Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi exit87 z miasteczka Szczecin / Olsztyn. Mam przejechane 11745.60 kilometrów w tym 5.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.57 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 18643 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy exit87.bikestats.pl

Wyspy Kanaryjskie 2012 - 14.03.2012 - środa - Zona Recreativa ‘La Lajas’ - Zona Recreativa ‘Ohio’

Środa, 14 marca 2012 · dodano: 27.03.2012 | Komentarze 0

Rzeczywiście. Zeszła noc była najzimniejsza podczas całej wyprawy. Nad ranem mój licznik wskazywał -1’C. Myślałem już nad tym, żeby wyciągnąć folię NRC, ale jakoś dałem radę dotrwać do rana. Miałem także ‘wizytę’ dzikiego psa lub wilka. Trochę się wystraszyłem, ale jak szybko się pojawił, tak szybko sobie poszedł. Dzisiaj czeka mnie najważniejsze – atak na szczyt wulkanu – Pico del Teide – 3718 m.n.p.m. Startuję około godz. 7.40. Na miejsce, gdzie zostawiam rower dojeżdżam dosyć szybko. Jestem o godz. 9.45. Rano jest nadal zimno, zaledwie kilka stopni na plusie. Jem śniadanie, zabieram co potrzeba i w drogę :) Szlak zaczyna się przy głównej drodze, na południe od Montana Blanca. Pierwsze kilometry to łagodne podejście. Dalej to już całkiem konkretna i solidna ściana. Wchodzę w butach SPD i blokach. Jak się później okazało, nie był to za dobry pomysł. Po niedługim czasie mam problem z lewą stopą. But zaczyna obcierać mi piętę i Achillesa. Pomyślałem sobie - nie po to jechałem takich kawałek świata, żebyś się teraz poddać ! Nigdy ! Jakoś kombinuję i powoli wspinam się do góry, robiąc dosyć częste przerwy z uwagi na wysokość i mniejszą ilość tlenu w powietrzu. Mijam schronisko Refugio de Altavista na wysokości około 3260 m.n.p.m. W okolice górnej stacji kolejki Teleferico – 3555 m.n.p.m. – docieram po około 3,5 h wspinaczki. Moje okienko wejścia na szczyt jest między godz. 15-17. Jednak udaję mi się dogadać ze strażnikami i zaczynam atak szczytowy już około godz. 14. Według strażników mam około 60-80 minut na wejście i zejście. Wejście na szczyt zajmuje mi około 25-30 minut. Widoki są nie do opisania ! Także to, co wtedy się czuję ! Na górze wieje jak cholera. W dodatku czuć zapach siarki unoszący się w rozrzedzonym powietrzu. Temperatura jest na poziomie około -2’C. Robię zdjęcia i filmiki. Następnie zaczynam powoli schodzić w dół, wciąż chłonąc widoki i otaczającą rzeczywistość. Na zejściu mam problem z duży palcem w lewej stopie. Na dole jestem po około 2,5 h. Jest już dosyć późno – godz. 17.45. Szybko ogarniam się i wyjeżdżam z parku. Czuję w nogach dzisiejsze podejście. Jedzie się dosyć sprawnie i za granicą parku na szczęście czeka mnie zjazd. Po drodze orientuję się, że ktoś buchnął mi pompkę :( Muszę teraz być jeszcze bardziej czujnym, żeby nie złapać kapcia. Na Zona Recreativa jestem chwila przed godz. 19, więc jeszcze mam około 20-30 minut zanim zrobi się ciemno. Szybka kolacja i padam zmęczony, ale mega szczęśliwy i zadowolony !


wulkan Teide - widok z płaskowyżu


tutaj zaczyna się trudniejszy fragment szlaku - konkretna ściana :)


widok ze szlaku na południową część krateru i Parku Narodowego


na szczycie ! - Pico del Teide 3718 m.n.p.m. - wiało jak cholera ! - temperatura na górze wynosiła -2'C


panorama południowej częśći Parku Narodowego


widok z drogi TF-38 na Pico Viejo (3130 m.n.p.m.)

