Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi exit87 z miasteczka Szczecin / Olsztyn. Mam przejechane 11745.60 kilometrów w tym 5.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.57 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 18643 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy exit87.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Polska

Dystans całkowity:7807.30 km (w terenie 5.00 km; 0.06%)
Czas w ruchu:345:53
Średnia prędkość:21.61 km/h
Maksymalna prędkość:72.78 km/h
Suma podjazdów:18571 m
Maks. tętno maksymalne:189 (96 %)
Maks. tętno średnie:174 (88 %)
Suma kalorii:86376 kcal
Liczba aktywności:218
Średnio na aktywność:51.03 km i 2h 12m
Więcej statystyk
  • DST 123.93km
  • Czas 06:20
  • VAVG 19.57km/h
  • VMAX 72.78km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Sprzęt Kellys Definite 2010
  • Aktywność Jazda na rowerze

wyprawa po Polsce 2011 - dzień 14 [Ropienka-Zalesie]

Poniedziałek, 18 lipca 2011 · dodano: 01.08.2011 | Komentarze 0

Dzien 14 – 18.07.2011 poniedzialek [Ropienka-Zalesie]
123.93km
6:20:40h
Vsr = 19.53km/h
Temp. 30C vmax = 72.78km/h

Zeszla noc również nie należała do cieplych, ale wschodzące slonce szybko zaczęło mocno grzac. Przed wyruszeniem mielismy już calkiem suchy namiot i pozostale rzeczy. Ogarnelismy się, zjedliśmy sniadanie i po paru chwilach byliśmy już w drodze. Zaraz za Ropienką czekala nas solidna wspinaczka – akurat na sniadanie.


zjazd ! - droga w kierunku Wojtkowa - na horyzoncie góry czy nie góry? :)

Zjezdzajac z wniesienia widzimy przed soba stado krow, które pasza się tuz przy drodze. Jedna cwana wchodzi nam prawie pod kola, ale ostatecznie udaje się uniknąć zderzenia z laciata. Predkosc oscylowala wtedy w granicach 40-50km/h, wiec za fajnie by nie było. Dalsza droga jak i caly dzien to zjazd z gor i wyzyn. Po niedlugim czasie dojeżdżamy do drogi powiatowej numer 890. Jedziemy kilka kilometrow w kierunku Kuźmina i dalej skrecamy na ‘biala’ droge w kierunku miejscowosci Robotycze. Bardzo klimatyczna trasa, praktycznie bez aut, z super widokami i droga wzdloz rzeki Wiar – gdybym nie wiedział gdzie jestem, to pomyślałbym ze w gorach ! :)


droga przez wode - rzeka Wiar


w dolinie wieś Makowa i wyżyny

Jadac tak sobie przez lasy i pola dojechaliśmy do wsi Huwniki – wczesniej krotki, ale za to konkretny podjazd.


panorama wsi Huwniki

Po minieciu tej wsi czekal na nas iście gorski podjazd. Pogoda i temperatura nie sprzyjala pokonywania tego typu podjazdow. Po wjezdzie – a jak ! – czekal na nas solidny zjazd. Wlasnie na tym odcinku w drodze do wsi Aksamanice, ustanowilem swój ‘personal best’ prędkości maksymalnej. Na dlugiej prostej wśród drzew, dokręcając ile można, osiągnąłem prędkość 5 MACH-ow, czyli 72.78km/h (z sakwami). Dalsza droga dojechaliśmy do Fredropola – tam krotki postoj i odpoczynek.


kombajn w polu - droga z Fredropola do Przemyśla

Po niedlugim czasie jesteśmy już w Przemyślu. Zwiedzamy, robimy fotki i odpoczywamy.


późnobarokowy kościół oo. Franciszkanów - Przemyśl


katedra greko-katolicka św. Jana Chrzciciela w Przemyślu


katedra greko-katolicka św. Jana Chrzciciela w Przemyślu


gotyckie prezbiterium katedry - Przemyśl


katedra - Przemyśl


jeden z zegarow na katedrze - Przemyśl


widok na Przemyśl - katedra


panorama Przemyśla - widok z katedry


panorama z innej strony - Przemyśl


wczesnobarokowy kościół oo. Karmelitów - widok z katedry - Przemyśl


Muzeum Dzwonów i Fajek - Przemyśl

Pozniej jadac boczna dróżką wzdloz drogi krajowej numer 77 dojezdzamy do Radymna. Tam znajdujemy miejsce, gdzie serwuja domowe obiady ! :) Wiec za cale 12 zl zamówiliśmy sobie po kotlecie mielonym z ziemniakami plus do tego zupa pomidorowa. Jak dla mnie super. Po odpoczynku ruszyliśmy w dalsza trase. Przez boczne ‘biale’ dukty docieramy do powiatowej drogi numer 865 i jedziemy kilka kilometrow przez Lasy Sieniawskie. Zaczyna się robic już pozno, wiec szukamy miejsca na nocleg. Ostatecznie znajdujemy we wsi Zalesie – na terenie tutejszej Szkoły Podstawowej. Ciche, kameralne miejsce, zamykane na noc. Rozbilismy się, wieczorne piwko i czas spac.


nasze miejsce na nocleg - teren Szkoły Podstawowej w Zalesiu




  • DST 94.15km
  • Czas 04:29
  • VAVG 21.00km/h
  • VMAX 66.72km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Sprzęt Kellys Definite 2010
  • Aktywność Jazda na rowerze

wyprawa po Polsce 2011 - dzień 13 [Ustrzyki Górne-Ropienka]

Niedziela, 17 lipca 2011 · dodano: 01.08.2011 | Komentarze 0

Dzien 13 – 17.07.2011 niedziela [Ustrzyki Górne-Ropienka]
94.15km
4:29:48h
Vsr = 20.93km/h
Temp. 24-26C

Po wczorajszym luzniejszym dniu, dzisiaj także miał być odpoczynek od ciezaru sakw. Zeszla noca była zimna i wilgotna - lekko zmarzłem. Poranek wita nas słońcem i niegroźnymi jasnymi chmurkami. Dzisiaj kolejny dzien jazdy po bieszczadzkich terenach :)


zbieramy sie - pole namiotowe PTTK - Ustrzyki Górne

Andrzej już troche wczesniej ułożył dzisiejsza trase, która tak jak wczorajsza miala swój odcinek terenowy. Po sniadaniu, male zakupy w pobliskim sklepie i jedziemy.


