Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi exit87 z miasteczka Szczecin / Olsztyn. Mam przejechane 11745.60 kilometrów w tym 5.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.57 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 18643 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy exit87.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2012

Dystans całkowity:894.57 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:16
Średnio na aktywność:55.91 km
Więcej statystyk

Wyspy Kanaryjskie 2012 - 6.03.2012 - wtorek - Ingenio - San Fernando

Wtorek, 6 marca 2012 · dodano: 27.03.2012 | Komentarze 0

W nocy wiatr mocno rzucał naszym namiotem. Obudziłem się w środku nocy i później jakoś ciężko mi było zasnąć. W dodatku od rana Piotrek ma zatrucie pokarmowe. Powodem była najprawdopodobniej puszka z kalmarami, którą Piotrek kupił w Marzaganie. Wcześniej spojrzeliśmy na datę ważności – termin minął w 2009 – skandal ! Niestety nie było nam po drodze wracać się, żeby złożyć skargę i dochodzić swoich praw konsumenckich. Ja również po śniadaniu nie czuję się najlepiej :( Mam nadzieję, że to nic poważnego i jakoś jadę do przodu. Zjeżdżamy na początku do Ingenio, dalej przez Aguimes i w górę w kierunku Temisas. Na pierwszym, drugim kilometrze podjazdu zatrzymuje się i czekam na Piotrka. 10 minut i jadę powoli dalej. Odwracam się co jakiś czas. W Temisas robię dłuższą przerwę, Piotrka dalej nie ma. Jedzie mi się bardzo ciężko, w dodatku słońce mocno grzeje. Kolejne kilometry to już walka z samym sobą. Przejeżdżam obok szczytu Morro Teheral (912 m.n.p.m.) i później zjazd do Santa Lucia. Tam robię przerwę i powiadamiam Piotrka o moich planach i gdzie jestem. Po przerwie brzuch nadal nie odpuszcza. Jadę drogą numer GC-65 w kierunku Tunte (San Bartolome de Tirajana). Widoki dzisiejszego dnia są niesamowite ! Pomagają chociaż na chwilę zapomnieć o problemach z żołądkiem. Zatrzymuje się co chwilę, żeby uchwycić jakiś oryginalny kadr. Na rozwidleniu dróg skręcam na południe i zaczynam długi zjazd. Dookoła wielkie kaniony. Można poczuć się jak w Kolorado :) Przejeżdżam przez miejscowości Fataga i Arteara. Zaliczam jeszcze Mirador de Fataga i docieram do San Fernando, gdzie czekam na Piotrka. Po prawie 3 godzinach zjawia się. Z uwagi na nieporozumienie między nami, póki co rozstajemy się. Jest już późna pora. Zostaje sam bez namiotu, kuchenki, zapięć do roweru i gpsa w wielkim komercyjnym kurorcie. W dodatku moje zatrucie pokarmowe jest już poważne :( Prawdziwa wyprawa miała się dopiero zacząć !


La Fortaleza de Ansite - znajdująca się w Barranco de Tirajana, nieco poniżej Santa Lucía, w okolicy La Fortaleza słynna góra Ansite, naturalna twierdza, wg legend jedno z ostatnich schronień i miejsc obrony aborygenów w czasie hiszpańskiej konkwisty. W ścianach wzniesienia wyżłobione są liczne mieszkalne i pochówkowe groty.


wąwóz Barranco de Tirajana - w drodze do Santa Lucia


widok z drogi do Fatagi


ogrome ściany wąwozu


widok z Mirador de Fataga w kierunku północnym - na żywo widok niesamowity !


widok na kompleks turystyczny Maspalomas wraz z rezerwatem naturalnym

Galeria - kliknij




Wyspy Kanaryjskie 2012 - 5.03.2012 - poniedziałek - Playa de Bocabarranco - Ingenio

