Info
Suma podjazdów to 18643 metrów.
Więcej o mnie.

Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2018, Lipiec1 - 0
- 2018, Maj1 - 0
- 2017, Wrzesień1 - 0
- 2017, Czerwiec1 - 0
- 2017, Maj1 - 0
- 2017, Styczeń1 - 0
- 2016, Grudzień2 - 0
- 2016, Listopad1 - 2
- 2016, Czerwiec5 - 0
- 2016, Maj13 - 2
- 2016, Kwiecień6 - 0
- 2016, Marzec11 - 0
- 2016, Luty1 - 0
- 2015, Wrzesień3 - 0
- 2015, Sierpień7 - 0
- 2015, Czerwiec2 - 0
- 2015, Maj7 - 0
- 2015, Kwiecień16 - 2
- 2015, Marzec20 - 4
- 2015, Luty3 - 0
- 2015, Styczeń2 - 0
- 2014, Grudzień2 - 0
- 2014, Listopad3 - 0
- 2014, Październik14 - 0
- 2014, Wrzesień11 - 0
- 2014, Sierpień4 - 0
- 2014, Lipiec1 - 0
- 2014, Czerwiec6 - 0
- 2014, Maj19 - 0
- 2014, Kwiecień10 - 0
- 2014, Marzec12 - 1
- 2014, Luty11 - 0
- 2013, Październik3 - 0
- 2013, Wrzesień3 - 0
- 2013, Sierpień7 - 0
- 2013, Lipiec3 - 6
- 2013, Czerwiec6 - 7
- 2013, Maj9 - 15
- 2013, Kwiecień7 - 5
- 2013, Marzec10 - 11
- 2013, Luty7 - 8
- 2013, Styczeń12 - 14
- 2012, Listopad1 - 5
- 2012, Wrzesień2 - 0
- 2012, Czerwiec8 - 5
- 2012, Maj11 - 1
- 2012, Kwiecień21 - 0
- 2012, Marzec16 - 0
- 2012, Luty9 - 5
- 2011, Sierpień7 - 0
- 2011, Lipiec22 - 22
- 2011, Czerwiec10 - 4
- 2011, Maj15 - 18
- 2011, Kwiecień8 - 0
- DST 53.54km
- Temperatura 25.0°C
- Sprzęt Kellys Definite 2010
- Aktywność Jazda na rowerze
Wyspy Kanaryjskie 2012 - 4.03.2012 - niedziela - Las Palmas - Playa de Bocabarranco
Niedziela, 4 marca 2012 · dodano: 27.03.2012 | Komentarze 0
Zeszła noc była całkiem ciepła - około 15’C. Podłoże do spania mieliśmy twarde – tereny przy stoczni / porcie, ale jakoś się wyspałem. Startujemy po godz. 9 i już na samym początku, gdy jeszcze pcham rower, łapie dwie gumy za jednym razem. W dodatku pierwsze gumy na moim Definite. Powodem jest krzak lub krzew, który ma gałązki zakończone długimi kolcami idealne do przebijania rowerowych opon :P Godzina zeszła na wymianie. Dalej bez większych przeszkód zwiedzamy i przejeżdżamy przez centrum miasta. Później jedziemy w kierunku starej dzielnicy miasta – Vegueta, gdzie znajduje się bardzo wiele pięknych zabytków. Odwiedzamy także dom, w którym zatrzymał się Krzysztof Kolumb wraz ze swoją załogą. Podczas jednego ze swoich dalekomorskich rejsów. Następnie wyjeżdżamy z miasta. GPS trochę mylnie podawał nam trasę. Jedziemy krótki odcinek przez tunel, w dodatku po autostradzie. Po chwili słychać policyjne syreny. Myślimy sobie, że będzie srogi mandat za taką jazdę rowerem przez tunel. Gdy wyjechaliśmy, okazało się, że policja nas eskortowała do wyjazdu. Tym sposobem udało się uniknąć kary, uff.. :) Dalsza droga prowadzi już pod górę, w kierunku miejscowości Tafira Baja. W słońcu jest mega gorąco. Rano było dosyć pochmurnie, ale szybko się wypogodziło i w ciągu dnia świeciło słońce. W szybkim tempie zwiedzamy ogród botaniczny – Jardin Canario i jedziemy dalej przez Marzagan. Zakupy robimy w Valle de Jinamar – brzydkie miasto jak na Wyspy Kanaryjskie, z charakterystycznymi blokowiskami. Następnie przejeżdżamy obok bardzo ładnie położonego pola golfowego i rozbijamy się tuż przy Playa de Bocabarranco, niedaleko autostrady GC-1. Standardowo kąpiel w oceanie, kolacja i spanie.