Bieszczady - Ustrzyki Górne

Na początku czekal nas podjazd na wczorajsza Przełęcz Wyżniańską (855 m n.p.m.), ta sama droga co jechalismy wczoraj. Na przeleczy maly odpoczynek i zjeżdżamy do Brzegów Górnych i skrecamy w kierunku Dwernika.


zjazd z Przełęczy Wyżniańskiej w kierunku Brzegów Górnych

Teraz czekal nas zjazd przez dobre kilkanaście kilometrow! :) Srednia oscylowala w granicach 40-50km/h. To mi się podoba ! :) Po dojechaniu do wsi skrecamy na droge, która wiedzie wzdloz Sanu. Bardzo malownicza trasa – polecam ! Chociaz przeszkadzalo troche to, ze miejscami jest mocno kamienista, wiec wytelepalo nas dosyc mocno.


chmielowe kaskady na Sanie - okolice wsi Chmiel


dalsza jazda wzdloz Sanu


San - okolice wsi Zatwarnica


Bieszczady i San - okolice wsi Krywe


inne ujecie - Bieszczady i San

Przejezdzamy przez miejscowości Rajskie, Sakowczyk, Bukowiec. W miedzyczasie dowiadujemy się, ze dziewczyny i nas woz techniczny czekaja w Wołkowyji nad jeziorem Solińskim.


fragment jeziora Solińskiego - okolice Wołkowyji

Tam robimy sobie przerwe. Idziemy na obiad do pobliskiej restauracji. Po odpoczynku Andrzej i ekipa ida skorzystac z kapieli w jeziorze. My jedziemy dalej i umawiamy się, ze nas dogonia na trasie i zabierzemy sakwy. Droga powiatowa numer 895 przejezdzamy przez Solinę – niedziela po poludniu i ladna pogoda sprawily, ze były tam dzikie tlumy. Wiec zwawym tempem, wykorzystując to, ze nie mamy jeszcze sakw na bagażnikach dojechaliśmy do miejscowości Uherce Mineralne (brzmi jak jakas czeska wioska :P). Przy okazji w drodze na jednym ze zjazdow wyrownuje wlasna prędkość maksymalna i to bez dokręcania. W Uhercach, które pozegnanie i już z sakwami na pokladzie ruszamy w dalsza droge.


Uherce Mineralne - stacja kolejowa

Ostatecznie na nocleg docieramy do miejscowości Ropienka. Tam znajdujemy miejscowe gospodarstwo agroturystyczne i rozbijamy się na trawie tuz obok domu. Dogadujemy się z właścicielem, ze zaplacimy symboliczna kwote za możliwość przenocowania tutaj, dodatkowo możemy skorzystac z lazienki.


tutaj dzisiaj spimy :) - Ropienka

Po odpoczynku i wieczornym piwie, idziemy spac.





  • DST 77.29km
  • Czas 03:55
  • VAVG 19.73km/h
  • VMAX 66.72km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Sprzęt Kellys Definite 2010
  • Aktywność Jazda na rowerze

wyprawa po Polsce 2011 - dzień 12 [Osławica-Ustrzyki Górne]

Sobota, 16 lipca 2011 · dodano: 01.08.2011 | Komentarze 0

Dzien 12 – 16.07.2011 sobota [Osławica-Ustrzyki Górne]
77.29km
3:55:42h
Vsr = 19,67km/h
Temp. 24-26C

Po pobudce witam się z ekipa Andrzeja, która przyjechala zeszlej nocy. Poranek wita nas chmurami, ale z przebijającym się co jakis czas słońcem. Dzisiaj i jutro czeka nas z Piotrkiem ‘luzniejszy’ dzien w gorach :) Z tego względu, ze mamy woz techniczny z dziewczynami na pokladzie :), wiec czeka nas jazda przez Bieszczady bez sakw.


nasz domek letniskowy i woz techniczny :)

Po solidnym sniadaniu i spakowaniu reszty ekwipunku do samochodu, udaliśmy się z chłopakami (Andrzej i Michal) na zdobywanie Bieszczad. Po tylu dniach jazdy z sakwami, teraz czujemy się, jakby ktos nam zwolnil zaciągnięty wczesniej hamulec reczny. Zapewne na najwyższe przelecze w Alpach pewnie byśmy wjechali bez najmniejszego problemu :D


jedziemy !

Kilometr, dwa po starcie mamy dosyc powaznie wygladajaca sytuacje - Michałowi wkręciła się tylna ‘workowa’ sakwa w kolo. Na szczescie wyglądało groznie, a skonczylo się jedynie na strachu i pokaznym sladzie na asfalcie od hamowania i zlamanej jednej lub dwiema szprychami. Postanowilismy szybko podjechac na miejsce noclegu i wrzucic szybko feralna sakwe do auta. Dalej droga przebiegala już bez wiekszych niespodzianek. Na jednym z pierwszych zjazdow, lekko dokrecajac pobilem rekord życiowy - licznik pokazal 66,72km/h (bez sakw).


taki sobie domek w gorach - Bieszczady

Jechalismy droga powiatowa numer 897 w kierunku Cisnej. Przed miejscowością Żubracze skręciliśmy w las i dalej jadac droga szutrowa/kamienista dotarliśmy do schowanej wśród drzew wsi – Solinka.


odcinek terenowy - gdzies przed Solinką


mała awaria pompy ssąco tłoczącej z wariatorem na przedniej łopatce wirnika (:D:D) - okolice Solinki

Pozniej jadac sciezka, gdzie po obu stronach drogi lezaly ścięte drzewa dojeżdżamy do wsi – Roztoki Górne.


droga przez las - w kierunku wsi Roztoki Górne


no i z gorki ! - kawalek przed wsia Roztoki Górne

Od tamtego momentu wjeżdżamy wkoncu na asfalt. Po drodze oczywiście podziwiamy dzikie tereny i super krajobrazy ! Mijamy wioske Liszna i jestesmy spowrotem na drodze numer 897. Po kilku kilometrach dojeżdżamy do Cisnej. Tam maly korek na drodze, co powoduje, ze w pore nie zdążyłem się wypiac z SPD i przy zerowej prędkości zrobiłem ‘bęc’ na asfalt, akurat na kontuzjowane kolano ;/ pech! Przy okazji robimy mala przerwe, kupujemy kilka potrzebnych rzeczy w sklepie i jedziemy dalej w kierunku Ustrzyk Górnych. Po drodze wspinamy sie po kilku serpentynach i robimy mala przerwe w Wetlinie. Po postoju zaczynamy kolejna wspinaczke i wjeżdżamy na jedna z przełęczy.


widok z jednej z przeleczy na Połoninę Wetlińską

Pozniej jazda w dół z super widokiem na serpentyny i gory!


zjazd ! - widok na Połoninę Caryńską - w drodze do Brzegów Górnych


jedziemy.. ! - Połonina Caryńska


..i jedziemy po serpentynach !