Poniedziałek, 5 marca 2012 · dodano: 27.03.2012 | Komentarze 0

Startujemy około godz. 8, drogą numer GC-80 czeka nas podjazd w kierunku La Atalayi. Wzniesienie całkiem wymagające, ale za to widoki na okoliczny wąwóz oraz zabudowania w dolinie mamy super ! Następnie przejeżdżamy obok bardzo ładnie położonego pola golfowego. Trzeba powiedzieć ogólnie, że pola golfowe na Wyspach Kanaryjskich robią ogromne wrażenie pod prawie każdym względem. Nie zdziwiłbym się również, gdyby wiele osób uznało je za najładniejsze w tej części świata. Po niedługim czasie, jesteśmy na szczycie Pico de Bandama – 575 m.n.p.m. Widok na znajdujący się poniżej krater Caldera de Bandama jest niesamowity ! Robimy sobie krótką przerwę, zdjęcia i zjeżdżamy w dół w kierunku Marzaganu. Następnie ‘lecimy’ tą samą trasą co wczoraj, a później już nową trasą w kierunku miejscowości Telde. Z uwagi na porę dnia – duży ruch i tłok, nie zatrzymujemy się. Skręcamy na drogę numer GC-100 - tam już jest o wiele spokojniej. W dodatku asfalt jest bardzo dobrej jakości. Bardzo zachwalane miejsce w przewodniku – Cueva de Quatro Puertas – jakoś nie specjalnie rzuciło nas na kolana. Dalej jadąc główną drogą na południe, zatrzymujemy się w Ingenio i robimy obiad. Po przerwie jedziemy do Aguimes – jak do tej pory, najładniejsze miasteczko na Gran Canarii. Dziwne, że w przewodniku nie ma szczególnej wzmianki o tym miejscu. Polecam miejsce ! Zwiedzamy i wracamy z powrotem do Ingenio, gdzie myślimy o miejscu na nocleg. W centrum pokonujemy jeszcze ostre wzniesienie, wyjęte jakby z San Francisco. W jednym z ostatnich domostw prosimy o wodę do mycia. Udaje się napełnić nasz solarny prysznic kilkunastoma litrami wody. Namiot rozbijamy na polu tuż za Ingenio. Mamy za to super widok na wschodnie wybrzeże Gran Canarii. W nocy oświetlone wygląda bardzo okazale. Przed snem ustalamy jeszcze zmodyfikowaną trasę i przesuwamy datę ataku na Pico de las Nieves – najwyższy szczyt Gran Canarii.


widok na środkową część Gran Canarii - w drodze do La Atalayi


widok na krater ze szczytu Pico de Bandama - dno znajduję się ponad 350 metrów poniżej !


malownicze pole golfowe, założone jeszcze w XIX wieku, najstarsze w Hiszpanii i łańcuch górski w środkowej części wyspy - widok z Pico de Bandama


Cueva de Quatro Puertas


rzeźba i plac przy kościele - Aguimes

Galeria - kliknij




Wyspy Kanaryjskie 2012 - 4.03.2012 - niedziela - Las Palmas - Playa de Bocabarranco

Niedziela, 4 marca 2012 · dodano: 27.03.2012 | Komentarze 0

Zeszła noc była całkiem ciepła - około 15’C. Podłoże do spania mieliśmy twarde – tereny przy stoczni / porcie, ale jakoś się wyspałem. Startujemy po godz. 9 i już na samym początku, gdy jeszcze pcham rower, łapie dwie gumy za jednym razem. W dodatku pierwsze gumy na moim Definite. Powodem jest krzak lub krzew, który ma gałązki zakończone długimi kolcami idealne do przebijania rowerowych opon :P Godzina zeszła na wymianie. Dalej bez większych przeszkód zwiedzamy i przejeżdżamy przez centrum miasta. Później jedziemy w kierunku starej dzielnicy miasta – Vegueta, gdzie znajduje się bardzo wiele pięknych zabytków. Odwiedzamy także dom, w którym zatrzymał się Krzysztof Kolumb wraz ze swoją załogą. Podczas jednego ze swoich dalekomorskich rejsów. Następnie wyjeżdżamy z miasta. GPS trochę mylnie podawał nam trasę. Jedziemy krótki odcinek przez tunel, w dodatku po autostradzie. Po chwili słychać policyjne syreny. Myślimy sobie, że będzie srogi mandat za taką jazdę rowerem przez tunel. Gdy wyjechaliśmy, okazało się, że policja nas eskortowała do wyjazdu. Tym sposobem udało się uniknąć kary, uff.. :) Dalsza droga prowadzi już pod górę, w kierunku miejscowości Tafira Baja. W słońcu jest mega gorąco. Rano było dosyć pochmurnie, ale szybko się wypogodziło i w ciągu dnia świeciło słońce. W szybkim tempie zwiedzamy ogród botaniczny – Jardin Canario i jedziemy dalej przez Marzagan. Zakupy robimy w Valle de Jinamar – brzydkie miasto jak na Wyspy Kanaryjskie, z charakterystycznymi blokowiskami. Następnie przejeżdżamy obok bardzo ładnie położonego pola golfowego i rozbijamy się tuż przy Playa de Bocabarranco, niedaleko autostrady GC-1. Standardowo kąpiel w oceanie, kolacja i spanie.


