Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi exit87 z miasteczka Szczecin / Olsztyn. Mam przejechane 11745.60 kilometrów w tym 5.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.57 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy exit87.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Wyspy Kanaryjskie 2012

Dystans całkowity:1128.85 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:21
Średnio na aktywność:53.75 km
Więcej statystyk

Wyspy Kanaryjskie 2012 - 6.03.2012 - wtorek - Ingenio - San Fernando

Wtorek, 6 marca 2012 · dodano: 27.03.2012 | Komentarze 0

W nocy wiatr mocno rzucał naszym namiotem. Obudziłem się w środku nocy i później jakoś ciężko mi było zasnąć. W dodatku od rana Piotrek ma zatrucie pokarmowe. Powodem była najprawdopodobniej puszka z kalmarami, którą Piotrek kupił w Marzaganie. Wcześniej spojrzeliśmy na datę ważności – termin minął w 2009 – skandal ! Niestety nie było nam po drodze wracać się, żeby złożyć skargę i dochodzić swoich praw konsumenckich. Ja również po śniadaniu nie czuję się najlepiej :( Mam nadzieję, że to nic poważnego i jakoś jadę do przodu. Zjeżdżamy na początku do Ingenio, dalej przez Aguimes i w górę w kierunku Temisas. Na pierwszym, drugim kilometrze podjazdu zatrzymuje się i czekam na Piotrka. 10 minut i jadę powoli dalej. Odwracam się co jakiś czas. W Temisas robię dłuższą przerwę, Piotrka dalej nie ma. Jedzie mi się bardzo ciężko, w dodatku słońce mocno grzeje. Kolejne kilometry to już walka z samym sobą. Przejeżdżam obok szczytu Morro Teheral (912 m.n.p.m.) i później zjazd do Santa Lucia. Tam robię przerwę i powiadamiam Piotrka o moich planach i gdzie jestem. Po przerwie brzuch nadal nie odpuszcza. Jadę drogą numer GC-65 w kierunku Tunte (San Bartolome de Tirajana). Widoki dzisiejszego dnia są niesamowite ! Pomagają chociaż na chwilę zapomnieć o problemach z żołądkiem. Zatrzymuje się co chwilę, żeby uchwycić jakiś oryginalny kadr. Na rozwidleniu dróg skręcam na południe i zaczynam długi zjazd. Dookoła wielkie kaniony. Można poczuć się jak w Kolorado :) Przejeżdżam przez miejscowości Fataga i Arteara. Zaliczam jeszcze Mirador de Fataga i docieram do San Fernando, gdzie czekam na Piotrka. Po prawie 3 godzinach zjawia się. Z uwagi na nieporozumienie między nami, póki co rozstajemy się. Jest już późna pora. Zostaje sam bez namiotu, kuchenki, zapięć do roweru i gpsa w wielkim komercyjnym kurorcie. W dodatku moje zatrucie pokarmowe jest już poważne :( Prawdziwa wyprawa miała się dopiero zacząć !


La Fortaleza de Ansite - znajdująca się w Barranco de Tirajana, nieco poniżej Santa Lucía, w okolicy La Fortaleza słynna góra Ansite, naturalna twierdza, wg legend jedno z ostatnich schronień i miejsc obrony aborygenów w czasie hiszpańskiej konkwisty. W ścianach wzniesienia wyżłobione są liczne mieszkalne i pochówkowe groty.


wąwóz Barranco de Tirajana - w drodze do Santa Lucia


widok z drogi do Fatagi


ogrome ściany wąwozu


widok z Mirador de Fataga w kierunku północnym - na żywo widok niesamowity !


widok na kompleks turystyczny Maspalomas wraz z rezerwatem naturalnym

Galeria - kliknij




Wyspy Kanaryjskie 2012 - 5.03.2012 - poniedziałek - Playa de Bocabarranco - Ingenio