Za wsia – Brzegi Górne kolejny podjazd na Przełęcz Wyżniańską (855 m n.p.m.), dawniej zwana Prislip – przełęcz leżąca w Bieszczadach Zachodnich pomiędzy Berehami Górnymi a Ustrzykami Górnymi.


widok z Przełęczy Wyżniańskiej (855 m n.p.m.) w kierunku Brzegów Górnych - Bieszczady

Mala przerwa i jedziemy już zjazdem do samych Ustrzyk Górnych. Na licznych zjazdach prędkość oscylowala w graniach 50-60km/h i ponad, co nie było czyms wyjatkowym – wkoncu jesteśmy w gorach ! :)


Ustrzyki Górne - widok na okoliczne szczyty - Bieszczady

W Ustrzykach kontaktujemy się z dziewczynami, i dowiadujemy się, ze czekaja już na nas na campingu PTTK nad rzeka Wołosaty. Rozbijamy się tam z namiotami. Pozniej to już czas relaksu. Piwo, poker i spanie.

terenowy odcinek narysowany na oko, pozniej skoryguje nieco trase:




  • DST 122.16km
  • Czas 06:56
  • VAVG 17.62km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Sprzęt Kellys Definite 2010
  • Aktywność Jazda na rowerze

wyprawa po Polsce 2011 - dzień 11 [Grybów-Osławica]

Piątek, 15 lipca 2011 · dodano: 01.08.2011 | Komentarze 0

Dzien 11 – 15.07.2011 piatek [Grybów-Osławica]
122.16km
6:56:49h
Vsr = 17.58km/h
Temp. 24C

Zeszlej nocy troche popadalo, ale nie za mocno – chociaż tropik był jeszcze mokry. Poranek powital nas chmurami i od czasu do czasu niegroźnym deszczem. Niestety musieliśmy spakowac troche mokra sypialnie i mokry tropik do pokrowca – jeden dzien przechowywania w takich warunkach nie powinien zaszkodzic.


kilka kilometrow za Grybowem - prawdopodobnie Bartnia Góra

Na sniadanie dojechaliśmy do miejscowości Ropa, przedtem musieliśmy poradzic sobie ze sporym podjazdem - bez sniadania nie szlo tak latwo.


w drodze do Gorlic

Po przerwie dalej na wschod droga krajowa numer 28 dojechalismy do Gorlic. W tutejszej biedronce male zakupy i jedziemy droga powiatowa numer 993 na wschod.


gdzies za Gorlicami

Dzisiaj dzien wytchnienia od tropikalnych temperatur – chmury i czasami jakas mżawka. W ciagu dnia temperatura była w zasadzie na odpowiednim poziomie dla kolarzy. W miedzyczasie mijamy Magurski Park Narodowy i wjeżdżamy do województwa Podkarpackiego. Dzieki dzisiejszej aurze szczyty gor w tutejszym Parku Narodowym prezentuja się calkiem tajemniczo i majestatycznie.


widok na Magurski Park Narodowy - w drodze do Nowego Żmigrodu

Dalsza droga docieramy do miejscowości Nowy Żmigród, a pozniej do Dukli.


rynek - Nowy Żmigród

Tam skrecamy na poludnie i jedziemy kilka kilometrow droga krajowa numer 9 przez Beskid Niski. Dalej kierujemy się na wschod droga powiatowa numer 897 (bardzo niewielki ruch samochodowy).


Beskid Niski - w drodze do Komańczy


w drodze do Komańczy - droga powiatowa numer 897

Kilometr, dwa za zjazdem odzywa się lewe kolano – to samo, które dawalo znac o sobie na podjezdzie na Zieleniec. Sadzilem, ze przejdzie po dosyc krotkim czasie - tak jak wiele razy przechodzilo już wczesniej. Jednak cos nie przechodzilo, wiec posmarowałem mascia rozgrzewajaca, pozniej założyłem opaske elastyczna. Z kilometra na kilometr zamiast być lepiej było coraz gorzej. Jechalem coraz wolniej. Kryzys dopadl mnie około 86-88 kilometra, gdzies kilka kilometrow za wsią – Daliowa. Ból był już tak ostry, ze potrzebna była przerwa. Ledwo moglem chodzic. Pomyslalem sobie – no ladnie, przejechałem cala Polske po to, żeby mi tu kolano siadlo :P Przeciez jeszcze Bieszczady czekaja do zdobycia! Wiec pozostalo mi walczyc ! Walczyc z samym soba ! Nie poddam się ! Nigdy !

Dodatkowo postanowilem obniżyć siodełko i zmienic troche pozycje, żeby bardziej obciążyć uda. Zacisnalem zęby i jechałem ze srednia prędkością 13-15km/h, czasami szybciej z górki. Zadzwonilem tez w miedzyczasie do Piotrka, żeby poczekal na mnie, bo pognal już kilka kilometrow dalej – kupowal wczesniej wode w sklepie i myślał, ze go wyprzedziłem. Na szczescie nie było do Komańczy już jakis powazniejszych wzniesien, ale i tak był to dla mnie bardzo ciezki sprawdzian. Przy okazji mialem mozliwosc lepiej przyjrzec sie okolicznym cerkwiom - widac juz tu bylo dobrze klimaty wschodnie/ukrainskie.


cerkiew - gdzies po drodze do Komańczy


kolejna cerkiew - rowniez po drodze do Komańczy

Powolnym tempem jakos się doturlałem do Komańczy.
Tam zrobiliśmy sobie przerwe w miejscowej ‘restauracji’. Kilka minut pozniej zaczela się kilkuminutowa ulewa – na szczescie byliśmy pod duzymi parasolami. Na obiadokolacje zamówiłem sobie calkiem spore udko z kurczaka i do tego chleb – menu niestety nie było zbyt okazałe. Zjedlismy i poczekaliśmy jeszcze chwile, az groźniejsze chmury pojda sobie dalej. Miejscowy chlop powiedział, ze za kilka minut będzie burza z nad Słowacji. Poczekalismy chwile, ale jakos się nie zanosi, wiec ruszyliśmy dalej. Wczesniej okazalo się, ze kilka kilometrow za Komańczą mamy zaklepany (przez Andrzeja, znajomego Piotrka - spotkanego w Bystrzycy Kłodzkiej i ekipe) domek campingowy/letniskowy, wiec nie pozostalo nam jeszcze wiele do przejechania. Co ciekawe – po tej przerwie i zjedzeniu udka z kurczaka bol kolana zupełnie przeszedl ! ;o - jak reka odjal :) magia ! Morale od razu poszybowaly w gore ! :)
Pare kilometrow za Komańczą jestesmy na miejscu (jakos około godz. 19) – wies Osławica – dosłownie kilka domow na krzyz. Gdy dojeżdżaliśmy, zaczely się już kłębić sine chmury nad nami i pierwsze ostrzegawcze krople deszczu zaczely spadac z nieba. Andrzej i ekipa mieli przyjechac pozniej, jakos około godz. 22 – ostatecznie byli jakies dwie godziny pozniej jak już spalem.
Dobrze ze kolano przestalo bolec w pore, bo gdyby nie, to byśmy się zmagali z bardzo mocnym wiatrem. Co nie wróżyło dobrze. Chmury się kłębiły coraz bardziej i było słychać grzmoty z kilku stron. W miedzyczasie zdążyliśmy jeszcze zjesc zamowione u gospodarzy pierogi z kapusta ! mniam ! :)


nasza dzisiejsza obiadokolacja ! :)