Playa de las Canteras - jest jedną z dłuższych wielkomiejskich plaż całego świata, rozciąga się na długości ponad 2600 metrów. Swoją nazwę zawdzięcza sytuacji, przez lata wydobywano tutaj piaskowiec, który używano jako budulec - Las Palmas


Catedral de Santa Ana - budowa prawdopodobnie rozpoczęła się już w roku 1497, w roku 1970 roboty zostały przerwane. Na przełomie wieku XVIII oraz XIX zakończona została budowa głównej fasady. W roku 1857 została wybudowana południowa wieża, tym samym budowa kościoła została zakończona - Las Palmas


Casa de Colón - budynek, który został wybudowany w 1777 roku w stylu kanaryjskim, był siedzibą zarządcy miasta. Swoją nazwę zawdzięcza Krzysztofowi Kolumbowi. Z okazji 500-lecia odkrycia Ameryki w 1992 roku potwierdzono po raz kolejny ze Kolumb w sierpniu 1492 zawił do portu w Las Palmas aby naprawić jeden ze swoich statków. - Las Palmas


widok na Pico de Bandama (575 m.n.p.m) - w drodze do Marzaganu

Galeria - kliknij




Wyspy Kanaryjskie 2012 - 3.03.2012 - sobota - Gran Tarajal - prom - Las Palmas

Sobota, 3 marca 2012 · dodano: 27.03.2012 | Komentarze 0

Zeszłej nocy dobrze mi się spało, z kolei Piotrkowi już gorzej. Wstajemy rano i ruszamy kilkaset metrów dalej na tutejszą promenadę. Piotrek trochę grzebie przy swoim rowerze, ja odpoczywam. Po przerwie, startujemy około godz. 11 na zachód do Morro Jable, skąd mamy prom na kolejną z wysp – Gran Canarię. Główną drogą FV-2 jedzie się bardzo dobrze, bo z wiatrem w plecy lub bocznym. Przejeżdżamy przez nadmorskie kurorty Tarajaelo i La Lajita i docieramy do Costa Calmy. W mieście dużo Niemców i czasami również polski język słychać :) Robimy zakupy. Na obiad ‘wciągamy’ duże litrowe lody o smaku cytrynowym. Korzystając z okazji golę zarost na twarzy, żeby nie wyglądać jak terrorysta na rowerze ;P Po odpoczynku, jedziemy główną drogą przez park naturalny Jandia. Gdzie znajduje się naturalna pustynia i piękne białe plaże. Krótki odcinek przed Morro Jable jedziemy Autovią – droga ekspresowa / autostrada. Na miejscu jesteśmy około godz. 16. Prom do Las Palmas mamy o 18.30. Czas wolny wykorzystujemy na zrobienie i konsumpcję obiadu. Naszym przewoźnikiem jest także Naviera Armas. Jednakże tutaj prom z wyspy na wyspę jest wyjątkowo drogi. Ja zapłaciłem z rowerem 38,05 euro. Piotrek kilka euro więcej. Opłata za sam rower wynosi około 3-3,25 euro. Po 3-godzinnym rejsie jesteśmy na kolejnej wyspie. Z uwagi na późną porę - godz. 22, rozbijamy namiot się przy porcie / stoczni.


Gran Tarajal o poranku


w drodze do Costa Calma - na horyzoncie góry w parku naturalnym Jandia, oraz po prawej wydmy El Jable


kilka kilometrów do Morro Jable, trzeba było pojechać autostradą/drogą ekspresową


port w Morro Jable i niesamowite góry w parku naturalnym Jandia o zachodzie słońca