Galeria - kliknij




Wyspy Kanaryjskie 2012 - 13.03.2012 - wtorek - Chasna - Zona Recreativa ‘La Lajas’

Wtorek, 13 marca 2012 · dodano: 27.03.2012 | Komentarze 0

Dzisiejszą dosyć zimną noc wyjątkowo dobrze przespałem. Chłód obudził mnie około godz. 3 nad ranem. Było wtedy jedynie +3’C. Jakoś dotrwałem do rana. Spakowałem się i po około 3 kilometrach wspinaczki robię przerwę na śniadanie w Aguamansie – ostatnia miejscowość przed wjazdem do parku. Po chwili jadę już drogą numer TF-21 pośród leśnych drzew. Wyżej i wyżej. Z rosnącą wysokością widoki są coraz bardziej zdumiewające ! Poziom chmur – na wysokości około 600-800 m.n.p.m. – jest już poniżej mnie. Wygląda jak kosmiczny dywan, który pokrywa północną część wyspy i Ocean Atlantycki. Na horyzoncie widać także jedną z wysp kanaryjskich – La Palmę. Kręcę bez pośpiechu kilometr po kilometrze. W końcu jestem na granicy parku narodowego Teide – na wysokości około 2000 m.n.p.m. Widoki dookoła są jeszcze bardziej oszałamiające ! Skręcam na wschód w kierunku Observatorio Atmosferico, żeby pobić własny rekord wysokości na rowerze. Po drodze zaliczam jeszcze Mirador Correl del Nino. Ostatecznie przy centrum astronomicznym wjeżdżam na wysokość około 2360 m.n.p.m. Wracam z powrotem tą samą drogą i dalej jadę przez płaskowyż parku narodowego Teide. Drogą numer TF-21 mijam kilka punktów widokowych. Krajobrazy wyglądają kosmicznie, dosłownie jak nie z tej Ziemi ! Ciężko opisać je słowami, nawet zdjęcia i filmiki oddają panujący tam klimat jedynie w bardzo niewielkim stopniu. Pomiędzy dolną stacją kolejki – Teleferico del Teide, a Mirador Tabonal Negro spotykam Piotrka. Jedzie w przeciwnym kierunku. Wymieniamy kilka zdań i każdy kręci w swoją stronę. Okazuję się, że dzisiaj był na szczycie wulkanu. Mój atak zaplanowany jest na jutro. Zaczyna robić się już późno, więc jadę przez malowniczy płaskowyż i opuszczam park narodowy. Zatrzymuję się kawałek za granicą parku, w specjalnie wyznaczonym miejscu – Zona Recreativa ‘La Lajas’ – na wysokości około 2100 m.n.p.m. Rozkładam się na jednym ze stołów. Jestem sam. Zapowiada się zimna noc.




Corona Forestal i dywan z chmur nad północnym zboczem Teneryfy


teleskopy w Instituto Meteorologico, na drugim planie Teide


kosmiczny krajobraz w Parku Narodowym Teide - na płaskowyżu


wulkaniczne formy - Park Narodowy Teide


La Gomera - otoczona dywanem chmur o zachodzie słońca


Zona Recreativa - 'La Lajas' (ok. 2100 m.n.p.m.) - forma darmowego campingu z wodą, WC i miejscami do grillowania - w nocy temp. -1'C

Galeria - kliknij




Wyspy Kanaryjskie 2012 - 12.03.2012 - poniedziałek - La Orotava - Chasna

Poniedziałek, 12 marca 2012 · dodano: 27.03.2012 | Komentarze 0

Kolejna nie za dobrze przespana noc. Niestety komary chciały posmakować mojej krwi :P Tak to czasami bywa, jak się śpi pod gołym niebem w gęstym i wilgotnym terenie. Wstaje rano około godz. 7. Śniadanie i szybkie golenie zarostu na twarzy, żebym ludzi nie odstraszał :) Udaję się do informacji turystycznej po materiały. Następnie odwiedzam Cabildo de Tenerife – miejscowy urząd - i załatwiam kilka spraw związanych z moim pobytem w parku naturalnym Corona Forestal i w parku narodowym Teide. Dalej zaczynam zwiedzanie. Więcej chodzę niż jeżdżę. Podsumowując mój 2 godzinny spacer - rzeczywiście bardzo ładne miasteczko położone na zboczu. Jest jedną z najstarszych i najładniejszych architektonicznie miejscowości na Teneryfie. Z licznymi zabytkami i atrakcjami. Choć dwie godziny to stanowczo za mało na dobre zwiedzanie i zobaczenie większości miejsc. Jednakże mogę z pewnością polecić to miejsce innym ! Następnie jadę do Puerto de la Cruz. Na miejscu poznaję sympatycznego mieszkańca miasta. Z rozmowy okazuje się, że mieszkał kilka lat w Nowym Jorku, a jego współlokatorem był Polakiem :) Dalej zwiedzam polecone mi miejsca i po około 2 godzinach wyjeżdżam. W międzyczasie udaje mi się w końcu wydrukować kartę pokładową na lot powrotny. Z ciekawości dowiaduje się także, że w Polsce temperatura jest o kilkanaście stopni niższa niż teraz na Teneryfie :) Robię jeszcze ostatnie zakupy w Lidlu i Sparze, przed ostatecznym wjazdem do parków. Gdzie sklepów oczywiście brak. Jadę przez La Orotavę i zaczynam mozolną wspinaczkę. Wraz ze wzrostem wysokości i późniejszą porą robi się coraz chłodniej i bardziej wilgotno. Udaję mi się znaleźć miejsce na nocleg w miejscowości Chasna. Tuż obok głównej drogi. Jestem na poziomie chmur, na wysokości około 800-850 m.n.p.m. Zapowiada się chłodna noc.


wulkan Teide i północne zbocze Teneryfy o poranku


zabytkowe kamienice w La Orotavie


La Casa de los Balcones (1632 rok) - La Laguna


Puerto de la Cruz


Puerto de la Cruz


bar na zakręcie :)

Galeria - kliknij




Wyspy Kanaryjskie 2012 - 11.03.2012 - niedziela - 4 km za San Andres - La Orotava

Niedziela, 11 marca 2012 · dodano: 27.03.2012 | Komentarze 0

Rano budzi mnie piękna słoneczna pogoda i wspaniałe widoki na okoliczne góry. Zaczynam długi podjazd przez pasmo gór Anaga. Nie wysokie – najwyższy szczyt liczy 1024 m.n.p.m, ale urzekające urodą. Krajobrazy i widoki są niesamowite ! Jest bardzo zielono i zatrzymuję się co chwila, żeby zrobić zdjęcia. Kilometr po kilometrze wjeżdżam coraz wyżej. Wilgotność wzrasta, temperatura jest przyjemna. Jedzie się bardzo dobrze. Samochodów prawie brak. W górnej partii gór, jadę drogą wśród lasów liściastych. Bardzo klimatycznie, poczułem się jakbym był w Polsce :) Na horyzoncie widać Gran Canarię. Również co jakiś czas zza drzew wyłania się mój główny cel – wulkan Teide. Docieram na Mirador Pico del Ingles – około 920 m.n.p.m. Roztacza się z niego zachwycający widok na północną część Teneryfy oraz wulkan Teide ! Następnie zjeżdżam w dół na kolejny punkt widokowy Mirador de Jardina. Później z górki jadę przez miasteczko Las Mercedes. Po drodze mija mnie kolumna zabytkowych aut, prawdopodobnie z lat dwudziestych XX wieku. Po krótkim czasie jestem w La Lagunie. Bardzo ładne i klimatyczne miasteczko. Posiada wiele ciekawych miejsc i zabytków do obejrzenia. Polecam wybrać się tam osobiście. Z uwagi na dzisiejszy dzień sporo ludzi jest w centrum. Kilka ulic dalej zatrzymuję się w restauracji. Zamawiam tureckiego kebaba, do tego pieczone ziemniaki i cola :) Po odpoczynku ruszam w dalszą drogę. Przejeżdżam obok północnego lotniska i dalej jadę drogą równolegle do autostrady TF-5. Widoki są przednie, z górującym wulkanem Teide. Dookoła mnie pola winnych krzewów. Tuż za Cuesta de la Villa zaliczam Mirador de Humboldt z widokiem na winnice położone na zboczu. Po kilku kilometrach jestem w La Orotavie. Jest już późno, wiec szukam miejsca na nocleg. Udaje mi się znaleźć szczęśliwie opuszczony i zarośnięty kawałek terenu w centrum miasta. Idę spać.