Po calym dniu jazdy czas było pojsc pod prysznic, który znajdowal sie na zewnatrz w malej chatce. Woda była podgrzewana sporym piecykiem na drewno – zmyslna konstrukcja. Piotrek pierwszy poszedl skorzystac z tego wynalazku, w miedzyczasie szalala już konkretna burza. Pioruny walily raz po raz. Po chwili ja szybko poleciałem pod prysznic.


burza szaleje na dworze, a my bierzemy prysznic ! :)

Bardzo ciekawie uczucie brac prysznic w takich warunkach – wicher hula i burza dookoła ! :) Miałem już wychodzic z tej chatki, a tu slysze ze cos napier.. w blaszany daszek ! mysle sobie - what the f*ck !? Okazalo się, ze zaatakowal nas pokaznej wielkości.. grad ! ;o Na pamiątkę tego wydarzenia zrobiłem fotke porownawcza.


rozmiar gradu podczas burzy ! ;o

Dobrze, ze dzis nocowaliśmy w tym domku letniskowym, bo inaczej to ta burza z gradem by nas dosłownie zmiotla ! :P Burza trwala dosyc dlugo, ale zmeczony poszedłem wypoczywac i chwile pozniej spac.





wyprawa po Polsce 2011 - dzień 10 [Czarny Dunajec-Grybów]

Czwartek, 14 lipca 2011 · dodano: 01.08.2011 | Komentarze 1

Dzien 10 – 14.07.2011 czwartek [Czarny Dunajec-Grybów]
133.54km
6:54:59h
Vsr = 19.30km/h
Temp. 30-32C

Ostatniej nocy dobrze mi się spalo. Pomimo tego nawet, ze nasz namiot stal w poblizu ruchliwej drogi – stopery jednak przydaly się, nie po raz pierwszy :) Było dosyc zimno – nie ma co się dziwic – jesteśmy na Podhalu. Kilka slow i foto jeszcze naszego prysznica solarnego. (Borowina - nieodwodniony torf leczniczy, odznaczający się wysokim stopniem rozkładu roślinności bagiennej, stosowany w formie kąpieli leczniczych w chorobach gośćcowych, kobiecych i naczyń krwionośnych.)


prysznic solarny i kapiel w borowinie - Czarny Dunajec

Poranek wita nas przebijającym się słońcem przez chmury. Na sniadanie jedziemy do centrum Czarnego Dunajca. Nastepnie droga powiatowa numer 957 dojezdzamy do Nowego Targu. Tam robimy maly postoj i kilka fotek.


kościół Najświętszego Serca Pana Jezusa - Nowy Targ


kościół Najświętszego Serca Pana Jezusa - Nowy Targ


kościół Najświętszego Serca Pana Jezusa - Nowy Targ


widok na Tatry i rzeke - Biały Dunajec z Nowego Targu

Dalsza droga numer 969 przez Podhale wjeżdżamy na kilka wzniesien po 6,7 i 8% nachylenia. Po drodze mijamy jezioro Czorsztyńskie i dalej zjazdem wzdloz strumyk docieramy do Krościenka nad Dunajcem.


jezioro Czorsztyńskie i Pieniny - widok z miejscowosci Dębno


jedno ze wzniesien z wyciagiem i torem saneczkowym - tuz obok jeziora Czorsztyńskiego


w drodze do Krościenka nad Dunajcem - Pieniny na horyzoncie

Na miejscu pytamy mieszkanke czy warto się wybrac do Szczawnicy – kilka kilometrow od Krościenka. Jak się pozniej okazalo był to dobry pomysl. Droga w zasadzie plaska, wiec pare chwil pozniej dojeżdżamy do Szczawnicy. Super miejsce – polecam odwiedzic ! Robimy zdjęcia i zwiedzamy w żwawym tempie.


Dunajec i Pieniny - Szczawnica


Dunajec i Pieniny (z innej strony) - Szczawnica


na skarpie w tle - pozdrawiajacy nas góral ! :) - Szczawnica


Dunajec i Pieniński Park Narodowy - Szczawnica

Nastepnie wracamy do Krościenka, robimy zakupy w jednym ze sklepow. Dalej jedziemy droga powiatowa numer 969 wzdloz Dunajca w kierunku Nowego Sącza. Bardzo malownicza trasa – również polecam zwiedzic i przejechac. W dodatku droga prowadzi w zasadzie ciagle lekko z gorki, wiec srednia predkosc na tym odcinku była calkiem niezla.


Dunajec - droga w kierunku Nowego Sącza


dalsza droga w kierunku Nowego Sącza i Dunajec


widok z jednego z mostow nad Dunajcem


jedziemy jedziemy ! - Beskidy

W czasie jazdy temperatura mocno dawala się we znaki – około 30-32 stopnie w cieniu, wiec momentami dosłownie pot lał się z czola. Dalsza droga przez Beskid Wysoki docieramy najpierw do Starego Sącza, a troche pozniej do Nowego Sącza. Na miejscu robimy sobie przerwe – male zwiedzanie, troche fotek. Przy okazji na obiadokolacje kupujemy sobie po kebabie – mój był calkiem oryginalnie zapakowany :) Troche odpoczęliśmy i poczekaliśmy chwile, az temperatura nieco spadnie.


ratusz - Nowy Sącz


kamieniczki wokol rynku, a w tle Bazylika kolegiacka św. Małgorzaty - Nowy Sącz

Dalej pojechaliśmy na wschod droga krajowa numer 28 – po drodze zobaczyliśmy trzy stojace znaki zakazujące ruchu rowerow – ale jakos się tym nie przejęliśmy. Po wyjezdzie z miasta zaczęliśmy powoli szukac jakiegos miejsca na spanie. W dodatku odwracając się za siebie zauważyliśmy wielka, ciemna chmure. Ostatecznie jedynie nas postraszyla i poszla sobie gdzies bokiem. W jednej ze wsi próbujemy w tutejszej parafii, ale nie zastajemy nikogo. Jedziemy dalej i docieramy do Grybowa. Tutaj trafiamy na miejsce gdzie kiedys było pole campingowe, a teraz jest orlik i boiska. Ostatecznie rozbijamy się za orlikiem i boiskiem do siatkowki plazowej, tuz obok rzeki :) Po calym dniu jazdy w mega upale, fajnie było się wykapac w rzece. Pod względem czystości nie było źle. Jeszcze standardowo wieczorem piwo i spimy.


nasz dzisiejszy nocleg - Grybów




  • DST 101.56km
  • Czas 06:04
  • VAVG 16.74km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Sprzęt Kellys Definite 2010
  • Aktywność Jazda na rowerze

wyprawa po Polsce 2011 - dzień 9 [Czernichów-Czarny Dunajec]

Środa, 13 lipca 2011 · dodano: 31.07.2011 | Komentarze 5

Dzien 9 – 13.07.2011 środa [Czernichów-Czarny Dunajec]
101.56km
6:04:16h
Vsr = 16.72km/h
Temp. 30C