dywan z chmur nad górskimi szczytami w parku naturalnym Jandia

Galeria - kliknij




Wyspy Kanaryjskie 2012 - 2.03.2012 - piątek - Playa del Valle - Gran Tarajal

Piątek, 2 marca 2012 · dodano: 27.03.2012 | Komentarze 0

Wyruszamy jak zwykle po godz. 8 rano. Na dzień dobry czeka nas podjazd do Llanos de la Concepcion. Niestety w tej miejscowości sklep jest nieczynny, więc jedziemy dalej z małymi zapasami jedzenia i picia. Drogą numer FV-30, serpentyna po serpentynie wjeżdżamy na Mirador de Morro Velosa – ok. 660 m.n.p.m., z którego widać ocean po obu stronach wyspy. Przy okazji wieje jak cholera ! Prawie urywa głowy :) Jednak widoki i krajobrazy wynagradzają włożony wysiłek na podjeździe. Następnie zjeżdżamy w dół do miejscowości – Betancuria – bardzo ładne miasteczko z bogatą historią. Zwiedzamy i oglądamy zabytki. Przy okazji spotykamy grupę turystów z Polski. Jeszcze Piotrek wysyła kartki do Polski i ruszamy dalej. Zjazd w dół i kolejny podjazd na punkt widokowy, na którym wieje bardzo mocno. Następnie zjeżdżamy do miasteczka Pajara, gdzie spotykamy parę Polaków, którzy podpowiadają nam, żeby odwiedzić miejscem nad oceanem – Ajuy – po polsku brzmi ciekawie :) Przed wyjazdem, zamawiamy w tutejszej knajpie ‘normalny’ obiad. Ja zamawiam na talerzu dwa hamburgery, frytki i jajka. Natomiast Piotrek rybę z ziemniakami. Niestety, zaraz po konsumpcji pękają moje okulary :( Do końca wyprawy już jadę bez nich. Po niedługim czasie drogą FV-621 docieramy nad ocean. Miejsce rzeczywiście piękne i godne polecenia. Następnie wracamy tą samą drogą do Pajary, robimy zakupy i myślimy nad miejscem do spania. Padło na Gran Tarajal nad oceanem. Jako, że pora już dosyć późna była, więc ciśniemy całkiem żwawo. Na początku podjazd, a dalej drogą FV-20 przez Tuineje czeka nas kilkunastokilometrowy zjazd. Na miejscu jesteśmy jeszcze przed zmrokiem. Rozbijamy się kilkanaście metrów od oceanu, pomiędzy dwoma budynkami.


w drodze na Mirador de Morro Velosa (około 660 m.n.p.m.) - ten mały budynek na szczycie


Mirador Corrales de Guize (600 m.n.p.m.) na drodze FV-30 - za moimi plecami północna część wyspy


dworek mieszczański Santa Maria - Betancuria


Caleta Negras - Czarna Zatoka i Las Cuevas - Ajuy


niesamowita sceneria - wybrzeże nad Oceanem Atlantyckim - Ajuy


zachód słońca nad Feurteventurą - w drodze do Gran Tarajal

Galeria - kliknij




Wyspy Kanaryjskie 2012 - 1.03.2012 - czwartek - Corralejo - Playa del Valle

Czwartek, 1 marca 2012 · dodano: 27.03.2012 | Komentarze 0

Około godz. 8 jesteśmy już w drodze. Dzisiaj czekał nas malowniczy odcinek terenowy północno-zachodnim wybrzeżem Fuerteventury. Jedziemy tak z kilkanaście kilometrów. Nawierzchnia jest szutrowa i piaszczysta, więc czasami trzeba pchać rower. Niedługo później jesteśmy pod latarnią Faro del Cotillo i Museo de la Pesca. Następnie drogą asfaltową jedziemy do El Cotillo – spokojna i klimatyczna miejscowość. Na otwartej przestrzeni widać kilka zabytkowych wiatraków. Tuż za El Cotillo mijamy twierdzę / zamek – El Toston. Dalej trzymamy się wybrzeża. Widoki są zachwycające ! Chociaż wiatr często przeszkadza. Klimat w głębi lądu przypomina trochę afrykańskie półpustynne tereny. Temperatura dzisiejszego dnia jest wysoka jak na kanaryjską zimę. Następnie jedziemy bardziej w głąb wyspy, korytem wyschniętej okresowej rzeki – Barranco de Esquinzo. Gubimy na parę chwil orientację w terenie. Niebawem docieramy do miasteczka Tindaya, jadąc przy okolicznym wulkanie – Montana Tindaya. Wracamy drogą FV-10 do miejscowości La Oliva, żeby zobaczyć miasteczko i tutejszą atrakcję – Casa de los Coroneless. Przy okazji robimy obiad w tym miejscu :) Po odpoczynku ruszamy drogami FV-10 i FV-207 na południe. Jako, że kończy nam się powoli jedzenie i picie, szukamy jakiegoś sklepu. Okazuje się, że nie jest to takie proste – w środkowej części Fuerteventury, która jak cała wyspa jest słabo zaludniona. Mijamy miejscowość Tefia i jedziemy dalej do Llanos de la Concepcion. Tam udaje mi się kupić jedynie pączka. Zawsze coś :) Pora robi się coraz późniejsza, więc myślimy o noclegu. Padło na miejsce nad oceanem – Playa del Valle. Długi zjazd w świetle zachodzącego słońca i rozbijamy się przy plaży za zaroślami. Szybka kąpiel we wzburzonym oceanie, kolacja i idziemy spać.


rybacka chata nad wzburzonym Oceanem Atlantyckim


pustynne i półpustynne tereny środkowej Fuerteventury


Playa del Castillo i Playa del Aljibe-Cueva - w tle miasteczko El Cotillo


Mini Cooper i charakterystyczny krajobraz Fuerteventury - okolice miasteczka Tefia


zachodnie wybrzeże Fuerteventury o zachodzie słońca - w drodze do Playa del Valle

Galeria - kliknij