Playa de las Canteras - jest jedną z dłuższych wielkomiejskich plaż całego świata, rozciąga się na długości ponad 2600 metrów. Swoją nazwę zawdzięcza sytuacji, przez lata wydobywano tutaj piaskowiec, który używano jako budulec - Las Palmas
Catedral de Santa Ana - budowa prawdopodobnie rozpoczęła się już w roku 1497, w roku 1970 roboty zostały przerwane. Na przełomie wieku XVIII oraz XIX zakończona została budowa głównej fasady. W roku 1857 została wybudowana południowa wieża, tym samym budowa kościoła została zakończona - Las Palmas
Casa de Colón - budynek, który został wybudowany w 1777 roku w stylu kanaryjskim, był siedzibą zarządcy miasta. Swoją nazwę zawdzięcza Krzysztofowi Kolumbowi. Z okazji 500-lecia odkrycia Ameryki w 1992 roku potwierdzono po raz kolejny ze Kolumb w sierpniu 1492 zawił do portu w Las Palmas aby naprawić jeden ze swoich statków. - Las Palmas
widok na Pico de Bandama (575 m.n.p.m) - w drodze do Marzaganu
Galeria - kliknij
- DST 60.31km
- Temperatura 27.0°C
- Sprzęt Kellys Definite 2010
- Aktywność Jazda na rowerze
Wyspy Kanaryjskie 2012 - 3.03.2012 - sobota - Gran Tarajal - prom - Las Palmas
Sobota, 3 marca 2012 · dodano: 27.03.2012 | Komentarze 0
Zeszłej nocy dobrze mi się spało, z kolei Piotrkowi już gorzej. Wstajemy rano i ruszamy kilkaset metrów dalej na tutejszą promenadę. Piotrek trochę grzebie przy swoim rowerze, ja odpoczywam. Po przerwie, startujemy około godz. 11 na zachód do Morro Jable, skąd mamy prom na kolejną z wysp – Gran Canarię. Główną drogą FV-2 jedzie się bardzo dobrze, bo z wiatrem w plecy lub bocznym. Przejeżdżamy przez nadmorskie kurorty Tarajaelo i La Lajita i docieramy do Costa Calmy. W mieście dużo Niemców i czasami również polski język słychać :) Robimy zakupy. Na obiad ‘wciągamy’ duże litrowe lody o smaku cytrynowym. Korzystając z okazji golę zarost na twarzy, żeby nie wyglądać jak terrorysta na rowerze ;P Po odpoczynku, jedziemy główną drogą przez park naturalny Jandia. Gdzie znajduje się naturalna pustynia i piękne białe plaże. Krótki odcinek przed Morro Jable jedziemy Autovią – droga ekspresowa / autostrada. Na miejscu jesteśmy około godz. 16. Prom do Las Palmas mamy o 18.30. Czas wolny wykorzystujemy na zrobienie i konsumpcję obiadu. Naszym przewoźnikiem jest także Naviera Armas. Jednakże tutaj prom z wyspy na wyspę jest wyjątkowo drogi. Ja zapłaciłem z rowerem 38,05 euro. Piotrek kilka euro więcej. Opłata za sam rower wynosi około 3-3,25 euro. Po 3-godzinnym rejsie jesteśmy na kolejnej wyspie. Z uwagi na późną porę - godz. 22, rozbijamy namiot się przy porcie / stoczni.