Zeszlej nocy było dosyc zimno (podejrzewam, ze kilka stopni na plusie) i lekko zmarzlem. Poranek przywital nas sloncem i bezchmurnym niebem, wiec szybko zaczęło się robic cieplo. Na sniadanie podjechaliśmy (przez mostek) do pobliskiego sklepu. Po przerwie ruszamy w trase. Dzisiaj czekal nas gorski etap. Trasa miala prowadzic przez Beskid - Mały, Makowski, Wysoki i Żywiecki. Dosyc sporo tego, zatem w droge !


jezioro Żywieckie - widok z zapory wodnej Tresna

Jadac dalej wzdloz jeziora Żywieckiego dojeżdżamy do miejscowości Oczków. Tam skrecamy na wschod na droge powiatowa numer 946 w kierunku Suchej Beskidzkiej.


osobiscie bardzo podoba mi sie to zdjecie ! :)

Po drodze, która ma charakter – w gore i w dol – widzimy sporo świeżo wycietych drzew. Po niedlugim czasie dojezdzamy do Suchej Beskidzkiej. Tam robimy sobie przerwe. W miedzyczasie Piotrek idzie kupic nowa karte pamieci do aparatu, bo aktualna (2gb – troche malo) już mu się zapełniła. Po odpoczynku ruszamy w dalsza droge.


do domu kawalek jest :) - Sucha Beskidzka


fontanna w centrum - Sucha Beskidzka

Przed Makowem Podhalańskim postanawiamy pojechac (biala droga na mapie) przez Grzechynię.


rzeka Skawa i Beskidy - w drodze do Grzechyni, przed Makowem Podhalańskim (widok z mostu)


rzeka Skawa i kapiacy sie ludzie - widok z drugiej strony mostu :)

Jednak troche bladzimy (jedziemy jakims czerwonym szlakiem rowerowym) i ostatecznie zamiast wyjechac w miejscowosci Śmietany, wyjeżdżamy na droge powiatowa numer 957 w rejonie miejscowosci Zawoja. Ale za to widoki były mega wyjatkowe ! :)


Beskidy - gdzies za Grzechynią w kierunku Zawoji


Beskidy - podziwiamy !

Kawalek dalej robimy sobie maly postoj w oryginalnym zajeździe.


zajazd - chwila ochłody ! :)

Dalsza droga prowadzaca tuz obok, jak i przez sam Babiogórski Park Narodowy to ciezki podjazd z licznymi serpentynami. Jak się pozniej okazalo, podjazd prowadzil na przełęcz Krowiarki (Lipnicka) – wysokosc 1018 m.n.p.m. Wiecej info - kliknij !
Warunki były ciezkie, ze względu na upal – około 30 stopni.
Na przeleczy zasluzona przerwa i odpoczynek. Przy okazji kupujemy sobie po grillowanym oscypku, który sprzedawala mila pani ! :)


na przełęczy Krowiarki (Lipnicka) – wysokosc 1018 m.n.p.m.

Po przerwie zjezdzamy w dol. Dosyc ostrożnie, bo asfalt miejscami nie jest najlepszej jakości. Niedlugo pozniej dojeżdżamy do Jabłonki i na horyzoncie zaczynaja się wylaniac Tatry ! :)


Tatry na horyzoncie ! - w drodze do Jabłonki


pola i Tatry ! - widok z drogi do Czarnego Dunajca

W miedzyczasie zaczynamy myslec o noclegu. Dojezdzamy do miejscowości Czarny Dunajec i tam znajdujemy calkiem fajnie miejsce na rozbicie namiotu, w dodatku z widokiem na Tatry ! oo ! :)


widok z naszego pola namiotowego na Tatry ! :) - Czarny Dunajec

Jak się pozniej okazalo jest nawet prysznic solarny i możliwa jest takze kapiel blotna w borowinie – foto w dalszej czesci relacji :) Na obiad udalismy się do pobliskiego zajazdu i zamowilismy po porcji kurczaka panierowanego z frytkami/ziemniakami. Niestety u gospodarzy (od campingu) ze względu na pore, nie mogliśmy już nic zamowic oprocz piwa. Po wyczerpującym dniu wypilismy nasze chmielowe napoje izotoniczne i poszliśmy spac.


wieczorny relaks - księżyc i Tatry na horyzoncie !




  • DST 112.83km
  • Czas 06:11
  • VAVG 18.25km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Sprzęt Kellys Definite 2010
  • Aktywność Jazda na rowerze

wyprawa po Polsce 2011 - dzień 8 [Pogrzebień-Czernichów]

Wtorek, 12 lipca 2011 · dodano: 31.07.2011 | Komentarze 1

Dzien 8 – 12.07.2011 wtorek [Pogrzebień-Czernichów]
112.83km
6:11:00h
Vsr = 18.24 km/h
Temp. 26-28C

Wyspalem się i już mi lepiej po wczorajszej ‘akcji’ z księdzem. Poranek powital nas słońcem i niegroźnymi chmurami. Ogarnelismy się i pojechaliśmy do pobliskiego sklepu spożywczego na sniadanie. Siedzac tak sobie przy sklepie, mielismy okazje usłyszec rozmowe dwoch typowych Ślązaków, którzy uzywali typowej dla tego regionu gwary. Wszystkiego nie zrozumialem, ale większość tak :)


kościół św. Bartłomieja - Pogrzebień

Dzisiaj czekal nas ciezki etap przez Górny Śląsk – chcieliśmy jakos ominąć ten teren, wiec jechaliśmy przez poludnie tego obszaru. Osobiscie nie wyobrazam sobie jakos zycia w tym miejscu. Zwlaszcza zycie kolarza zapewne nie należy do przyjemnych – duzy ruch samochodowy, mega koleiny, brud i wszechogarniajacy syf. Terenow zielonych tez za wiele nie widzieliśmy.


śląskie klimaty - kopalnia węgla kamiennego 'Anna' - Rydułtowy


kopalnia węgla kamiennego 'Anna' - Rydułtowy

Droga powiatowa numer 933 dotarlismy do Wodzisławia Śląskiego, a nastepnie do Jastrzębia-Zdrój. Tam maly postoj na stacji i jedziemy dalej.


w drodze do Pszczyny - jakies jezioro i Beskidy na horyzoncie

Nastepnie dalej droga numer 933 dojezdzamy do Pszczyny. Zwiedzamy kilka miejsc, troche fotek i uderzamy do Biedronki na jakies picie i jedzienie.


rynek i ratusz - Pszczyna


Zamek Pszczyński - dawna rezydencja książąt Hochberg von Pless

W ciagu dnia zrobil sie juz konkretny upal. Po odpoczynku ruszamy dalej na wschod droga 933, a pozniej 949. Nastepnie na poludnie w kierunku Kęt.

