem, obecnie trwa przebudowa dworca głównego we Wrocławiu i czasami ciężko przyjezdnym się w tym połapać. Ale nie to jest najgorsze. Poraziła mnie wszechogarniająca patologia. Na samym dworcu jak i dookoła niego. Co jak co, ale w Szczecinie nie jest to, aż tak widoczne. Bezdomni którzy śpią po kątach. Jegomoście co chwila proszący o brakujące 50 groszy na wino. Brud i smród. Naćpani nastolatkowie. Jednym słowem – zostałem w dosadny sposób sprowadzony na Ziemię. Ot taka polska rzeczywistość. Na szczęście pozytyw w tym wszystkim, że spotkałem też dwójkę spoko chłopaków z Poznania.

-Epilog-

18.03.2012 – niedziela

Pogadaliśmy sporo, więc czas jakoś w miarę szybko zleciał. Pociąg przyjechał bez większego opóźnienia. Zapakowaliśmy się. Po drodze miło było usłyszeć komentarz, że w torbie niesiemy zwłoki :D Około godz. 3.30 opuszczam Wrocław. W wagonach dosyć tłoczno. W II klasie ciężko znaleźć 3 wolne miejsca, więc ładujemy się do I klasy. Niestety konduktor nie daje nam za długo posiedzieć. W końcu znajdujemy wolny przedział na końcu składu. Torba i rower jest kilka wagonów bliżej lokomotywy. Dalsza droga bez przygód. W Szczecinie jestem bez opóźnienia około godz. 9.45. Na niebie lekkie chmury, słońce i dosyć ciepło jak na polskie warunki. W ten oto sposób kończy się ta opowieść..


plaża Playa de las Tejitas i szczyt Montana Roja


również takie miejsca można spotkać na Teneryfie - okolice lotniska Teneryfa Sur


ostatnia prosta - lotnisko Teneryfa Sur

Galeria - kliknij




Wyspy Kanaryjskie 2012 - 15.03.2012 - czwartek - Zona Recreativa ‘Ohio’ - camping Montana Roja

Czwartek, 15 marca 2012 · dodano: 27.03.2012 | Komentarze 0

W nocy było tym razem cieplej – nocleg na wysokości około 1550 m.n.p.m. Temperatura około +7’C. Ale nie jestem już sam na Zonie. Przyjechało później kilka osób. Spałem jak zwykle na jednym ze stołów. Toalety na szczęście są otwarte (na poprzedniej zonie były zamknięte). Śniadanie, ogarnięcie się i wyruszam po godz. 8. Dzisiaj solidne zakwasy, ale nie ma co się dziwić. W dodatku nabawiłem się małej kontuzji dużego palca lewej stopy. Dobrze, że na początku przede mną wyjątkowo długi zjazd drogą numer TF-38. Prawie godzina jazdy w dół bez pedałowania. Szkoda, że nawierzchnia jest średniej jakości. Widoki za to pierwsza klasa :) Przejeżdżam przez miejscowość Ohio i docieram do Tamaimo, gdzie robię małe zakupy. Dalej ciągle jadąc z górki dojeżdżam na punkt widokowy – Mirador Archipenque, z którego maluje się niesamowity widok na klify Los Gigantes ! Robią wrażenie nawet z daleka. Nie mówiąc już o podpłynięciu łodzią z dołu. Następnie jadę drogą numer TF-47 wzdłuż zachodniego wybrzeża Teneryfy. Ruch samochodowy jest duży, także w słońcu robi się gorąco. Dookoła mnie mnóstwo plantacji bananów. Po pewnym czasie docieram do głównych kurortów na południu Teneryfy – Playa de las Americas oraz Los Cristianos. W jednej z chińskich restauracji zamawiam obiad – kurczak w ananasach z ryżem i warzywami – ta przyjemność kosztuje mnie około 9 euro. Po odpoczynku ruszam w dalszą drogę. Udaje mi się prawie nie błądzić. Pomimo, że posiadam mapę w dużej skali. Następnie jadę dalej na wschód drogą numer TF-655 – wzdłuż autostrady TF-1. Za miejscowością Cho zaczyna coraz mocniej wiać. Na zjeździe do Los Abrigos rzuca mną już dość solidnie. Sakwy i rower działają jak wielkie żagle. Ostatecznie około godz. 17, udaję mi się dojechać na miejsce mojego dzisiejszego noclegu – camping Montana Roja przy Playa de las Tejitas. Okazuje się, że na recepcji pracuje Polka :) Wymieniamy kilka zdań i na koniec oznajmia mi, że Szczecin to ładne miasto. Zgadzam się z nią :) Płacę pierwszy i ostatni raz za nocleg - około 6 euro. Ogólnie z tego miejsca na lotnisko mam raptem kilka kilometrów, więc postanawiam, że jutrzejszy dzień będzie dniem wolnym :) Nadal wieje bardzo mocno. Kąpiel, kolacja i można iść spać.


miasteczko Tamaimo


Acantillados de los Gigantes


widok z drogi TF-47 na Pico Viejo - dookoła plantacje bananów


plaża Playa de las Americas, w tle Corona Forestal i wulkan Teide

Galeria - kliknij