Poniedziałek, 5 marca 2012 · dodano: 27.03.2012 | Komentarze 0

Startujemy około godz. 8, drogą numer GC-80 czeka nas podjazd w kierunku La Atalayi. Wzniesienie całkiem wymagające, ale za to widoki na okoliczny wąwóz oraz zabudowania w dolinie mamy super ! Następnie przejeżdżamy obok bardzo ładnie położonego pola golfowego. Trzeba powiedzieć ogólnie, że pola golfowe na Wyspach Kanaryjskich robią ogromne wrażenie pod prawie każdym względem. Nie zdziwiłbym się również, gdyby wiele osób uznało je za najładniejsze w tej części świata. Po niedługim czasie, jesteśmy na szczycie Pico de Bandama – 575 m.n.p.m. Widok na znajdujący się poniżej krater Caldera de Bandama jest niesamowity ! Robimy sobie krótką przerwę, zdjęcia i zjeżdżamy w dół w kierunku Marzaganu. Następnie ‘lecimy’ tą samą trasą co wczoraj, a później już nową trasą w kierunku miejscowości Telde. Z uwagi na porę dnia – duży ruch i tłok, nie zatrzymujemy się. Skręcamy na drogę numer GC-100 - tam już jest o wiele spokojniej. W dodatku asfalt jest bardzo dobrej jakości. Bardzo zachwalane miejsce w przewodniku – Cueva de Quatro Puertas – jakoś nie specjalnie rzuciło nas na kolana. Dalej jadąc główną drogą na południe, zatrzymujemy się w Ingenio i robimy obiad. Po przerwie jedziemy do Aguimes – jak do tej pory, najładniejsze miasteczko na Gran Canarii. Dziwne, że w przewodniku nie ma szczególnej wzmianki o tym miejscu. Polecam miejsce ! Zwiedzamy i wracamy z powrotem do Ingenio, gdzie myślimy o miejscu na nocleg. W centrum pokonujemy jeszcze ostre wzniesienie, wyjęte jakby z San Francisco. W jednym z ostatnich domostw prosimy o wodę do mycia. Udaje się napełnić nasz solarny prysznic kilkunastoma litrami wody. Namiot rozbijamy na polu tuż za Ingenio. Mamy za to super widok na wschodnie wybrzeże Gran Canarii. W nocy oświetlone wygląda bardzo okazale. Przed snem ustalamy jeszcze zmodyfikowaną trasę i przesuwamy datę ataku na Pico de las Nieves – najwyższy szczyt Gran Canarii.


widok na środkową część Gran Canarii - w drodze do La Atalayi


widok na krater ze szczytu Pico de Bandama - dno znajduję się ponad 350 metrów poniżej !


malownicze pole golfowe, założone jeszcze w XIX wieku, najstarsze w Hiszpanii i łańcuch górski w środkowej części wyspy - widok z Pico de Bandama


Cueva de Quatro Puertas


rzeźba i plac przy kościele - Aguimes

Galeria - kliknij




Wyspy Kanaryjskie 2012 - 4.03.2012 - niedziela - Las Palmas - Playa de Bocabarranco

Niedziela, 4 marca 2012 · dodano: 27.03.2012 | Komentarze 0

Zeszła noc była całkiem ciepła - około 15’C. Podłoże do spania mieliśmy twarde – tereny przy stoczni / porcie, ale jakoś się wyspałem. Startujemy po godz. 9 i już na samym początku, gdy jeszcze pcham rower, łapie dwie gumy za jednym razem. W dodatku pierwsze gumy na moim Definite. Powodem jest krzak lub krzew, który ma gałązki zakończone długimi kolcami idealne do przebijania rowerowych opon :P Godzina zeszła na wymianie. Dalej bez większych przeszkód zwiedzamy i przejeżdżamy przez centrum miasta. Później jedziemy w kierunku starej dzielnicy miasta – Vegueta, gdzie znajduje się bardzo wiele pięknych zabytków. Odwiedzamy także dom, w którym zatrzymał się Krzysztof Kolumb wraz ze swoją załogą. Podczas jednego ze swoich dalekomorskich rejsów. Następnie wyjeżdżamy z miasta. GPS trochę mylnie podawał nam trasę. Jedziemy krótki odcinek przez tunel, w dodatku po autostradzie. Po chwili słychać policyjne syreny. Myślimy sobie, że będzie srogi mandat za taką jazdę rowerem przez tunel. Gdy wyjechaliśmy, okazało się, że policja nas eskortowała do wyjazdu. Tym sposobem udało się uniknąć kary, uff.. :) Dalsza droga prowadzi już pod górę, w kierunku miejscowości Tafira Baja. W słońcu jest mega gorąco. Rano było dosyć pochmurnie, ale szybko się wypogodziło i w ciągu dnia świeciło słońce. W szybkim tempie zwiedzamy ogród botaniczny – Jardin Canario i jedziemy dalej przez Marzagan. Zakupy robimy w Valle de Jinamar – brzydkie miasto jak na Wyspy Kanaryjskie, z charakterystycznymi blokowiskami. Następnie przejeżdżamy obok bardzo ładnie położonego pola golfowego i rozbijamy się tuż przy Playa de Bocabarranco, niedaleko autostrady GC-1. Standardowo kąpiel w oceanie, kolacja i spanie.