Jadac coraz dalej na poludnie z kilometra na kilometr ukazuja nam się coraz ciekawsze widoki i krajobrazy :) - to znak, ze wjeżdżamy w Beskid Mały.


most na rzece Soła i widok na Beskidy


rzeka Soła i Beskidy


droga w kierunku Żywca - widok na Górę Żar


Żar (761 m n.p.m.) – szczyt w Beskidzie Andrychowskim (wschodnia część Beskidu Małego) - znajdujący się nad Jeziorem Międzybrodzkim

Jedziemy dalej na poludnie droga powiatowa numer 948 wzdloz rzeki Soły i mijamy po drodze sporej wielkości zaporę wodna.


widok na jezioro Międzybrodzkie i Beskidy


jezioro i góry !


rzeka Soła - widok z zapory wodnej


oryginalnie :)


widok na jezioro Żywieckie i Beskidy (z zapory wodnej Tresna)


widok na Górę Żar - zapora wodna Tresna

W miejscowości Czernichów zaraz za kolejna zapora wodna widzimy znak, ze pole campingowe (pod nazwa KRAN) znajduje się w odleglosci jedynych 100 metrow. No to skrecamy! Jedziemy lekkim zjazdem około 500 metrow i dalej nic. Po chwili widzimy kolejna tablice, ze zostalo nam już 100 metrow.. i rzeczywiście ukazalo się naszym oczom wielkie pole campingowe (tuz przy rzece Soła) z widokiem na super krajobrazy. Na polu było raptem kilka namiotow, wiec możemy się rozłożyć gdzie chcemy.


widok na nasze dzisiejsze pole namiotowe :)

Po ciezkiej jezdzie przez Śląsk tego nam było trzeba ! :) Szybkie zakupy w sklepie i czas na odpoczynek. Na obiad gotujemy sobie 500g makaronu, do tego jakis sos z torebki. Makaronu jest tak duzo, ze wyskakuje z garnka podczas gotowania! :D Ale mamy już na to patent.


obiad juz sie robi ! :)


mostek nad rzeką Soła - droga z pola namiotowego do 'centrum' Czernichowa


widok z mostku - rzeka Soła i Góra Żar

Po calym dniu jazdy jesteśmy dosłownie czarni jak gornicy. Szybki prysznic i przepranie brudnych rzeczy. No i czas na relaks i podziwianie super widokow ! :)





  • DST 120.36km
  • Czas 06:29
  • VAVG 18.56km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Sprzęt Kellys Definite 2010
  • Aktywność Jazda na rowerze

wyprawa po Polsce 2011 - dzień 7 [Głębinów-Pogrzebień]

Poniedziałek, 11 lipca 2011 · dodano: 31.07.2011 | Komentarze 3

Dzien 7 – 11.07.2011 poniedzialek [Głębinów-Pogrzebień]
120.36km
6:29:28h
Vsr = 18,54km/h
Temp. 27-28C

W nocy lekki deszczyk, ale od rana niewiele chmur i przebijające się slonce.
Ogolnie dzisiejszy dzien był spokojniejszy pod względem podjazdow i zjazdow od wczorajszego. Co nie oznacza, ze trasa była plaska.


jezioro Nyskie i w oddali Nysa - widok z Głębinowa


pole campingowe i przystań żeglarska nad jeziorem Nyskim - Głębinów


widok na jezioro Nyskie i Masyw Śnieżnika / Góry Złote - Głębinów


woda, gory i chmury :)

Po ogarnieciu się robimy jeszcze kilka fot i ruszamy w trase. Dzisiaj mielismy okazje zwiedzic w dosym szybkim tempie Nysę. Wiecej info - kliknij !


wieża Ziębicka z 1350 roku - wieża jest udostępniona dla zwiedzających i stanowi punkt widokowy - Nysa


kościół św. Jakuba - Nysa


kościół św. Agnieszki - Nysa


kościół św. Piotra i Pawła - Nysa


rynek miasta – widok na Dom Wagi Miejskiej i zabytkowe kamienice - Nysa


fontanna Trytona w Nysie z 1700-1701 r. i zabytkowe kamienice

Dalej jedziemy droga krajowa numer 41 w kierunku Prudnika. Dowiedzielismy się od mieszkanca Nysy, ze nie ma tam w zasadzie nic ciekawego do obejrzenia, wiec omijamy Prudnik i droga krajowna numer 40 jedziemy dalej na wschod.


pola i góry - droga krajowa numer 41 w kierunku Prudnika

W Laskowicach skrecamy na droge powiatowa numer 417 i dalej 416 w kierunku Głubczyc. Tam robimy mala przerwe i zakupy w Lidlu. Przez Kietrz dalej droga numer 416 wjezdzamy do województwa Śląskiego i docieramy do Raciborza. Wiecej info - kliknij !


kościół pw. Wniebowzięcia NMP - Racibórz


Racibórz - kula - następnym razem Ameryka Południowa ? :)


kościół pw. Świętego Ducha - Racibórz


Kolumna Matki Boskiej, tzw. Kolumna Maryjna wykonana w latach 1725-1727 przez Jana Melchiora Oesterreicha - Racibórz


Kolumna Matki Boskiej, tzw. Kolumna Maryjna wykonana w latach 1725-1727 przez Jana Melchiora Oesterreicha - Racibórz


kościół pw. św. Jakuba Starszego - Racibórz

Ogolnie miasto rozkopane ze względu na budowe/modernizacje drog. Robimy odpoczynek, zwiedzamy miasto. Na obiadokolacje kupujemy po solidnej porcji kebaba :) i zaczynamy myslec o miejscu na nocleg. Kilka kilometrow za Raciborzem dowiadujemy się, ze możemy znalesc jakies miejsce na nocleg w pobliskim kościele w Pogrzebieniu – wiecej info kliknij !
Okazuje się, ze aktualnie nie ma proboszcza i musimy poczekac, az wroci. Robi się coraz zimniej, ciemne chmury nadciągają i wieje mocny nieprzyjemny wiatr. Sadzimy, ze ksiądz zaproponuje nam miejsce w zupełnie pustym budynku seminaryjnym – dzieki czemu nie będziemy musieli rozbijac namiotu i być może skorzystamy z cieplej wody. Czekamy i czekamy. Minely już prawie 2 godziny i księdza jak nie było, tak nie ma. Sciemnia się powoli. Zauwazamy, ze na plebanii swieci się światło, wiec pukamy do drzwi po raz kolejny. No i ksiadz o dziwo jest ! ;o Wiec mowimy jaka jest sytuacja co i jak.. a ten typ jeszcze z pretensjami do nas! Ostatecznie powiedział, ze możemy się rozbic z namiotem na boisku trawiastym za kościołem – pewnie zrobiliśmy tak 2 godziny wczesniej bez czekania i pytania nawet. Wkurwilo nas to dosyc mocno, a przynajmniej mnie – chodzi o zachowanie księdza. No nie spodziewalem się czegos takiego po osobie duchownej, ale coz – bez komentarza. Na szybko już po ciemku z pomoca czolowki rozbiliśmy namiot. Jeszcze szybkie piwo i czas spac.