Gran Tarajal o poranku
w drodze do Costa Calma - na horyzoncie góry w parku naturalnym Jandia, oraz po prawej wydmy El Jable
kilka kilometrów do Morro Jable, trzeba było pojechać autostradą/drogą ekspresową
port w Morro Jable i niesamowite góry w parku naturalnym Jandia o zachodzie słońca
dywan z chmur nad górskimi szczytami w parku naturalnym Jandia
Galeria - kliknij
- DST 83.01km
- Temperatura 23.0°C
- Sprzęt Kellys Definite 2010
- Aktywność Jazda na rowerze
Wyspy Kanaryjskie 2012 - 2.03.2012 - piątek - Playa del Valle - Gran Tarajal
Piątek, 2 marca 2012 · dodano: 27.03.2012 | Komentarze 0
Wyruszamy jak zwykle po godz. 8 rano. Na dzień dobry czeka nas podjazd do Llanos de la Concepcion. Niestety w tej miejscowości sklep jest nieczynny, więc jedziemy dalej z małymi zapasami jedzenia i picia. Drogą numer FV-30, serpentyna po serpentynie wjeżdżamy na Mirador de Morro Velosa – ok. 660 m.n.p.m., z którego widać ocean po obu stronach wyspy. Przy okazji wieje jak cholera ! Prawie urywa głowy :) Jednak widoki i krajobrazy wynagradzają włożony wysiłek na podjeździe. Następnie zjeżdżamy w dół do miejscowości – Betancuria – bardzo ładne miasteczko z bogatą historią. Zwiedzamy i oglądamy zabytki. Przy okazji spotykamy grupę turystów z Polski. Jeszcze Piotrek wysyła kartki do Polski i ruszamy dalej. Zjazd w dół i kolejny podjazd na punkt widokowy, na którym wieje bardzo mocno. Następnie zjeżdżamy do miasteczka Pajara, gdzie spotykamy parę Polaków, którzy podpowiadają nam, żeby odwiedzić miejscem nad oceanem – Ajuy – po polsku brzmi ciekawie :) Przed wyjazdem, zamawiamy w tutejszej knajpie ‘normalny’ obiad. Ja zamawiam na talerzu dwa hamburgery, frytki i jajka. Natomiast Piotrek rybę z ziemniakami. Niestety, zaraz po konsumpcji pękają moje okulary :( Do końca wyprawy już jadę bez nich. Po niedługim czasie drogą FV-621 docieramy nad ocean. Miejsce rzeczywiście piękne i godne polecenia. Następnie wracamy tą samą drogą do Pajary, robimy zakupy i myślimy nad miejscem do spania. Padło na Gran Tarajal nad oceanem. Jako, że pora już dosyć późna była, więc ciśniemy całkiem żwawo. Na początku podjazd, a dalej drogą FV-20 przez Tuineje czeka nas kilkunastokilometrowy zjazd. Na miejscu jesteśmy jeszcze przed zmrokiem. Rozbijamy się kilkanaście metrów od oceanu, pomiędzy dwoma budynkami.
w drodze na Mirador de Morro Velosa (około 660 m.n.p.m.) - ten mały budynek na szczycie
Mirador Corrales de Guize (600 m.n.p.m.) na drodze FV-30 - za moimi plecami północna część wyspy
dworek mieszczański Santa Maria - Betancuria
Caleta Negras - Czarna Zatoka i Las Cuevas - Ajuy
niesamowita sceneria - wybrzeże nad Oceanem Atlantyckim - Ajuy
zachód słońca nad Feurteventurą - w drodze do Gran Tarajal
Galeria - kliknij
- DST 80.85km
- Temperatura 28.0°C
- Sprzęt Kellys Definite 2010
- Aktywność Jazda na rowerze
Wyspy Kanaryjskie 2012 - 1.03.2012 - czwartek - Corralejo - Playa del Valle
Czwartek, 1 marca 2012 · dodano: 27.03.2012 | Komentarze 0
Około godz. 8 jesteśmy już w drodze. Dzisiaj czekał nas malowniczy odcinek terenowy północno-zachodnim wybrzeżem Fuerteventury. Jedziemy tak z kilkanaście kilometrów. Nawierzchnia jest szutrowa i piaszczysta, więc czasami trzeba pchać rower. Niedługo później jesteśmy pod latarnią Faro del Cotillo i Museo de la Pesca. Następnie drogą asfaltową jedziemy do El Cotillo – spokojna i klimatyczna miejscowość. Na otwartej przestrzeni widać kilka zabytkowych wiatraków. Tuż za El Cotillo mijamy twierdzę / zamek – El Toston. Dalej trzymamy się wybrzeża. Widoki są zachwycające ! Chociaż wiatr często przeszkadza. Klimat w głębi lądu przypomina trochę afrykańskie półpustynne tereny. Temperatura dzisiejszego dnia jest wysoka jak na kanaryjską zimę. Następnie jedziemy bardziej w głąb wyspy, korytem wyschniętej okresowej rzeki – Barranco de Esquinzo. Gubimy na parę chwil orientację w terenie. Niebawem docieramy do miasteczka Tindaya, jadąc przy okolicznym wulkanie – Montana Tindaya. Wracamy drogą FV-10 do miejscowości La Oliva, żeby zobaczyć miasteczko i tutejszą atrakcję – Casa de los Coroneless. Przy okazji robimy obiad w tym miejscu :) Po odpoczynku ruszamy drogami FV-10 i FV-207 na południe. Jako, że kończy nam się powoli jedzenie i picie, szukamy jakiegoś sklepu. Okazuje się, że nie jest to takie proste – w środkowej części Fuerteventury, która jak cała wyspa jest słabo zaludniona. Mijamy miejscowość Tefia i jedziemy dalej do Llanos de la Concepcion. Tam udaje mi się kupić jedynie pączka. Zawsze coś :) Pora robi się coraz późniejsza, więc myślimy o noclegu. Padło na miejsce nad oceanem – Playa del Valle. Długi zjazd w świetle zachodzącego słońca i rozbijamy się przy plaży za zaroślami. Szybka kąpiel we wzburzonym oceanie, kolacja i idziemy spać.
rybacka chata nad wzburzonym Oceanem Atlantyckim
pustynne i półpustynne tereny środkowej Fuerteventury
Playa del Castillo i Playa del Aljibe-Cueva - w tle miasteczko El Cotillo
Mini Cooper i charakterystyczny krajobraz Fuerteventury - okolice miasteczka Tefia
zachodnie wybrzeże Fuerteventury o zachodzie słońca - w drodze do Playa del Valle
Galeria - kliknij
- DST 63.14km
- Temperatura 27.0°C
- Sprzęt Kellys Definite 2010
- Aktywność Jazda na rowerze
Wyspy Kanaryjskie 2012 - 29.02.2012 - środa - obok Baja Mares - prom - Corralejo
Środa, 29 lutego 2012 · dodano: 27.03.2012 | Komentarze 0
Pobudka przed godz. 7, a o godz. 8 już startujemy. Na początku podjazd w kierunku miejscowości Mancha Blanca. Po krótkim czasie wjeżdżamy do Parku Narodowego Timanfaya – widoki są mega kosmiczne ! Zwiedzanie głównej części parku jest już płatne – Montanas del Fuego i Ruta de los Volcanes. Dla osób dorosłych ok. 8 Euro. Niestety nie przewidziano opcji dla studentów :( Odpuszczamy i jedziemy dalej. Zatrzymujemy się na granicy parku, gdzie organizowanie są komercyjne przejazdy na wielbłądach. Piotrek wchodzi na miejscową wydmę, a mnie pozostaje zrobić ciekawe zdjęcie. Po chwili pojawia się strażnik i zaczyna szybki pościg. Było gorąco, ale obyło się bez mandatu. Zdjęcie wyszło ciekawe :) Na zjeździe do miasteczka Yaiza, choć brakuje już przełożenia ustanawiam nową prędkość maksymalna równą 74.13 km/h. Samo miasteczko bardzo ładne, jedno z najpiękniejszych na wyspie. Dalej drogą numer LZ-704 dojeżdżamy do El Golfo i tutejszej atrakcji – Laguna Verde. Miejsce bardzo urokliwe, które powstało we wnętrzu wulkanicznego krateru po załamaniu się jego krawędzi od strony morza. Na dnie krateru jest naturalna grobla oddzielająca ocean od podłużnego jeziorka o zielonej barwie. Polecam odwiedzić ! Dalej drogą LZ-703 jedziemy do kolejnego miejsca – klify Los Hervideros. Super sprawa, również polecam ! :) Dalsza droga w kierunku Playa Blanca jest zamknięta z powodu remontu drogi. Ale co to dla nas, omijamy barierki i jedziemy :D Po chwili trafiamy na około 300-400 metrowym ubytek w asfalcie. Robotnicy w tym czasie albo śpią albo zostawili maszyny na chodzie :) Raz dwa i jesteśmy po drugiej stronie ograniczenia. Widoki na Salinas de Janubio oraz Laguna de Janubio nadal niesamowite :) Następnie drogą LZ-701 jedziemy do Playa Blanca, skąd mamy prom na kolejną z wysp – Fuerteventura. Przy silnym wiatrze w plecy i lekko z górki, odcinek około 8 kilometrów przejeżdżamy w bardzo krótkim czasie – średnia prędkość 35-40 km/h. Na stacji benzynowej tankujemy kuchenkę do gotowania – Coleman Feather 442. Napełnienie zbiornika pod korek etyliną 95 kosztowało nas całe 30 euro centów ! :) Obiad robimy na plaży w Las Coloradas. Po konsumpcji wracamy do Playa Blanca na prom. Naszym przewoźnikiem jest Naviera Armas. Koszt dla osoby poniżej 26 roku życia to 18,20 Euro z rowerem, bilet dla osoby starszej kilka euro więcej. Okazuje się, że mamy sporo czasu. Prom wypływa o godz. 19, pół-godzinny rejs i jesteśmy na drugiej wyspie. Wieczorem wieje dużo mocniej niż na Lanzarote. Chociaż na pierwszej wyspie, wiatr nie dawał się jakoś specjalnie we znaki. Ogólnie w ciągu dzisiejszego dnia, mieliśmy mocny wiatr raz to w twarz, raz to w plecy. Z powodu późnej pory namiot rozstawiamy przy plaży. Szybka kąpiel w oceanie i idziemy spać.