Playa de las Canteras - jest jedną z dłuższych wielkomiejskich plaż całego świata, rozciąga się na długości ponad 2600 metrów. Swoją nazwę zawdzięcza sytuacji, przez lata wydobywano tutaj piaskowiec, który używano jako budulec - Las Palmas


Catedral de Santa Ana - budowa prawdopodobnie rozpoczęła się już w roku 1497, w roku 1970 roboty zostały przerwane. Na przełomie wieku XVIII oraz XIX zakończona została budowa głównej fasady. W roku 1857 została wybudowana południowa wieża, tym samym budowa kościoła została zakończona - Las Palmas


Casa de Colón - budynek, który został wybudowany w 1777 roku w stylu kanaryjskim, był siedzibą zarządcy miasta. Swoją nazwę zawdzięcza Krzysztofowi Kolumbowi. Z okazji 500-lecia odkrycia Ameryki w 1992 roku potwierdzono po raz kolejny ze Kolumb w sierpniu 1492 zawił do portu w Las Palmas aby naprawić jeden ze swoich statków. - Las Palmas


widok na Pico de Bandama (575 m.n.p.m) - w drodze do Marzaganu

Galeria - kliknij




Wyspy Kanaryjskie 2012 - 3.03.2012 - sobota - Gran Tarajal - prom - Las Palmas

Sobota, 3 marca 2012 · dodano: 27.03.2012 | Komentarze 0

Zeszłej nocy dobrze mi się spało, z kolei Piotrkowi już gorzej. Wstajemy rano i ruszamy kilkaset metrów dalej na tutejszą promenadę. Piotrek trochę grzebie przy swoim rowerze, ja odpoczywam. Po przerwie, startujemy około godz. 11 na zachód do Morro Jable, skąd mamy prom na kolejną z wysp – Gran Canarię. Główną drogą FV-2 jedzie się bardzo dobrze, bo z wiatrem w plecy lub bocznym. Przejeżdżamy przez nadmorskie kurorty Tarajaelo i La Lajita i docieramy do Costa Calmy. W mieście dużo Niemców i czasami również polski język słychać :) Robimy zakupy. Na obiad ‘wciągamy’ duże litrowe lody o smaku cytrynowym. Korzystając z okazji golę zarost na twarzy, żeby nie wyglądać jak terrorysta na rowerze ;P Po odpoczynku, jedziemy główną drogą przez park naturalny Jandia. Gdzie znajduje się naturalna pustynia i piękne białe plaże. Krótki odcinek przed Morro Jable jedziemy Autovią – droga ekspresowa / autostrada. Na miejscu jesteśmy około godz. 16. Prom do Las Palmas mamy o 18.30. Czas wolny wykorzystujemy na zrobienie i konsumpcję obiadu. Naszym przewoźnikiem jest także Naviera Armas. Jednakże tutaj prom z wyspy na wyspę jest wyjątkowo drogi. Ja zapłaciłem z rowerem 38,05 euro. Piotrek kilka euro więcej. Opłata za sam rower wynosi około 3-3,25 euro. Po 3-godzinnym rejsie jesteśmy na kolejnej wyspie. Z uwagi na późną porę - godz. 22, rozbijamy namiot się przy porcie / stoczni.


Gran Tarajal o poranku


w drodze do Costa Calma - na horyzoncie góry w parku naturalnym Jandia, oraz po prawej wydmy El Jable


kilka kilometrów do Morro Jable, trzeba było pojechać autostradą/drogą ekspresową


port w Morro Jable i niesamowite góry w parku naturalnym Jandia o zachodzie słońca


dywan z chmur nad górskimi szczytami w parku naturalnym Jandia

Galeria - kliknij




Wyspy Kanaryjskie 2012 - 2.03.2012 - piątek - Playa del Valle - Gran Tarajal

Piątek, 2 marca 2012 · dodano: 27.03.2012 | Komentarze 0

Wyruszamy jak zwykle po godz. 8 rano. Na dzień dobry czeka nas podjazd do Llanos de la Concepcion. Niestety w tej miejscowości sklep jest nieczynny, więc jedziemy dalej z małymi zapasami jedzenia i picia. Drogą numer FV-30, serpentyna po serpentynie wjeżdżamy na Mirador de Morro Velosa – ok. 660 m.n.p.m., z którego widać ocean po obu stronach wyspy. Przy okazji wieje jak cholera ! Prawie urywa głowy :) Jednak widoki i krajobrazy wynagradzają włożony wysiłek na podjeździe. Następnie zjeżdżamy w dół do miejscowości – Betancuria – bardzo ładne miasteczko z bogatą historią. Zwiedzamy i oglądamy zabytki. Przy okazji spotykamy grupę turystów z Polski. Jeszcze Piotrek wysyła kartki do Polski i ruszamy dalej. Zjazd w dół i kolejny podjazd na punkt widokowy, na którym wieje bardzo mocno. Następnie zjeżdżamy do miasteczka Pajara, gdzie spotykamy parę Polaków, którzy podpowiadają nam, żeby odwiedzić miejscem nad oceanem – Ajuy – po polsku brzmi ciekawie :) Przed wyjazdem, zamawiamy w tutejszej knajpie ‘normalny’ obiad. Ja zamawiam na talerzu dwa hamburgery, frytki i jajka. Natomiast Piotrek rybę z ziemniakami. Niestety, zaraz po konsumpcji pękają moje okulary :( Do końca wyprawy już jadę bez nich. Po niedługim czasie drogą FV-621 docieramy nad ocean. Miejsce rzeczywiście piękne i godne polecenia. Następnie wracamy tą samą drogą do Pajary, robimy zakupy i myślimy nad miejscem do spania. Padło na Gran Tarajal nad oceanem. Jako, że pora już dosyć późna była, więc ciśniemy całkiem żwawo. Na początku podjazd, a dalej drogą FV-20 przez Tuineje czeka nas kilkunastokilometrowy zjazd. Na miejscu jesteśmy jeszcze przed zmrokiem. Rozbijamy się kilkanaście metrów od oceanu, pomiędzy dwoma budynkami.


w drodze na Mirador de Morro Velosa (około 660 m.n.p.m.) - ten mały budynek na szczycie


Mirador Corrales de Guize (600 m.n.p.m.) na drodze FV-30 - za moimi plecami północna część wyspy


dworek mieszczański Santa Maria - Betancuria


Caleta Negras - Czarna Zatoka i Las Cuevas - Ajuy


niesamowita sceneria - wybrzeże nad Oceanem Atlantyckim - Ajuy


zachód słońca nad Feurteventurą - w drodze do Gran Tarajal

Galeria - kliknij




Wyspy Kanaryjskie 2012 - 1.03.2012 - czwartek - Corralejo - Playa del Valle

Czwartek, 1 marca 2012 · dodano: 27.03.2012 | Komentarze 0

Około godz. 8 jesteśmy już w drodze. Dzisiaj czekał nas malowniczy odcinek terenowy północno-zachodnim wybrzeżem Fuerteventury. Jedziemy tak z kilkanaście kilometrów. Nawierzchnia jest szutrowa i piaszczysta, więc czasami trzeba pchać rower. Niedługo później jesteśmy pod latarnią Faro del Cotillo i Museo de la Pesca. Następnie drogą asfaltową jedziemy do El Cotillo – spokojna i klimatyczna miejscowość. Na otwartej przestrzeni widać kilka zabytkowych wiatraków. Tuż za El Cotillo mijamy twierdzę / zamek – El Toston. Dalej trzymamy się wybrzeża. Widoki są zachwycające ! Chociaż wiatr często przeszkadza. Klimat w głębi lądu przypomina trochę afrykańskie półpustynne tereny. Temperatura dzisiejszego dnia jest wysoka jak na kanaryjską zimę. Następnie jedziemy bardziej w głąb wyspy, korytem wyschniętej okresowej rzeki – Barranco de Esquinzo. Gubimy na parę chwil orientację w terenie. Niebawem docieramy do miasteczka Tindaya, jadąc przy okolicznym wulkanie – Montana Tindaya. Wracamy drogą FV-10 do miejscowości La Oliva, żeby zobaczyć miasteczko i tutejszą atrakcję – Casa de los Coroneless. Przy okazji robimy obiad w tym miejscu :) Po odpoczynku ruszamy drogami FV-10 i FV-207 na południe. Jako, że kończy nam się powoli jedzenie i picie, szukamy jakiegoś sklepu. Okazuje się, że nie jest to takie proste – w środkowej części Fuerteventury, która jak cała wyspa jest słabo zaludniona. Mijamy miejscowość Tefia i jedziemy dalej do Llanos de la Concepcion. Tam udaje mi się kupić jedynie pączka. Zawsze coś :) Pora robi się coraz późniejsza, więc myślimy o noclegu. Padło na miejsce nad oceanem – Playa del Valle. Długi zjazd w świetle zachodzącego słońca i rozbijamy się przy plaży za zaroślami. Szybka kąpiel we wzburzonym oceanie, kolacja i idziemy spać.


rybacka chata nad wzburzonym Oceanem Atlantyckim


pustynne i półpustynne tereny środkowej Fuerteventury


Playa del Castillo i Playa del Aljibe-Cueva - w tle miasteczko El Cotillo


Mini Cooper i charakterystyczny krajobraz Fuerteventury - okolice miasteczka Tefia


zachodnie wybrzeże Fuerteventury o zachodzie słońca - w drodze do Playa del Valle

Galeria - kliknij




Wyspy Kanaryjskie 2012 - 29.02.2012 - środa - obok Baja Mares - prom - Corralejo

Środa, 29 lutego 2012 · dodano: 27.03.2012 | Komentarze 0

Pobudka przed godz. 7, a o godz. 8 już startujemy. Na początku podjazd w kierunku miejscowości Mancha Blanca. Po krótkim czasie wjeżdżamy do Parku Narodowego Timanfaya – widoki są mega kosmiczne ! Zwiedzanie głównej części parku jest już płatne – Montanas del Fuego i Ruta de los Volcanes. Dla osób dorosłych ok. 8 Euro. Niestety nie przewidziano opcji dla studentów :( Odpuszczamy i jedziemy dalej. Zatrzymujemy się na granicy parku, gdzie organizowanie są komercyjne przejazdy na wielbłądach. Piotrek wchodzi na miejscową wydmę, a mnie pozostaje zrobić ciekawe zdjęcie. Po chwili pojawia się strażnik i zaczyna szybki pościg. Było gorąco, ale obyło się bez mandatu. Zdjęcie wyszło ciekawe :) Na zjeździe do miasteczka Yaiza, choć brakuje już przełożenia ustanawiam nową prędkość maksymalna równą 74.13 km/h. Samo miasteczko bardzo ładne, jedno z najpiękniejszych na wyspie. Dalej drogą numer LZ-704 dojeżdżamy do El Golfo i tutejszej atrakcji – Laguna Verde. Miejsce bardzo urokliwe, które powstało we wnętrzu wulkanicznego krateru po załamaniu się jego krawędzi od strony morza. Na dnie krateru jest naturalna grobla oddzielająca ocean od podłużnego jeziorka o zielonej barwie. Polecam odwiedzić ! Dalej drogą LZ-703 jedziemy do kolejnego miejsca – klify Los Hervideros. Super sprawa, również polecam ! :) Dalsza droga w kierunku Playa Blanca jest zamknięta z powodu remontu drogi. Ale co to dla nas, omijamy barierki i jedziemy :D Po chwili trafiamy na około 300-400 metrowym ubytek w asfalcie. Robotnicy w tym czasie albo śpią albo zostawili maszyny na chodzie :) Raz dwa i jesteśmy po drugiej stronie ograniczenia. Widoki na Salinas de Janubio oraz Laguna de Janubio nadal niesamowite :) Następnie drogą LZ-701 jedziemy do Playa Blanca, skąd mamy prom na kolejną z wysp – Fuerteventura. Przy silnym wiatrze w plecy i lekko z górki, odcinek około 8 kilometrów przejeżdżamy w bardzo krótkim czasie – średnia prędkość 35-40 km/h. Na stacji benzynowej tankujemy kuchenkę do gotowania – Coleman Feather 442. Napełnienie zbiornika pod korek etyliną 95 kosztowało nas całe 30 euro centów ! :) Obiad robimy na plaży w Las Coloradas. Po konsumpcji wracamy do Playa Blanca na prom. Naszym przewoźnikiem jest Naviera Armas. Koszt dla osoby poniżej 26 roku życia to 18,20 Euro z rowerem, bilet dla osoby starszej kilka euro więcej. Okazuje się, że mamy sporo czasu. Prom wypływa o godz. 19, pół-godzinny rejs i jesteśmy na drugiej wyspie. Wieczorem wieje dużo mocniej niż na Lanzarote. Chociaż na pierwszej wyspie, wiatr nie dawał się jakoś specjalnie we znaki. Ogólnie w ciągu dzisiejszego dnia, mieliśmy mocny wiatr raz to w twarz, raz to w plecy. Z powodu późnej pory namiot rozstawiamy przy plaży. Szybka kąpiel w oceanie i idziemy spać.


z El Diablo - symbol Parku Narodowego Timanfaya - wjazd


Park Narodowy Timanfaya - kosmiczne krajobrazy


krater i nabrzeże - El Golfo


Algi zamieszkujące to jeziorko, nadają mu niepowtarzalny, intensywnie zielony kolor. Woda w jeziorze jest pochodzenia oceanicznego, intensywne jej odparowywanie spowodowało, ze jest ona mocno zasolona, prawdopodobnie bardziej niż woda w Morzu Martwym. Na skutek intensywnego procesu parowania, w ostatnich dwudziestu latach, powierzchnia jeziora zmniejszyła się prawie o połowę.


Los Hervideros - określa się interesujące formacje skalne. Przez lata, fale morskie wydrążyły tunele i groty w zastygłej lawie, w których woda tworzy interesujące iluminacje


Salinas de Janubio i Laguna de Janubio - panwie solne

Galeria - kliknij




Wyspy Kanaryjskie 2012 - 28.02.2012 - wtorek - tuż za Haria - obok Baja Mares

Wtorek, 28 lutego 2012 · dodano: 27.03.2012 | Komentarze 0

Zeszłej nocy było dosyć zimno i trochę zmarzliśmy. Pobudka o 7 rano i parę chwil po godz. 8 wspinaliśmy się drogą numer LZ-10 na wymagający podjazd w kierunku Teguise. Trasa widokowo bardzo ładna. Zaliczamy Mirador de Haria i jedziemy dalej serpentynami w dół do Teguise – dawna stolica Lanzarote. Na miejscu zwiedzamy miasteczko i okoliczne zabytki. Bardzo ładna miejscowość o typowej dla wyspy niskiej zabudowie. Następnie czeka nas długi zjazd drogami LZ-403 i LZ-402 w kierunku Caleta de Famara. Krajobrazy zachwycają - co chwila zatrzymujemy się, żeby zrobić zdjęcia. Przy okazji mijają nas kolarze szosowi, czyli widok codzienny. Caleta de Famara – wyjatkowo położona miejscowość, z super plażą i widokami. Dzisiejszego dnia słońce paliło bardzo mocno i wiatr też dawał o sobie znać. W efekcie spaliłem uszy i kark, więc dalej jechałem już z chustą na głowie. W szybkim tempie dojechaliśmy do kolejnej miejscowości – Caleta de Caballo – piękna wioska położona nad oceanem z wyjątkowymi krajobrazami. Później drogą numer LZ-67 jedziemy przez La Santę i Tinajo – tam robimy zakupy. Do Parku Narodowego Timanfaya dzisiaj już nie zdążymy, więc postanawiamy rozbić obóz gdzieś nad oceanem. Wybieramy wioskę Baja Mares. Jedziemy drogą przez krajobrazy wprost nie z tej ziemi – pola zastygłej lawy dookoła nas. Po długim zjeździe, rozbijamy się niedaleko wysokiego klifu, około 100 metrów od Oceanu Atlantyckiego. Nie ma to jak kąpiel w oceanie, po całym gorącym dniu jazdy na rowerze. Po konsumpcji bardzo dobrego wina z kartonu – Sangria - za całe 1 euro, idziemy spać.


malownicze krajobrazy północnej części wyspy i zabudowania miasteczka Haria w "dolinie tysiąca palem"


widok na dolinę i środkową część Lanzarote z Mirador de Los Valles


budowlą rozpoznawczą miasta jest kościół Iglesia Nuestra Senora de Guadalupe, nazywany czasem także Iglesia de San Miguel. Budowa kościoła rozpoczęła się w pierwszej połowie XV wieku, przez długi czas kościół ten był głównym centrum religijnym wyspy, posiadał bezcenną monstrancję i był przez to narażony na kradzieże


ogromna plaża - Playa de Famara oraz zachwycające kilkusetmetrowe klify


panorama - po prawej Caleta de Caballo, na horyzoncie masyw skalny Risco de Famara i wyspa - La Graciosa


droga do Baja Mares - w tle wulkan Tenesar (368 m.n.p.m.) - dookoła księżycowy krajobraz

Galeria - kliknij




Wyspy Kanaryjskie 2012 - 27.02.2012 - poniedziałek - port Arrecife - tuż za Haria

Poniedziałek, 27 lutego 2012 · dodano: 27.03.2012 | Komentarze 0

Dziś pobudka około godz. 7 rano. Noc bezchmurna i super gwiaździsta. W nocy momentami silniejsze podmuchy wiatru. W trasie jesteśmy już około godz. 8. Jedziemy na początku w kierunku Tahiche drogą numer LZ-1. Po drodze odwiedzamy dom Cesara Manrique – obecnie fundację jego imienia. Niestety muzeum jest czynne dopiero od godz. 10 , więc jedziemy dalej. Z godziny na godzinę było coraz goręcej i słońce mocniej grzało. Dalej jadąc główną drogą tuż za Guatizą zwiedzamy „z zewnątrz” ogród botaniczny - Jardin de Cactus. Później w kierunku Orzoli jedziemy wzdłuż wybrzeża – widoki są niesamowite ! Po drodze mija nas wielu pro zawodników na rowerach z górnej półki cenowej. Warunki do uprawiania kolarstwa szosowego i nie tylko, są w zasadzie przez cały rok. W dodatku stan dróg i krajobrazy, jeszcze bardziej potwierdzają wybór Wysp Kanaryjskich jako świetnego miejsca do jazdy i treningu. W Orzoli robimy przerwę na obiad. Około godz. 15-16 słońce smażyło nadal niemiłosiernie. Za Orzolą zaczął się długi (9-10km) morderczy podjazd na Mirador del Rio. Mirador po hiszpańsku oznacza punkt widokowy. Drogami LZ-204 , LZ-201 i LZ-203, kilometr po kilometrze wjechaliśmy na mirador. Widok na wysepkę - La Graciosa – był wprost nieziemski ! Warto było zostawić trochę zdrowia na podjeździe dla takich widoków. Po wizualnych doznaniach zjeżdżamy drogą LZ-202 i LZ-10 do miejscowości Haria. Przy okazji wyrównuje swój rekord prędkości (72 km/h). Tuż za miastem rozbijamy namiot z super widokiem na wysokie wzniesienia. Mocno zmęczony, kładę się spać.


Guatiza - okolice Jardin de Cactus, gdzie znajduje się ogród botaniczny


przed wejściem do ogrodu, rośnie sobie taki oto kaktus :)
ogólnie w ogrodzie rośnie 1420 gatunków kaktusów pochodzących nie tylko z Lanzarote


droga wzdłuż wschodniego wybrzeża Lanzarote w kierunku Orzoli - po prawej na horyzoncie wyspa Isla Alegranza


widok na La Graciosę - po prawej stronie Mirador del Rio - na żywo nie do opisania !


malownicze miasteczko Haria

Galeria - kliknij





Wyspy Kanaryjskie 2012 - 26.02.2012 - niedziela - Playa Honda - port Arrecife

Niedziela, 26 lutego 2012 · dodano: 27.03.2012 | Komentarze 0

Wstajemy rano około godz. 9, szybkie śniadanie i myślimy jak naprawić hamulce. Reakcje ludzi, którzy widzieli nas, nasz dobytek i miejsce w którym się rozbiliśmy – były bezcenne. Na początku pojechaliśmy promenadą do Arrecife – stolica wyspy – mając nadzieję, że znajdziemy w niedzielę jakiś czynny sklep lub wypożyczalnię rowerów. Mijamy wielu rowerzystów i pieszych. W centrum znaleźliśmy jeden sklep rowerowy, niestety był zamknięty. Przy okazji zwiedziliśmy nabrzeże Arrecife i zamek Castillo de San Gabriel. Popytaliśmy kilka osób o serwis lub wypożyczalnię rowerów i głównie słyszeliśmy, że coś powinno być w Puerto del Carmen – kilka kilometrów na wschód od Arrecife i lotniska. Słońce grzało już o tej porze bardzo solidnie jak na zimową porę. Na miejscu, napotkane osoby podpowiadały nam jakieś miejsce przy promenadzie. Pytaliśmy dalej, nawet miejscowych policjantów przy porcie, gdzie trwał karnawał. Po chwili zgubiliśmy się jakoś nawzajem, więc pojechałem sam szukać sklepu. Koniec końców znalazłem mały serwis z wypożyczalnią rowerów przy Playa Grande w Puerto del Carmen. Tam miły Anglik – złota rączka, cudownie przywrócił mój rower do miejmy nadzieję pełnej dyspozycji i sprawności. Przy okazji wyregulował mi jeszcze tylną przerzutkę i dopompował opony do 4 atmosfer. W głowie miałem już straszną kwotę jaką mi przyjdzie zapłacić. Na szczęście, za całość zapłaciłem raptem 10 Euro. Po tej przygodzie w dużo lepszych humorach pojechaliśmy z powrotem do Arrecife. W międzyczasie zrobiliśmy rewelacyjne zdjęcia i nagraliśmy kilka filmików. Na obiad zrobiliśmy sobie hot-dogi. Obejrzeliśmy też całkiem ciekawy zameczek Castillo de San Jose. Namiot rozbiliśmy tuż za portem i zamkiem, w bardzo malowniczym plenerze. Aktualnie już około godz. 19 zaczyna się ściemniać, namiot postawiliśmy ok. godz. 19.30. Na spanie wzięło nas po godz. 22.


pierwszy nocleg na Wyspach Kanaryjskich (okolice Playa Honda) - około 100 metrów od Oceanu Atlantyckiego


widok na Playa Honda (typowa dla Lanzarote - niska zabudowa) oraz wulkaniczną plażę nad Oceanem Atlantyckim


zatoka w stolicy wyspy - Arrecife


zamek - Castillo de San Gabriel - Arrecife


wybrzeże Arrecife - w tle wulkaniczne stożki


charakterystyczny krajobraz Lanzarote


zachód słońca - plaża w Arrecife