  • DST 83.01km
  • Czas 04:59
  • VAVG 16.66km/h
  • VMAX 63.41km/h
  • Sprzęt Kellys Definite 2010
  • Aktywność Jazda na rowerze

wyprawa po Polsce 2011 - dzień 6 [Pławnica-Głębinów]

Niedziela, 10 lipca 2011 · dodano: 30.07.2011 | Komentarze 3

Dzien 6 – 10.07.2011 niedziela [Pławnica-Głębinów]
83,01km
4:59:04h
Vsr = 16,65 km/h max Speed 63,41km/h

W nocy była burza, ale nie była ona powazna. Jedynie troche deszczu i poszla sobie gdzies dalej. Wstajemy rano i wita nas znowu slonce. W zasadzie nic nowego na tej wyprawie. Szybko suszymy rzeczy, a to co nie zdążyło wyschnąć wrzucamy na bagażnik. Na sniadanie od gospodarzy dostajemy ciepla herbate (po kilku dniach wyprawy smakuje wyjatkowo:)) i po kawalku ciasta! Wow! – pozytywne zaskoczenie. Dostajemy jeszcze maly prezent w postaci wizytowki. Rowerzysci na pewno mile widziani. Jeśli ktos chce skorzystac to polecam – www.agrowypoczynek.com


zbieramy sie! - gospodarstwo agroturystyczne - Pławnica


wjezdzamy.. !


.. na szczyt !

Po sniadaniu udaliśmy się w droge i kolejna rowerowa wpinaczke. Jako, ze poprzedniego dnia zjechaliśmy z gor i wjechaliśmy na Kotlinę Kłodzką, która jak wiadomo lezy w ‘dole’, to tym razem musieliśmy znow wjechac pod kolejna ‘górkę’ :) Od rana slonce już calkiem solidnie grzalo. No to ruszamy – droga powiatowa 392 w kierunku Stronia Śląskiego. Jadac przez Masyw Śnieżnika zaczynamy mozolna wspinaczke. Na początku nie wiedziałem co mnie czeka :P , ale wkrotce się dowiedziałem. Wymagajacy odcinek z licznymi serpentynami.


w drodze na przełęcz Puchaczówka


ekstremalny wypas owiec ! - w drodze na przełęcz Puchaczówka

Wjezdzam na najniższej możliwej przerzutce - jade bardzo powoli (6-8km/h). Kilka razy musze się zatrzymac i odpoczac. Leje wode z butelki prosto na glowe i kark. Koniec końców wreszcie docieramy na przełęcz Puchaczówka (897 m.n.p.m.) Tutaj wiecej info - kliknij !
wikipedia


przełęcz Puchaczówka

Kilka fotek, chwila oddechu i zjeżdżamy :) Trzeba hamowac, żeby za bardzo się nie rozpędzić. ‘TIR’ szybko nabiera prędkości, a na jakiejs serpentynie latwo można wylecieć :P Na dolnym odcinku zjazdu,przed Sienną pobijam wlasny rekord prędkości (bez dokręcania) i wynosi teraz 63,41km/h.


zjazd ! - w dole Sienna


stoki - widok z Siennej

W Stroniu Śląskim jedziemy dalej droga numer 392 i dojeżdżamy do Lądka-Zdrój. Tam robimy mala przerwe i zwiedzamy miasto.


zabytkowy kosciol - Lądek-Zdrój


barokowe i renesansowe kamieniczki oraz neorenesansowy ratusz - Lądek-Zdrój


barokowa figura wotywna na rynku dłuta Michaela Klahra - Lądek-Zdrój

Nastepnie jedziemy droga powiatowa numer 390 przez Góry Złote w kierunku Złotego Stoku. Kolejna wspinaczka i liczne serpentyny. Kawalek za Lądkiem-Zdrój dogania nas jakis szosowiec i pyta gdzie i skad jedziemy. Okazuje się ,ze jest z Poznania i od 20 lat mieszka w Lądku-Zdrój i własnie pojechal sobie machnac jakas pętelkę. Wjezdzamy razem na sama gore. 722 m.n.p.m. Szosowiec zjezdza już sam i my tez. Odcinek jest dosyc dziurawy, wiec hamujemy co chwila. Widoki super !


w drodze do Złotego Stoku przez Góry Złote

Serpentynami dojezdzamy do Złotego Stoku. Tam chwila odpoczynku, fotki i jedziemy dalej.


kosciol parafialny p.w. niepokalanego poczęcia NPM - zbudowany w latach 1875-76 w stylu neogotyckim - Złoty Stok

Po drodze zajeżdżamy do starej kopalni złota. Zwiedzamy tylko z zewnatrz - nie ma kto rowerow przypilnowac i nie mamy, az tyle czasu. Dalej jedziemy droga krajowa numer 46 na wschod – ruch duzy, ze względu na niedzielne słoneczne popoludnie. Omijamy Paczków i jezioro Otmuchowskie.


jezioro Otmuchowskie - w drodze do Otmuchowa

W miedzyczasie dokręcam imbusa w SPD, bo cos się poluzowal i nie moglem się wpiąć. Zatrzymujemy się w Otmuchowie na lody i male zwiedzanie :)


Kościół pw. św. Mikołaja i Franciszka Ksawerego w Otmuchowie


ratusz - Otmuchów


fontanna - Otmuchów

Robi się coraz pozniej, wiec myslimy już o jakims miejscu na nocleg. Chcemy skorzystac z tego, ze sa jeziora w pobliżu i rozbic się gdzies nieopodal – stad dzisiaj niewielka liczba kilometrow. Padło na Głębinów nad jeziorem Nyskim – kilka kilometrów przed Nysą. Dojechalismy na pole campingowe i za pare zlotych mogliśmy rozbic się gdzie chcemy - akurat była niedziela po poludniu, wiec ludzie się już zwijali do domow. Rowery gospodarze schowali nam do hangaru :D Widoki na krajobraz były bardzo fajne! Jeszcze piwo na dobry sen i można isc spac :)





  • DST 118.71km
  • Czas 07:04
  • VAVG 16.80km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Sprzęt Kellys Definite 2010
  • Aktywność Jazda na rowerze

wyprawa po Polsce 2011 - dzień 5 [Krzeszów-Pławnica]

Sobota, 9 lipca 2011 · dodano: 30.07.2011 | Komentarze 0

Dzien 5 – 9.07.2011 sobota [Krzeszów-Pławnica]
118.71km
7:04:37h
Vsr = 16,77km/h
Temp. 28C asfalt 40-50C