z El Diablo - symbol Parku Narodowego Timanfaya - wjazd
Park Narodowy Timanfaya - kosmiczne krajobrazy
krater i nabrzeże - El Golfo
Algi zamieszkujące to jeziorko, nadają mu niepowtarzalny, intensywnie zielony kolor. Woda w jeziorze jest pochodzenia oceanicznego, intensywne jej odparowywanie spowodowało, ze jest ona mocno zasolona, prawdopodobnie bardziej niż woda w Morzu Martwym. Na skutek intensywnego procesu parowania, w ostatnich dwudziestu latach, powierzchnia jeziora zmniejszyła się prawie o połowę.
Los Hervideros - określa się interesujące formacje skalne. Przez lata, fale morskie wydrążyły tunele i groty w zastygłej lawie, w których woda tworzy interesujące iluminacje
Salinas de Janubio i Laguna de Janubio - panwie solne
Galeria - kliknij
- DST 59.14km
- Temperatura 25.0°C
- Sprzęt Kellys Definite 2010
- Aktywność Jazda na rowerze
Wyspy Kanaryjskie 2012 - 28.02.2012 - wtorek - tuż za Haria - obok Baja Mares
Wtorek, 28 lutego 2012 · dodano: 27.03.2012 | Komentarze 0
Zeszłej nocy było dosyć zimno i trochę zmarzliśmy. Pobudka o 7 rano i parę chwil po godz. 8 wspinaliśmy się drogą numer LZ-10 na wymagający podjazd w kierunku Teguise. Trasa widokowo bardzo ładna. Zaliczamy Mirador de Haria i jedziemy dalej serpentynami w dół do Teguise – dawna stolica Lanzarote. Na miejscu zwiedzamy miasteczko i okoliczne zabytki. Bardzo ładna miejscowość o typowej dla wyspy niskiej zabudowie. Następnie czeka nas długi zjazd drogami LZ-403 i LZ-402 w kierunku Caleta de Famara. Krajobrazy zachwycają - co chwila zatrzymujemy się, żeby zrobić zdjęcia. Przy okazji mijają nas kolarze szosowi, czyli widok codzienny. Caleta de Famara – wyjatkowo położona miejscowość, z super plażą i widokami. Dzisiejszego dnia słońce paliło bardzo mocno i wiatr też dawał o sobie znać. W efekcie spaliłem uszy i kark, więc dalej jechałem już z chustą na głowie. W szybkim tempie dojechaliśmy do kolejnej miejscowości – Caleta de Caballo – piękna wioska położona nad oceanem z wyjątkowymi krajobrazami. Później drogą numer LZ-67 jedziemy przez La Santę i Tinajo – tam robimy zakupy. Do Parku Narodowego Timanfaya dzisiaj już nie zdążymy, więc postanawiamy rozbić obóz gdzieś nad oceanem. Wybieramy wioskę Baja Mares. Jedziemy drogą przez krajobrazy wprost nie z tej ziemi – pola zastygłej lawy dookoła nas. Po długim zjeździe, rozbijamy się niedaleko wysokiego klifu, około 100 metrów od Oceanu Atlantyckiego. Nie ma to jak kąpiel w oceanie, po całym gorącym dniu jazdy na rowerze. Po konsumpcji bardzo dobrego wina z kartonu – Sangria - za całe 1 euro, idziemy spać.
malownicze krajobrazy północnej części wyspy i zabudowania miasteczka Haria w "dolinie tysiąca palem"
widok na dolinę i środkową część Lanzarote z Mirador de Los Valles
budowlą rozpoznawczą miasta jest kościół Iglesia Nuestra Senora de Guadalupe, nazywany czasem także Iglesia de San Miguel. Budowa kościoła rozpoczęła się w pierwszej połowie XV wieku, przez długi czas kościół ten był głównym centrum religijnym wyspy, posiadał bezcenną monstrancję i był przez to narażony na kradzieże
ogromna plaża - Playa de Famara oraz zachwycające kilkusetmetrowe klify
panorama - po prawej Caleta de Caballo, na horyzoncie masyw skalny Risco de Famara i wyspa - La Graciosa
droga do Baja Mares - w tle wulkan Tenesar (368 m.n.p.m.) - dookoła księżycowy krajobraz
Galeria - kliknij
- DST 61.16km
- Temperatura 25.0°C
- Sprzęt Kellys Definite 2010
- Aktywność Jazda na rowerze
Wyspy Kanaryjskie 2012 - 27.02.2012 - poniedziałek - port Arrecife - tuż za Haria
Poniedziałek, 27 lutego 2012 · dodano: 27.03.2012 | Komentarze 0
Dziś pobudka około godz. 7 rano. Noc bezchmurna i super gwiaździsta. W nocy momentami silniejsze podmuchy wiatru. W trasie jesteśmy już około godz. 8. Jedziemy na początku w kierunku Tahiche drogą numer LZ-1. Po drodze odwiedzamy dom Cesara Manrique – obecnie fundację jego imienia. Niestety muzeum jest czynne dopiero od godz. 10 , więc jedziemy dalej. Z godziny na godzinę było coraz goręcej i słońce mocniej grzało. Dalej jadąc główną drogą tuż za Guatizą zwiedzamy „z zewnątrz” ogród botaniczny - Jardin de Cactus. Później w kierunku Orzoli jedziemy wzdłuż wybrzeża – widoki są niesamowite ! Po drodze mija nas wielu pro zawodników na rowerach z górnej półki cenowej. Warunki do uprawiania kolarstwa szosowego i nie tylko, są w zasadzie przez cały rok. W dodatku stan dróg i krajobrazy, jeszcze bardziej potwierdzają wybór Wysp Kanaryjskich jako świetnego miejsca do jazdy i treningu. W Orzoli robimy przerwę na obiad. Około godz. 15-16 słońce smażyło nadal niemiłosiernie. Za Orzolą zaczął się długi (9-10km) morderczy podjazd na Mirador del Rio. Mirador po hiszpańsku oznacza punkt widokowy. Drogami LZ-204 , LZ-201 i LZ-203, kilometr po kilometrze wjechaliśmy na mirador. Widok na wysepkę - La Graciosa – był wprost nieziemski ! Warto było zostawić trochę zdrowia na podjeździe dla takich widoków. Po wizualnych doznaniach zjeżdżamy drogą LZ-202 i LZ-10 do miejscowości Haria. Przy okazji wyrównuje swój rekord prędkości (72 km/h). Tuż za miastem rozbijamy namiot z super widokiem na wysokie wzniesienia. Mocno zmęczony, kładę się spać.
Guatiza - okolice Jardin de Cactus, gdzie znajduje się ogród botaniczny
przed wejściem do ogrodu, rośnie sobie taki oto kaktus :)
ogólnie w ogrodzie rośnie 1420 gatunków kaktusów pochodzących nie tylko z Lanzarote
droga wzdłuż wschodniego wybrzeża Lanzarote w kierunku Orzoli - po prawej na horyzoncie wyspa Isla Alegranza
widok na La Graciosę - po prawej stronie Mirador del Rio - na żywo nie do opisania !
malownicze miasteczko Haria
Galeria - kliknij
- DST 50.83km
- Temperatura 24.0°C
- Sprzęt Kellys Definite 2010
- Aktywność Jazda na rowerze
Wyspy Kanaryjskie 2012 - 26.02.2012 - niedziela - Playa Honda - port Arrecife
Niedziela, 26 lutego 2012 · dodano: 27.03.2012 | Komentarze 0
Wstajemy rano około godz. 9, szybkie śniadanie i myślimy jak naprawić hamulce. Reakcje ludzi, którzy widzieli nas, nasz dobytek i miejsce w którym się rozbiliśmy – były bezcenne. Na początku pojechaliśmy promenadą do Arrecife – stolica wyspy – mając nadzieję, że znajdziemy w niedzielę jakiś czynny sklep lub wypożyczalnię rowerów. Mijamy wielu rowerzystów i pieszych. W centrum znaleźliśmy jeden sklep rowerowy, niestety był zamknięty. Przy okazji zwiedziliśmy nabrzeże Arrecife i zamek Castillo de San Gabriel. Popytaliśmy kilka osób o serwis lub wypożyczalnię rowerów i głównie słyszeliśmy, że coś powinno być w Puerto del Carmen – kilka kilometrów na wschód od Arrecife i lotniska. Słońce grzało już o tej porze bardzo solidnie jak na zimową porę. Na miejscu, napotkane osoby podpowiadały nam jakieś miejsce przy promenadzie. Pytaliśmy dalej, nawet miejscowych policjantów przy porcie, gdzie trwał karnawał. Po chwili zgubiliśmy się jakoś nawzajem, więc pojechałem sam szukać sklepu. Koniec końców znalazłem mały serwis z wypożyczalnią rowerów przy Playa Grande w Puerto del Carmen. Tam miły Anglik – złota rączka, cudownie przywrócił mój rower do miejmy nadzieję pełnej dyspozycji i sprawności. Przy okazji wyregulował mi jeszcze tylną przerzutkę i dopompował opony do 4 atmosfer. W głowie miałem już straszną kwotę jaką mi przyjdzie zapłacić. Na szczęście, za całość zapłaciłem raptem 10 Euro. Po tej przygodzie w dużo lepszych humorach pojechaliśmy z powrotem do Arrecife. W międzyczasie zrobiliśmy rewelacyjne zdjęcia i nagraliśmy kilka filmików. Na obiad zrobiliśmy sobie hot-dogi. Obejrzeliśmy też całkiem ciekawy zameczek Castillo de San Jose. Namiot rozbiliśmy tuż za portem i zamkiem, w bardzo malowniczym plenerze. Aktualnie już około godz. 19 zaczyna się ściemniać, namiot postawiliśmy ok. godz. 19.30. Na spanie wzięło nas po godz. 22.
pierwszy nocleg na Wyspach Kanaryjskich (okolice Playa Honda) - około 100 metrów od Oceanu Atlantyckiego
widok na Playa Honda (typowa dla Lanzarote - niska zabudowa) oraz wulkaniczną plażę nad Oceanem Atlantyckim
zatoka w stolicy wyspy - Arrecife
zamek - Castillo de San Gabriel - Arrecife
wybrzeże Arrecife - w tle wulkaniczne stożki
charakterystyczny krajobraz Lanzarote
zachód słońca - plaża w Arrecife
- DST 0.01km
- Temperatura 20.0°C
- Sprzęt Kellys Definite 2010
- Aktywność Jazda na rowerze
Wyspy Kanaryjskie 2012 - 25.02.2012 - sobota - lotnisko - Playa Honda
Sobota, 25 lutego 2012 · dodano: 27.03.2012 | Komentarze 0
-Prolog-
23.02.2012 - czwartek
Moja wyprawa zaczyna się od tego, że najpierw muszę dojechać do Jeleniej Góry, gdzie mieszka mój współtowarzysz wyprawy - Piotrek. Następnie wspólnie wyruszymy busem na lotnisko Frankfurt-Hahn. Wyjeżdżam ze Szczecina pociągiem o godz. 9.32. Jest pochmurno i czasami kropi deszcz, również jest nie za ciepło. Ale to już bardzo niedługo ma się zmienić :) Ładuję się do prawie pustego wagonu i jadę. We Wrocławiu jestem ok. godz. 15.15. Aktualnie trwa przebudowa dworca głównego i lekko mówiąc jest niezły ‘rozpiździaj’ :) Pociąg do Jeleniej Góry mam za ok. 1,5 godziny, więc czekam na zapowiedź z którego peronu odjeżdża. Modlę się w myślach, żeby był to ten na którym stoję. Niestety torba jest dosyć ciężka, ale bardziej jest nie poręczna i trudno się z nią przemieszcza. Na szczęście pociąg odjeżdża z tego samego peronu. Pakuję się do wagonu, zajmuje miejsce i jedziemy. Odległość z Wrocławia do Jeleniej Góry nie jest oszałamiająca – raptem około 120 kilometrów – ale pociąg wlecze się niecałe 4 godziny, trzęsąc do tego jak cholera. Dojeżdżam na miejsce około godz. 20.30. Dzwonię do Piotrka, który oznajmia mi, że w jego rowerze pękła śruba mocująca przednią przerzutkę.
Dobrze, że ostatecznie jedzie na innym – nowym, prostu z kartonu. Z dworca czeka nas transport mojej torby z rowerem - na rowerze Piotrka. Wieczorem jest już zimno, więc zakładam kominiarkę. Bardzo ciekawie musieliśmy wyglądać, idąc tak przez miasto – dwóch gości, jeden w kominiarce, rower i czarna, duża torba. Dojście do domu zajęło nam trochę ponad godzinę. Zmęczeni maksymalnie zaczęliśmy „zabawę” z nowym rowerem Piotrka. Po złożeniu i odpowiednim „stuningowaniu”, a następnie rozłożeniu. Okazało się, że torba która miała być dobra, okazała się być za mała ! Zonk. Pakujemy rower i części w zapasowy karton. Już na totalnym zmęczeniu poszedłem spać około godz. 3 w nocy. Piotrek jeszcze później coś
tam mieszał.
24.02.2012 - piątek
Pobudka ok. 7 rano, czyli za długo to sobie nie pospaliśmy dzisiejszej nocy. Nasz bus, którym jedziemy na lotnisko przyjeżdża ok. godz. 8.15. Przy okazji dziękujemy bardzo naszemu sponsorowi za transport – firmie ROB-TRANS – www.rob-trans.pl. Ładujemy się i krętymi dolnośląskimi drogami jedziemy w kierunku granicy. Jeszcze przed przekroczeniem granicy, przesiadamy się do nowego busa. Przepakowujemy się i po niedługiej przerwie jesteśmy znowu w trasie. Po drodze okazało się, że nasza dwójka wysiada jako ostatnia z busa, więc czekała nas wyjątkowo długa podróż. Mieliśmy, więc możliwość podziwiania środkowych i zachodnich krajobrazów Niemiec. Koniec końców po około 13 godzinach jazdy docieramy na terminal lotniska. Teraz czeka nas noc na lotnisku i jutro startujemy ;-)
25.02.2012 – sobota – lotnisko - Playa Honda
Po ciężkiej nocy na lotnisku, gdzie każda godzina dłużyła się i dłużyła niesłychanie. W końcu nadszedł czas naszej odprawy. Po przepakowaniu i zapakowaniu sakw i torby oraz kartonu z rowerami, udaliśmy się na odprawę. Szybkie ważenie. Moja torba waży około 26 kg (z rzeczami Piotrka) + sakwa 9 kg, natomiast Piotrka 25 kg. Równie szybka odprawa na bramkach i już czekaliśmy na samolot. Startujemy około godz. 13.45. W Arrecife na Lanzarote jesteśmy około godz. 16.45 czasu miejscowego (strefa czasowa UTC + 1h). Pogoda słoneczna i dosyć ciepło 18-20’C. Uśmiechy od razu zagościły na naszych twarzach, szczególnie po tak długiej i wyczerpującej podróży. Przecież na to czekaliśmy, opuszczając zimową Polskę ! Ciekawostką był brak kontroli paszportowej po przylocie. Później nadszedł czas na skręcenie rowerów. U Piotrka brak problemów ze złożeniem – dosyć szybko poszło – zero strat w sprzęcie. Co jest dobrym wynikiem, biorąc pod uwagę „delikatność” z jaką obchodzą się bagażowi ze sprzętem sportowym. Natomiast moja torba na rower, o dziwo posiada już lekkie przetarcia w materiale. Składanie całkiem sprawnie poszło, odpakowanie części zajęło mi trochę czasu. W trakcie operacji składania, okazało się niestety, że jest problem z moimi hamulcami tarczowymi. Awaria prawdopodobnie spowodowana przez ciśnienie panujące w luku bagażowym samolotu. Szczęki hamulcowe zacisnęły się i nie chciały ‘odbić’. Poza tym wyciekło trochę oleju z przewodów. Co nie rokowało dobrze na przyszłość. Początek wyjazdu i już taki problem :( Jazda bez hamulców nie wchodziła w rachubę, więc trzeba było jakoś szybko znaleźć rozwiązanie. Po około 2 godzinach opuszczamy lotnisko. Wieczorem jest już trochę chłodniej. Bez sprawnych hamulców jazda była prawie niemożliwa, ale udało się znaleźć całkiem niezłe miejsce na spanie. Z nowymi pomysłami i nadziejami na lepsze jutro i naprawę nie działających hamulców, poszliśmy spać około godz. 23-24. Nocleg gdzieś na obrzeżach miejscowości Playa Honda.
nasze bagaże na lotnisku Frankfurt-Hahn - lot na Lanzarote (Arrecife) by Ryanair
wieczór po wylądowaniu - pierwsze kaktusy na wyspie
- DST 15.00km
- Temperatura 0.0°C
- Sprzęt Victus Mefisto
- Aktywność Jazda na rowerze
zimowe kręcenie vol4
Czwartek, 16 lutego 2012 · dodano: 16.02.2012 | Komentarze 0
Jazda przez las, Arkonka i os. Zawadzkiego. Pozniej z kumplem Arkiem (on biegiem) w kierunku Glebokiego i petla dookola. Z powrotem Arkonka i do domu przez las. W powietrzu czuje juz zblizajaca sie wiosne :) W lesie i na drogach konkretna chlapa. Pogoda - pochmurno i wilgotno.