góry Anaga - widok w kierunku San Andres


południowa część gór Anaga, poniżej na wybrzeżu San Andres i Gran Canaria na horyzoncie


takie widoki zostają na długo w pamięci ! - Teneryfa


kolumna zabytkowych samochodów, prawdopodobnie z lat nastych, dwudziestych XX wieku - w drodze do La Laguna


La Laguna


północne zbocza Teneryfy charakteryzują się dużą ilością winnic - powyżej park naturalny Corona Forestal

Galeria - kliknij




Wyspy Kanaryjskie 2012 - 10.03.2012 - sobota - Las Palmas (port) - prom - 4 km za San Andres

Sobota, 10 marca 2012 · dodano: 27.03.2012 | Komentarze 0

Kolejna noc z kategorii tych nieprzespanych. Bardziej to wyglądało jak leżakowanie i co jakiś czas nieco głębszy sen. Miejsce na spanie dosyć oryginalne – pomiędzy kontenerami w porcie – około 50 metrów od promów Naviera Armas. Wstaje przed godz. 7. Kupuję bilet i wchodzę na prom. Opłata za rejs w tym przypadku wyniosła mnie 20,95 euro z rowerem. Statek wypływa równo o godz. 8. Według kapitana kurs na Teneryfę potrwa około 2,5 godziny. W rzeczywistości w Santa Cruz de Tenerife – stolica Teneryfy - jestem o godz. 11. Jest ciepło około 24-25’C. Na niebie chmury i słońce, które raz po raz wychyla się śmielej z poza nich. W centrum kupuję i wysyłam ostatnią pocztówkę do znajomych. Później zamawiam ‘normalny’ obiad. Kanaryjska tortilla za całe 3,5 euro - bardzo dobra :) Żołądek ma się już dobrze. Na koniec pytam właściciela o miejsce, które jest na okładce mojej mapy – Playa de las Teresitas. Po odpoczynku ruszam drogą numer TF-11 w kierunku San Andres. Po krótkim czasie jestem na miejscu. Super miejsce, bardzo ładne i klimatyczne ! W dodatku nie ma zbyt wielu ludzi o tej porze dnia i roku. Około godz. 15 zatrzymuję się na dłużej i robię sobie odpoczynek pod palmami :) Nawet o tej godzinie słońce mocno grzeje. Podobnie jak u nas w Polsce, tyle że w lipcu lub sierpniu. Po 2 godzinnym odpoczynku, około godz. 17 zbieram się w dalszą drogę. W San Andres dwa razy błądzę zanim udaje mi się wjechać na właściwą drogę – TF-12. Powoli jadę serpentynami w górę. Słońce zaczyna zachodzić za szczytami. Rozglądam się za miejscem do spania. Udaje mi się znaleźć w miarę ciche miejsce w dolinie, nieopodal głównej drogi. Widoki dookoła robią na mnie wrażenie. Dzisiejszy dzień był luźniejszy. Głównie z uwagi na prom, kondycję po zatruciu oraz modyfikację trasy.


symbolem Santa Cruz de Tenerife jest zaprojektowana i wybudowana przez Santiago Calatrava Auditorio de Tenerife


Plaza de Espana w Santa Cruz


kanaryjska wiosna - Santa Cruz


miejsce wiecznego spoczynku, a obok rajska plaża :)


poznajecie miejsce, które jest na okładce mojej mapy ?! :D


w drodze przez fenomenalne góry Anaga !

Galeria - kliknij




Wyspy Kanaryjskie 2012 - 9.03.2012 - piątek - 1 km przed Mirador de Arena Blanca - Las Palmas (port)

Piątek, 9 marca 2012 · dodano: 27.03.2012 | Komentarze 0

Kolejna noc przespana w oryginalnym miejscu – na półce skalnej w parku naturalnym. Szkoda tylko, że trochę krzywo i nierówno było. Ale jakoś trzeba było spać. Od rana czekał mnie wyjątkowo nie podjazd, a zjazd. Dalsza droga w kierunku Agaete jest jeszcze bardziej widowiskowa ! Bardzo polecam ! Pył skalny, który unosił się w powietrzu dodawał tajemniczości temu miejscu. W nocy pokrył mój rower i resztę rzeczy. Na początku sądziłem, że to jakiś rodzaj mgły. Z uwagi na wczesną porę widoczność nie była najlepsza. Następnie serpentynami jadę w dół i dojeżdżam do Agaete – ładne i klimatyczne miasteczko, na północnym zachodzie Gran Canarii. Objeżdżam miejscowość, robię zakupy i małą przerwę. Następnie ruszam drogą numer GC-2 do Las Palmas, gdzie mam prom na kolejną z wysp - Teneryfa. Najbliższe odpływają o godz. 16 i 22. Po drodze czekają mnie dwa odcinki autostrady. Jestem przygotowany mentalnie na spotkanie z panami policjantami :P Po kilku kilometrach wjeżdżam na pierwszy odcinek i przejeżdżam go bez ‘przygód’. Kolejne kilometry przejeżdżam po remontowanych fragmentach drogi. Ruch jest dosyć spory, ale widoki są także interesujące. Ostatnie kilometry do Las Palmas jadę autostradą. Ostatecznie udaje mi się nie spotkać żadnego radiowozu. Chociaż kilka służb mundurowych minęło mnie w międzyczasie. Wjeżdżam do centrum i robię sobie przerwę na promenadzie przy Playa de las Canteras – główna, czarna plaża w Las Palmas. Okazuje się niestety, że źle spojrzałem na rozkład promów i kursu o godz. 22 dzisiaj nie ma. Zabrakło mi około 30 minut na ten wcześniejszy. Najbliższy wypływa dopiero jutro o godz. 8 rano, więc pozostaje mi spędzić noc w stolicy Gran Canarii. Mam teraz sporo czasu. Robię zakupy. Następnie za jeden uśmiech dopompowuje opony do 4 atmosfer w sklepie rowerowym. W centrum mili ludzie wskazują mi drogę do celu. Jadę jeszcze na plażę. Po drodze poznaję starszego Niemca z Hamburga, który mieszka w Las Palmas. Krótka pogawędka i kawałek dalej na plaży kąpię się w oceanie przy zachodzie słońca. Super klimat i widoki. Na horyzoncie widać wulkan Teide na Teneryfie. Odnośnie zatrucia – to ‘wirów’ w brzuchu już brak, ale żołądek mi się zakorkował :( Do portu docieram przed zmrokiem. Pytam o szczegóły jutrzejszego rejsu. Rozbijam się w porcie, między kontenerami, tuż obok mojego promu.


droga poprowadzona nadmorskimi klifami przez park naturalny Tamadaba - polecam !


skalne ściany w parku naturalnym Tamadaba


park naturalny Tamadaba


Puerto de las Nieves i symbol miasta - skała El Dedo de Dios


zachód słońca nad Gran Canarią - po lewej zabudowania Las Palmas




Wyspy Kanaryjskie 2012 - 8.03.2012 - czwartek - El Cercado - 1 km przed Mirador de Arena Blanca

Czwartek, 8 marca 2012 · dodano: 27.03.2012 | Komentarze 0

Po średnio przespanej nocy, pod gołym niebem w śpiworze i pod torbą na rower. Ruszam powoli główną drogą. Na początku podjazd malowniczą doliną w kierunku Mogan. W Mogan udaje mi się w lokalnym urzędzie pocztowym wysłać zaległe kartki pocztowe. Mam nadzieję, że dojdą na czas :) Dalej wciąż jadę główną drogą i po kilku kilometrach skręcam na zachód – droga numer GC-200. Krajobrazy dookoła mnie są bardzo malownicze i urozmaicone. Po drodze mijam skałę w kolorze tęczy – Los Azulejos. Niedługo później zdobywam Mirador de Tasartico i zjeżdżam w kierunku miejscowości San Nicolas de Tolentino. Kilka kilometrów dalej w El Lomo nad oceanem robię sobie odpoczynek – 1,5 godzinna drzemka. Coś do jedzenia, szybkie pranie i około godz. 17 wyruszam w dalszą drogę w kierunku Agaete. Po niedługim czasie wjeżdżam na teren parku naturalnego Tamadaba. Zachodzące słońce tworzy bardzo specyficzny klimat i atmosferę dookoła. Widoki są rewelacyjne, a trasa prowadzi serpentynami coraz wyżej. Z minuty na minutę robi się coraz później. Mijam Mirador del Balcon i szukam miejsca do spania. Co jakiś czas mijam tabliczki z napisem – Zona Controlada. Ostatecznie rozbijam się tuż przed zmrokiem, na półce skalnej - około 1 kilometr przed Mirador de Arena Blanca. Ogólnie zatrucie powoli przechodzi, ale nadal jestem mocno osłabiony. Poza tym dzisiaj ‘pękło’ 5000 km na moim Definite :)


wiatrak-młyn - Mogan


przedziwna kolorowa formacja skalna - Fuente de Los Azulejos


El Lomo - Playa de la Aldea


nadmorskie klify w parku naturalnym Tamadaba




Wyspy Kanaryjskie 2012 - 7.03.2012 - środa - San Fernando - El Cercado

Środa, 7 marca 2012 · dodano: 27.03.2012 | Komentarze 0

Zeszła noc była ciężka. Bez namiotu i Piotrka, z zatruciem pokarmowym. Miejsce do spania znalazłem już na nieprzytomnego, gdzieś na obrzeżach San Fernando. Spałem za jakąś halą, na placu gdzie ma powstać jakaś nieruchomość. Jestem niewyspany. Humor nie najlepszy. Jadę do centrum. Jem jakieś lekkie śniadanie. Rzut oka na Playa del Ingles. Tłumów nie ma, mało osób na leżach i kąpiących się. Mocno wieje. Natomiast sporo ludzi wędruje przez rezerwat naturalny – Las Dunas de Maspalomas - znany z piaszczystych wydm. Dalej jadę wzdłuż wybrzeża przez gęstą zabudowę kurortów, hoteli i pensjonatów. Ogólnie cała aglomeracja Maspalomas nie przypadła mi do gustu. Wszechogarniająca komercja, nastawienie na zachodniego turystę, a raczej jego $$$. Po niedługiej chwili opuszczam te tereny. W środku dnia, z uwagi na zatrucie i słabą noc, ucinam sobie 2 godzinną drzemkę. Tuż obok pola golfowego. Następnie jadę na zachód wzdłuż wybrzeża drogą numer GC-500. Odcinek z Puerto Rico do Agaete został mi szczególnie polecony przez znajomego. Trasa przez Arguineguin, Puerto Rico do Puerto de Mogan – wszystko komercyjne kurorty - jest ciekawa oraz malownicza, z licznymi klifami. W międzyczasie mam telefoniczny kontakt z Piotrkiem. Jest szansa, że uda się wspólnie dokończyć wyprawę. Przez zatrucie cały dzień jedzie mi się ciężko. Sporo sił kosztuje mnie jazda w takim stanie. Dzięki głowie pokonuje kolejne kilometry. Myśląc pozytywnie jakoś jadę do przodu. W Puerto de Mogan zatrzymuje się na plaży. Robię jeszcze zakupy i kieruję się za miasteczko w celu znalezienia miejsca na nocleg. Rozbijam się tuż obok drogi, jeszcze przed zmrokiem w okolicach El Cercado. Przykrywam się torbą na rower i zasypiam w świetle księżyca.


Reserva Natural Las Dunas de Maspalomas


Puerto Rico - jedno z najbardziej znanych miejsc wypoczynkowych na wyspie


Puerto de Mogan o zachodzie słońca

Galeria - kliknij




Wyspy Kanaryjskie 2012 - 6.03.2012 - wtorek - Ingenio - San Fernando

Wtorek, 6 marca 2012 · dodano: 27.03.2012 | Komentarze 0

W nocy wiatr mocno rzucał naszym namiotem. Obudziłem się w środku nocy i później jakoś ciężko mi było zasnąć. W dodatku od rana Piotrek ma zatrucie pokarmowe. Powodem była najprawdopodobniej puszka z kalmarami, którą Piotrek kupił w Marzaganie. Wcześniej spojrzeliśmy na datę ważności – termin minął w 2009 – skandal ! Niestety nie było nam po drodze wracać się, żeby złożyć skargę i dochodzić swoich praw konsumenckich. Ja również po śniadaniu nie czuję się najlepiej :( Mam nadzieję, że to nic poważnego i jakoś jadę do przodu. Zjeżdżamy na początku do Ingenio, dalej przez Aguimes i w górę w kierunku Temisas. Na pierwszym, drugim kilometrze podjazdu zatrzymuje się i czekam na Piotrka. 10 minut i jadę powoli dalej. Odwracam się co jakiś czas. W Temisas robię dłuższą przerwę, Piotrka dalej nie ma. Jedzie mi się bardzo ciężko, w dodatku słońce mocno grzeje. Kolejne kilometry to już walka z samym sobą. Przejeżdżam obok szczytu Morro Teheral (912 m.n.p.m.) i później zjazd do Santa Lucia. Tam robię przerwę i powiadamiam Piotrka o moich planach i gdzie jestem. Po przerwie brzuch nadal nie odpuszcza. Jadę drogą numer GC-65 w kierunku Tunte (San Bartolome de Tirajana). Widoki dzisiejszego dnia są niesamowite ! Pomagają chociaż na chwilę zapomnieć o problemach z żołądkiem. Zatrzymuje się co chwilę, żeby uchwycić jakiś oryginalny kadr. Na rozwidleniu dróg skręcam na południe i zaczynam długi zjazd. Dookoła wielkie kaniony. Można poczuć się jak w Kolorado :) Przejeżdżam przez miejscowości Fataga i Arteara. Zaliczam jeszcze Mirador de Fataga i docieram do San Fernando, gdzie czekam na Piotrka. Po prawie 3 godzinach zjawia się. Z uwagi na nieporozumienie między nami, póki co rozstajemy się. Jest już późna pora. Zostaje sam bez namiotu, kuchenki, zapięć do roweru i gpsa w wielkim komercyjnym kurorcie. W dodatku moje zatrucie pokarmowe jest już poważne :( Prawdziwa wyprawa miała się dopiero zacząć !


La Fortaleza de Ansite - znajdująca się w Barranco de Tirajana, nieco poniżej Santa Lucía, w okolicy La Fortaleza słynna góra Ansite, naturalna twierdza, wg legend jedno z ostatnich schronień i miejsc obrony aborygenów w czasie hiszpańskiej konkwisty. W ścianach wzniesienia wyżłobione są liczne mieszkalne i pochówkowe groty.


wąwóz Barranco de Tirajana - w drodze do Santa Lucia


widok z drogi do Fatagi


ogrome ściany wąwozu


widok z Mirador de Fataga w kierunku północnym - na żywo widok niesamowity !


widok na kompleks turystyczny Maspalomas wraz z rezerwatem naturalnym

Galeria - kliknij




Wyspy Kanaryjskie 2012 - 5.03.2012 - poniedziałek - Playa de Bocabarranco - Ingenio

Poniedziałek, 5 marca 2012 · dodano: 27.03.2012 | Komentarze 0

Startujemy około godz. 8, drogą numer GC-80 czeka nas podjazd w kierunku La Atalayi. Wzniesienie całkiem wymagające, ale za to widoki na okoliczny wąwóz oraz zabudowania w dolinie mamy super ! Następnie przejeżdżamy obok bardzo ładnie położonego pola golfowego. Trzeba powiedzieć ogólnie, że pola golfowe na Wyspach Kanaryjskich robią ogromne wrażenie pod prawie każdym względem. Nie zdziwiłbym się również, gdyby wiele osób uznało je za najładniejsze w tej części świata. Po niedługim czasie, jesteśmy na szczycie Pico de Bandama – 575 m.n.p.m. Widok na znajdujący się poniżej krater Caldera de Bandama jest niesamowity ! Robimy sobie krótką przerwę, zdjęcia i zjeżdżamy w dół w kierunku Marzaganu. Następnie ‘lecimy’ tą samą trasą co wczoraj, a później już nową trasą w kierunku miejscowości Telde. Z uwagi na porę dnia – duży ruch i tłok, nie zatrzymujemy się. Skręcamy na drogę numer GC-100 - tam już jest o wiele spokojniej. W dodatku asfalt jest bardzo dobrej jakości. Bardzo zachwalane miejsce w przewodniku – Cueva de Quatro Puertas – jakoś nie specjalnie rzuciło nas na kolana. Dalej jadąc główną drogą na południe, zatrzymujemy się w Ingenio i robimy obiad. Po przerwie jedziemy do Aguimes – jak do tej pory, najładniejsze miasteczko na Gran Canarii. Dziwne, że w przewodniku nie ma szczególnej wzmianki o tym miejscu. Polecam miejsce ! Zwiedzamy i wracamy z powrotem do Ingenio, gdzie myślimy o miejscu na nocleg. W centrum pokonujemy jeszcze ostre wzniesienie, wyjęte jakby z San Francisco. W jednym z ostatnich domostw prosimy o wodę do mycia. Udaje się napełnić nasz solarny prysznic kilkunastoma litrami wody. Namiot rozbijamy na polu tuż za Ingenio. Mamy za to super widok na wschodnie wybrzeże Gran Canarii. W nocy oświetlone wygląda bardzo okazale. Przed snem ustalamy jeszcze zmodyfikowaną trasę i przesuwamy datę ataku na Pico de las Nieves – najwyższy szczyt Gran Canarii.


widok na środkową część Gran Canarii - w drodze do La Atalayi


widok na krater ze szczytu Pico de Bandama - dno znajduję się ponad 350 metrów poniżej !


malownicze pole golfowe, założone jeszcze w XIX wieku, najstarsze w Hiszpanii i łańcuch górski w środkowej części wyspy - widok z Pico de Bandama


Cueva de Quatro Puertas


rzeźba i plac przy kościele - Aguimes

Galeria - kliknij