Krzeszów - wieś położona w Sudetach Środkowych, w Kotlinie Krzeszowskiej, nad rzeką Zadrną, u ujście jej lewego dopływu Cedronu na wysokości 450 - 470 m n.p.m.
Standardowo pobudka około godz. 7 rano. Zeszlej nocy wyspałem się chyba najlepiej w ciagu dotychczasowej wyprawy. Powitalo nas slonce i bezchmurne niebo. Już od rana czuc było, ze zapowiada się w ciagu dnia nieziemska patelnia.
Dzisiejszy dzien to w skrocie hardkorowe podjazdy, piekne widoki i zabytki ! :)


sloneczny poranek - ogród sióstr Elżbietanek - Krzeszów


nasz apartament i kawałek ogrodu - Krzeszów


takie cos przykolegowalo sie do mojej gumy od bagaznika :P

Na sniadanie udaliśmy się do pobliskiego sklepu spozywczego. Jako, ze w Krzeszowie znajduje się zespol opactwa cysterskiego podjechalismy na male zwiedzanie. Caly zespol jak i glowna budowla (Kościół klasztorny (bazylika mniejsza) pw. Wniebowzięcia NMP (1728-1735), zrobily na nas ogromne wrazenie - szczegolnie wnetrze, trzeba po prostu na zywo to zobaczyc. Polecam odwiedzic jak ktos będzie w okolicy! :) Przy okazji spotkaliśmy dwoch tutejszych rowerzystow z którymi wymieniliśmy kilka zdan i dowiedzieliśmy się nieco o tutejszych terenach. Wiecej info - kliknij !


zespol opactwa cysterskiego - dom opata - Krzeszów


jakas czesc zespolu opactwa cysterskiego - Krzeszów


Kościół klasztorny (bazylika mniejsza) pw. Wniebowzięcia NMP (1728-1735) - Krzeszów


Kościół klasztorny (bazylika mniejsza) pw. Wniebowzięcia NMP (1728-1735) - Krzeszów

Po krotkiej pogawędce ruszyliśmy w droge. W Mieroszowie skręciliśmy na poludnie i odcinek do Kudowy-Zdrój postanowiliśmy przejechac przez Czechy.


wjeżdzamy do Czech (Golińsk-Starostin)


trasa rowerowa - Góry Stołowe


w drodze do Kudowy Zdrój - gdzies na drodze w Czechach


rynek - Hronov

W Czechach mielismy okazje przejechac przez Góry Stołowe i podziwiac piekne krajobrazy. Na jednym z ciezszych podjazdow (około 12% nachylenia, a może i wiecej) ‘chlodnica’ mi się zagotowala i musialem zrobic kilka minut odpoczynku. Nie dziwota – około 30C w cieniu, a na podjazdach praktycznie bezwietrznie.

Niedlugo pozniej wjechaliśmy ponownie na teren Polski i chwile pozniej do Kudowy-Zdrój. Kudowa jest położona w dolinie na pograniczu Gór Stołowych i Pogórza Orlickiego na wysokości od 370 do 420 m n.p.m. nad potokiem Bystra, który poprzez rzekę Metuję wpada do Łaby (zlewisko Morza Północnego). Położenie Kudowy na południowych stokach powoduje, że ma ona klimat łagodniejszy od miejscowości położonych w Kotlinie Kłodzkiej, od której jest oddzielona Przełęczą Polskie Wrota. W pobliskiej biedronce zrobilismy male zakupy i chwile odpoczelismy. Nastepnie zwiedzamy Kudowę-Zdrój - klimatyczne miejsce. Porobilismy troche fotek i ruszamy w trase.


urzad miasta - Kudowa-Zdrój


park - Kudowa-Zdrój


centrum miasta - Kudowa-Zdrój

Okazalo się pozniej, ze czeka nas ciezki odcinek trasy (Kudowa Zdrój-Zieleniec). W zasadzie 15km ciagle pod gore ! ;o ostatnie 10km to już konkretna rowerowa wspinaczka – odcinki po 12% nachylenia i wiecej! Kilka kilometrow za Kudową-Zdrój na drodze krajowej numer 8 ponownie zagotowana woda w ‘chlodnicy’. Kilka minut przerwy i dalej w gore.


w gore i w gore ! - droga krajowa numer 8 - gdzies za Kudową-Zdrój

Po kilku kilometrach zjeżdżamy na droge powiatowa numer 389 w kierunku Zieleńca. Na ktoryms z podjazdow czuje ostry bol w kolanie, który powoduje, ze musze zejsc z roweru i poczekac kilka minut. Na szczescie na szczyt nie pozostalo daleko, wiec ostatecznie udaje mi się wygrac walke z samym soba! :) (przez kolejne dni będę walczyl z tym kolanem-cos chyba z wiązadłami albo scięgnami) Widoki meegaaa ! No i docieramy do Zieleńca, gdzie wedlug bikemap'a wjechalismy na okolo 917 m.n.p.m :) Z wikipedii mozna sie dowiedziec, ze trenuje tutaj rokrocznie polska kadra kolarzy górskich. nie dziwie sie ! :) wiecej info - kliknij !


w drodze na Zieleniec - widok z drogi powiatowej numer 389 - panorama na Góry Bystrzyckie i Kotlinę Kłodzką


w dolinie widok na Duszniki-Zdrój


widok z gory - panorama


takie znakie mile widziane :) - w przeciwnym kierunku juz nie


stoki - Zieleniec


no i zjazd ! - Zieleniec

Nastepnie zjazd i zostawiamy w tyle Zieleniec i jedziemy dalej droga lesna przez Góry Bystrzyckie. Cisza i spokoj! Jedynie my i droga przez las, a obok plynie sobie strumyk z krystalicznie czysta woda :) - to jest to ! Zjezdzamy niezły kawalek czasu, ponieważ droga jest slabej jakości i musimy ciagle hamowac, aby nie uszkodzic roweru. Po paru kilometrach dotykam z ciekawości tarcz – rozgrzane na maxa ! - az się oparzyłem ;o aauu.


leśne serpentyny - w drodze do Bystrzycy Kłodzkiej


droga przez las


w ruchu :) - nie tak latwo robic zdjecia jedna reka, a druga prowadzic 'tira' i omijac dziury :D


górski strumyk

Wkoncu dojeżdżamy do Bystrzycy Kłodzkiej. Jest już dosc pozno. Tam spotykamy się ze znajomymi Piotrka – z Andrzejem i Agą. Jako, ze byli na motorze i wracaja z urodzin, to dostajemy po kawalku grillowanej karkowki i smazonego kotleta :) - zawsze to cos cieplego do jedzenia. Po dosc szybkim spotkaniu i pozegnaniu się, jedziemy dalej szukac noclegu. Z tego wszystkiego jedynie przejazdem ‘zwiedzilismy’ Bystrzycę Kłodzką – jakos nie specjalnie spodobalo mi się to miasto. Może innym razem. Kawalek dalej w miejscowości Pławnica znajdujemy gospodarstwo agroturystyczne, wiec probujemy. Udalo się! Dostajemy kawalek trawy na rozbicie namiotu i możliwość skorzystania z lazienki. Bardzo sympatyczni gospodarze :) Po calym dniu jazdy jestem totalnie zmeczony. W ciagu dnia wypiliśmy kilka litrow płynów, dodatkowo przed snem wypijam jeszcze na szybko zimne piwo i zasypiam jak niemowlak :P


Calkowite przewyzszenie dzisiejszego dnia wyszlo calkiem imponujace: